piątek, 21 września 2012

Ars poetica


Drogi Czytelniku,
Winszuję cierpliwości. Bo, zaiste, jesteś cierpliwy skoro pomimo mojego milczenia tu zaglądasz. 
Inspiracja jest jak drzazga, wiem gdzie jest i nawet ją boleśnie czuję, a wydłubać nie mogę za grosz. 
Z szacunku do Czytelnika i jego wrażliwości nie umiem wystawić postu, który w mojej ocenie jest nie dość dobry. Dlatego mogę jedynie poprosić o cierpliwość i wyrozumiałość dla mojej  "obstrukcji inspiracyjnej". 
Biję się po łapkach lecz niewiele to daje, głowa też od stukania nie jest mądrzejsza. :) Codzienność stępia, ogłupia i "schamia". Ciągły strach o "jutro" zacieśnia horyzonty. To przykre.
Pozostaje mi tylko wytłumaczyć się najdobitniejszymi słowami poety i czekać:

Ars poetica

Echo z dna serce, nieuchwytne,
Woła mi: "Schwyć mnie, nim przepadnę,
Nim zblednę, stanę się błękitne,
Srebrzyste, przezroczyste, żadne!"

Łowię je spiesznie jak motyla,
Nie, abym świat dziwnością zdumiał,
Lecz by się kształtem stała chwila
I abyś, bracie, mnie zrozumiał.

I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki.

Leopold Staff

PS. A może ktoś słyszał o czekającym na mnie, atrakcyjnym, wcale nie obsadzonym wakacie? :)



czwartek, 20 września 2012

Ars poetica


Drogi Czytelniku,
Winszuję cierpliwości. Bo, zaiste, jesteś cierpliwy skoro pomimo mojego milczenia tu zaglądasz. 
Inspiracja jest jak drzazga, wiem gdzie jest i nawet ją boleśnie czuję, a wydłubać nie mogę za grosz. 
Z szacunku do Czytelnika i jego wrażliwości nie umiem wystawić postu, który w mojej ocenie jest nie dość dobry. Dlatego mogę jedynie poprosić o cierpliwość i wyrozumiałość dla mojej  "obstrukcji inspiracyjnej". 
Biję się po łapkach lecz niewiele to daje, głowa też od stukania nie jest mądrzejsza. :) Codzienność stępia, ogłupia i "schamia". Ciągły strach o "jutro" zacieśnia horyzonty. To przykre.
Pozostaje mi tylko wytłumaczyć się najdobitniejszymi słowami poety i czekać:

Ars poetica

Echo z dna serce, nieuchwytne,
Woła mi: "Schwyć mnie, nim przepadnę,
Nim zblednę, stanę się błękitne,
Srebrzyste, przezroczyste, żadne!"

Łowię je spiesznie jak motyla,
Nie, abym świat dziwnością zdumiał,
Lecz by się kształtem stała chwila
I abyś, bracie, mnie zrozumiał.

I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki.

Leopold Staff

PS. A może ktoś słyszał o czekającym na mnie, atrakcyjnym, wcale nie obsadzonym wakacie? :)



wtorek, 4 września 2012

Energia przeszłości

Czas powrotu do stałych obowiązków codziennych to czas szczególny i nierzadko ciężki. Trudno jest założyć na nowo ogromny plecak obowiązków, które z taką radością zrzuciło się na początku wakacji. Może to lenistwo, ale tak dobrowolnie, bez przymusu do tego się nie przyznam.

Nadchodzi czas snucia się po Starym Mieście, odkrywania nowych ciekawych zakamarków, medytacji w Mariackim przed świętym Sebastianem i obserwowania. Gdzie lepiej można nabrać energii jak tu?
Źródło: "Dodek Dymsza", E. Dziewoński, LTW, Łomianki 2010


Adolf Dymsza rzadko bywał w Krakowie, choć miał tu oddanych, szczerych przyjaciół. Zwłaszcza po wojnie, kiedy przyjeżdżał na leczenie do Szpitala Uniwersyteckiego. Wydawał przyjęcia w hotelu Francuskim. Podążając śladami jego krakowskiej bytności starałam się uchwycić strzępy jego cudownie witalnej energii. Nowy rok szkolny rozpoczęty. Dzięki komedii z Dodkiem jakoś to zniosę. Wkrótce już nowy post.

poniedziałek, 3 września 2012

Energia przeszłości

Czas powrotu do stałych obowiązków codziennych to czas szczególny i nierzadko ciężki. Trudno jest założyć na nowo ogromny plecak obowiązków, które z taką radością zrzuciło się na początku wakacji. Może to lenistwo, ale tak dobrowolnie, bez przymusu do tego się nie przyznam.

Nadchodzi czas snucia się po Starym Mieście, odkrywania nowych ciekawych zakamarków, medytacji w Mariackim przed świętym Sebastianem i obserwowania. Gdzie lepiej można nabrać energii jak tu?
Źródło: "Dodek Dymsza", E. Dziewoński, LTW, Łomianki 2010


Adolf Dymsza rzadko bywał w Krakowie, choć miał tu oddanych, szczerych przyjaciół. Zwłaszcza po wojnie, kiedy przyjeżdżał na leczenie do Szpitala Uniwersyteckiego. Wydawał przyjęcia w hotelu Francuskim. Podążając śladami jego krakowskiej bytności starałam się uchwycić strzępy jego cudownie witalnej energii. Nowy rok szkolny rozpoczęty. Dzięki komedii z Dodkiem jakoś to zniosę. Wkrótce już nowy post.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Warszawa w rozmowach- Justyna Krajewska

Takie pozycje książkowe lubię najbardziej. Biograficzne, historyczne, prawdziwe i klimatyczne. Takie lubię czytać. Dzięki swoim bohaterom au...