sobota, 8 maja 2010

Bilecik


Znów musiałam pójść na pocztę. Takie eskapady wprawiają mnie w zły humor. Zwykle wiem, co tam zastanę. Dostałam bilet 657. Przede mną do okienka było dwadzieścia osób. W sumie nie tak źle, bywało gorzej, ale miejsca siedzące zajęte były przez emerytów, którzy zawsze mają czas. Młodzi, niecierpliwi zwykle wychodzą i co 5 minut wracają ( dzięki temu wietrzą) by zobaczyć jak posunęła się kolejka. Spokojnie mogliby sprawdzać co 15 minut.

Zadziwiającą właściwość mają panie w okienku. Odnoszę wrażenie, że kryterium doboru pracowniczego, jest prędkość obsługi klienta. Im wolniejsza i flegmatyczniejsza, tym lepsza. Na marginesie, płace tych pań, nie zachęcają do gorliwości i szybkości. W końcu nie dostają procentu od załatwionych klientów. Więc spokojnie mogą sobie klepać jednym palcem w komputer, pochuchać na pieczątkę, zmienić datę w pieczątce, spytać koleżankę, szukać znaczka, kaligraficznie wypisywać świstek. 0statni bastion poprzedniego systemu. Tu kolejki nigdy nie zawodzą, bez względu na porę dnia.

Każdy kto tu przyjdzie, marzy, żeby poszło jak najszybciej. Złości się, jak petent przy okienku marudzi, a gdy sam stanie, przestaje mu zależeć na szybkości. Ze złośliwą satysfakcją celebruje moment pobytu przy okienku. Adresuje koperty, szuka pieniędzy w portfelu, liże znaczek, rozglądając się z satysfakcją na boki. Zapomina, że przed chwilą zgrzytał zębami na podobnie zachowującego się samoluba.
Niestety zrobiłam podobne, wypisywałam kopertę, polecony, poprosiłam o zwilżenie gąbki do znaczków, a kiedy wychodziłam, odprowadzały mnie nienawistne spojrzenia numerków od 657 w górę. No i na kogo ja się złoszczę? Na siebie przecież się złoszczę!

Istnieją jeszcze klienci, a ta grupa jest najbardziej dokuczliwa, którzy uważają, że kolejki ich nie dotyczą. Oni przecież chcą tylko spytać, bardzo się spieszą itp. Podchodzą do okienka, kiedy zwykły kolejkowy stacz straci czujność. Są przy tym impertynenccy, roszczeniowi i bardzo pewni siebie. Ten ich tupet sprawia, że często są puszczani po za kolejnością za przyzwoleniem ogółu.

*

Bileciki dostają wszyscy bez wyjątku. Na poczcie, w banku, urzędzie, kinie, samolocie, autobusie, na parkingu, w przychodni. Jednym słowem wszędzie. Ma to na celu wprowadzenie porządku społecznego, zapewniającego uśredniony komfort. Powszechna niechęć do bilecików, skojarzonych z pewnego rodzaju usługami jest co najmniej dziwna.

Często dominuje tu chęć uzyskania poza biletem, czyli usługą dostępną dla wszystkich, czegoś więcej niż bilet przewiduje, a wiec specjalnego potraktowania. Tam gdzie są kolejki, załatwienia sprawy, jako priorytet. W teatrze, dostania loży dla VIPów. W urzędzie, pozytywnie rozpatrzonej sprawy od ręki. W autobusie miejsca siedzącego. W banku wyjątkowo niskiego kredytu. W sklepie indywidualnej bonifikaty. Gdy policjant złapie na przekroczeniu przepisów drogowych, ze względu na tysiąc wyjątkowych powodów przedstawianych z wyjątkową pomysłowością, oczekuje się specjalnego potraktowania w postaci braku mandatu. A wszystko to dlatego, że człowiek chce się czuć wywyższony ponad innych, jedyny i wyjątkowy.
Świadomość ustawiania nas w socjalnej równości jest nie do zniesienia, co potwierdzają powyższe, tylko wybrane przykłady.

Istnieją jednak przywileje, które wywyższają niektórych spośród nas. Ideałem jest, aby najbardziej godni z nas, zasłużeni i mądrzy, otrzymywali mandat, który jest zaszczytem i nobilitacją. „Mandat społeczny” to skroplone zaufanie do człowieka wybranego i wyjątkowego .

Tymczasem ów „mandat” otwiera wszystkie drzwi, rezerwuje wszędzie najlepsze miejsca, załatwia sprawy poza kolejnością, rezerwuje wygody, luksus, daje prawo czucia się lepszym i ważniejszym, często bezkarnym. Takie pojęcie „mandatu społecznego”, ku mojemu ubolewaniu, staje się niejednokrotnie jego istotą i najwyższą wartością jego posiadania.


Najważniejszym spośród takich wyróżnień jest „immunitet”, który w założeniu ogólnym, daje nietykalność. Powstanie takiego przywileju, w prostym pojęciu, dało jego posiadaczowi ochronę przed ludźmi i prawem. Dało gwarancję niezależności działania określonym osobom. Co jest mocno uzasadnione i konieczne w demokratycznym społeczeństwie. Czemu zatem „immunitet” kojarzy się często ze słowami- „ponad prawem” i „bezkarny”? Co tu nie gra?

W tym wszystkim chyba zawodzi człowiek, jego próżność i egoistyczna chęć wywyższania się ponad innymi. Słabość człowieka w tych eksponowanych wyróżnieniach jest tak boleśnie widoczna i dojmująca.

Oto mądre i dobre założenia demokratyczne, wykrzywiają się na kształt gombrowiczowskiej gęby.
A my, zwykli, grzeczni kolejkowicze, wybieramy się po rozum do głowy, jak sójka za morze. Tam nie ma kolejek. Zamiast pomyśleć, wolimy, aż ktoś wtłoczy nam do głowy gotową, grzecznie ułożoną myśl, sformułowaną przez prężnego socjotechnika. Orwellowski świecie odejdź!

14 komentarzy:

  1. Święta prawda - większości ludzi nie chce się myśleć samodzielnie. Nie jest to żadna nowość, że samodzielność wymaga wysiłku, a niektórym się po prostu nie chce nawet pójść do sklepu, nie mówiąc o myśleniu konkretnym.
    Tak uciekamy od wolności, by leniwie dać się zniewalać nawet temu, co denerwuje lub z czym trudno się zgodzić.
    Wolność to ważna i piękna cecha, ale wymaga walki o nią i stałego dbania.

    P.S.
    Bilecik wspaniały - niedawno natknąłem się na bardzo podobny, porządkując przepaści szuflady :)

    OdpowiedzUsuń
  2. POdpisuje sie pod Twoim tekstem obiema rekami. Lepiej ne mozna bylo napisac. Poczta i bank to dla mnie rowiniez horror. Ja rowniez obserwuje pewien marazm w dzialaniu i mysleniu wielu ludzi. NIe rozumie tego! Latwiej jest jednak narzekac, niz cos samodzielnie zmienic.
    Bilet jest swietny.Pamietam dobrze takie. Szkoda, ze nie zatrzymalam sobie zadnego na pamiatke. Zycze milej niedzieli i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy09 maja, 2010

    Zauważyłam, że im człek starszy, tym ma więcej spokoju i tolerancji, jakby mu się mniej spieszyło. Tak ostatnio mam, ale dziesięć lat temu, bardzo drażniła mnie opieszałość w załatwianiu spraw w bankach, urzędach i na dworcach oraz mumiopodobny wyraz twarzy pań obsługujących.
    Mam taki kartonowy bilet z Kairu do Luksoru, sprzed siedmiu laty, też fajny, tylko przeczytać się nie da ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Modra moja... codziennie muszę być na poczcie... taka praca...mam przechlapane, ale już mam obczajone pory, kiedy ludzi jest najmniej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam Moniczko - powoli wracam do formy - opuchlizna zeszła, palcami już poruszam, choć jeszcze trochę bolą, ale pisać mogę! Kochanie przede wszystkim chciałabym Ci podziękować za serdeczność, empatię i dobroć. Nawet nie wiesz jakie to ma dla mnie znaczenie, mimo naszej wirtualnej znajomości, czuję po prostu sympatię i troskę.
    A wracając do Twego dzisiejszego posta, to powiem krótko: we wszystkim masz rację, też uważam, że dziwne przywileje w czasie demokracji nie powinny mieć miejsca! Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy09 maja, 2010

    .... a ja zapytam przewrotnie. Ile razy po zatankowaniu na stacji paliw idziecie płacić i robicie przy tym zakupy i przebierania w sklepiku? ... a wasze autko stoi i blokuje innym możliwość zatankowania.
    A czy tak trudno po zapłaceniu za paliwo - odstawić autko i spokojnie iść napić się kawy, kupić drobiazg i ponownie stanąć w kolejce do kasy ? ....
    Wiele rzeczy robimy bezmyślnie ... niestety

    OdpowiedzUsuń
  7. Poczta to jedna z tych instytucji w której komputery sobie, a pracownicy sobie... nic nie robią z konkurencji, która im wyrasta. Jeszcze jedna wizyta na mojej poczcie i spodziewam się wywieszki "Wpuszczamy tylko klientów w krawatach" ... tacy są podobno "mniej awanturujący się"

    OdpowiedzUsuń
  8. bibi-
    zgadza się, ale podobno: "lepszy na wolności kąsek niby jaki, niźli w niewoli przysmaki".
    Jesteśmy przyzwyczajani do braku wolności, jak żaba do wrzątku. Poprzez stopniowe podgrzewanie, aż do ścięcia białka.

    Violcio-
    właśnie dlatego, zanim ośmielę się krytykować jakaś cechę u innych, z całą stanowczością krytykuję siebie. Potem coś z tym muszę zrobić, żeby nie być gołosłowną. :) Taki mobilizator.

    Kate-
    ot po prostu przyzwyczaiłaś się, bo niewiele się zmieniło. Rzecz w tym, aby się zmieniało. Gumowe nerwy nie są dane każdemu, choć zazdroszczę ich z całych sił.


    Margo-

    jak mi cię szkoda. Ja mam w poniedziałek iść na pocztę i dzisiaj na tą okazję dostaję wysypki. :)

    Graszko-
    no i jak tu się o Ciebie nie martwić, toż to początek sezonu, a Ty już z chorą łapką.
    Kuruj się i dochodź do formy i nie trenuj więcej wpadania nic i nikogo. No chyba, że to będzie przystojny mężczyzna z modrymi oczami.

    Dotknęłaś sedna sprawy- cóż za dziwna przypadłość naszego gatunku- chcemy równości , ale dla innych. Dla siebie czegoś więcej...:)

    Anonimowy-

    z całą odpowiedzialnością mogę odpowiedzieć:
    jeśłi autem- szybko załatwiam sprawę bez marudzenia. Sklepiki przy stacji sa drogie i nieciekawe. :P

    jeśli motocyklem- nawet przetaczam go spod dystrybutora, żeby było szybciej.

    Denerwuje mnie to samo, wiec staram się tego nie robić innym ( korzystając z pocztowego schematu).

    Nivejko-

    Myślę, że zamiast kilku zdrowasiek, ksiądz powinien zadawać pokutę odstania kolejki na poczcie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Poczta to jakis inny swiat a banki szczegolnie, ich zegary chodza w zupelnie innym tempie... :-) a takie stare bileciki mam poprzyklejane na wielu kartkach w moich dawnych pamietnikach, milo je wspominam...

    Pozdrawiam cieplutko. M

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie szkoduj, nie ma lekko :) chyba już przywykłam idem, biere numerek i czekam... jak w transie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mota, i tutaj przypomniały mi się nasze – a raczej Twoje – perturbacje z przesyłką z ekspresem. Wciąż funkcjonujemy w świecie jak z "Procesu" Kafki. zawsze, ilekroć załatwiam coś w urzędzie: na poczcie, w banku, w HESTII, w administracji itp., czuję się jak Józef K. Ulgi są jedynie dla uprzywilejowanych.
    A co do wpisu Graszy44 – podpisuję się pod nim. Oto cała Mota: empatia, sympatia i życzliwość. Doświadczyłam tego na własnej skórze. :-))

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy10 maja, 2010

    Bo to dobry człowiek jest... Po prostu.
    J.Ł.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jolu-
    o tych przygodach nie zapomnę. A trudności, które mnie spotkały, dodatkowo utwierdziły, że muszę je pokonać, choćby nie wiem co....

    Co zatem zrobić, żeby się wyrwać z matni Jolu? Czy jest jakaś alternatywa ? Czy może być inaczej, a co najważniejsze lepiej?


    J.Ł-

    Jestem dobra Babcia Jaga, z miotłą, długą brodą i haczykowatym nosem. Dzieci mojej siostry się mnie boją. Mulę i marudzę do nudności, ale tylko do hejnału na programie 1 Polskiego Radia.
    Jestem złośliwa z zgrzytam zębami przez sen.
    Jak przystało na Babcie Jagę, latam na jednośladzie, pokazując język złośliwym kierowcom :)

    OdpowiedzUsuń
  14. o, jak ja lubię takie stare bilety!!!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Warszawa w rozmowach- Justyna Krajewska

Takie pozycje książkowe lubię najbardziej. Biograficzne, historyczne, prawdziwe i klimatyczne. Takie lubię czytać. Dzięki swoim bohaterom au...