środa, 25 maja 2011

Mamo

Matko moja! Cóż ja mogę powiedzieć?...
Co ja myślę?...
Złe żywioły przyszły mnie nawiedzić,
jak burza na Wiśle.
Zwątpienie? Rozpacz? Zmarła żona?
Nie! Jestem silny jak dąb.
O to, co Ty mi dałaś, Matko rodzona,
będę się bił ząb za ząb!
A jeśli było coś złego, Mamusiu,
przebacz.
Jam tak zrobił. Jam tak musiał.
Przebaczenia,
nawet matczynego,
nie trzeba. 



W. Broniewski




Krótki czas kwitnienia bzów w ogrodzie Domu Mehoffera dla Ciebie Mamo.

Mamo

Matko moja! Cóż ja mogę powiedzieć?...
Co ja myślę?...
Złe żywioły przyszły mnie nawiedzić,
jak burza na Wiśle.
Zwątpienie? Rozpacz? Zmarła żona?
Nie! Jestem silny jak dąb.
O to, co Ty mi dałaś, Matko rodzona,
będę się bił ząb za ząb!
A jeśli było coś złego, Mamusiu,
przebacz.
Jam tak zrobił. Jam tak musiał.
Przebaczenia,
nawet matczynego,
nie trzeba. 



W. Broniewski




Krótki czas kwitnienia bzów w ogrodzie Domu Mehoffera dla Ciebie Mamo.

wtorek, 24 maja 2011

Majowe Rakowice

A ja wciąż swoje. Przemijanie jest naturalną konsekwencją realnego bytu. Rakowice miejsce wiecznej ciszy, cmentarz wielu pokoleń Krakowian. W maju nasiąka inną, niż listopadowa, atmosferą. Nie ma tłumów, stosów zniczy, komercji. O tym miejscu, bardziej niż ludzie, pamięta natura. Majową przyrodą otacza ciszę, przerywaną jedynie trelami ptaków.
Nigdy nie doświadczałam nieprzyjemnego odczucia będąc na cmentarzu. Zawsze był dla mnie ostoją ciszy, spokoju i dobrej, dziwnej aury, nigdy źródłem lęku, ani przyczyną dla której miałabym się bać.
Warto zajrzeć, zwiedzić, odwiedzić. 


Kamienne anioły na straży dużych, bardzo starych katakumb.
Cokoły z mocno zniszczonymi, przez kwaśne deszcze, kamiennymi figurami.

Rodowe herby na grobach, jedyne już teraz obrazy dawnego arystokratycznego świata.
Tu herb Starykoń.


Skromne stokrotki, które znalazły sobie promień światła.


Polne kwiaty na zbiorowym grobie tych co zginęli podczas I Wojny Światowej.


Ludzkie postacie, długie i krótkie żywoty, tragedie i zwykłe życie zamknięte w porcelanowym szkiełku.









I anielski opiekun  Eloe



Majowe Rakowice

A ja wciąż swoje. Przemijanie jest naturalną konsekwencją realnego bytu. Rakowice miejsce wiecznej ciszy, cmentarz wielu pokoleń Krakowian. W maju nasiąka inną, niż listopadowa, atmosferą. Nie ma tłumów, stosów zniczy, komercji. O tym miejscu, bardziej niż ludzie, pamięta natura. Majową przyrodą otacza ciszę, przerywaną jedynie trelami ptaków.
Nigdy nie doświadczałam nieprzyjemnego odczucia będąc na cmentarzu. Zawsze był dla mnie ostoją ciszy, spokoju i dobrej, dziwnej aury, nigdy źródłem lęku, ani przyczyną dla której miałabym się bać.
Warto zajrzeć, zwiedzić, odwiedzić. 


Kamienne anioły na straży dużych, bardzo starych katakumb.
Cokoły z mocno zniszczonymi, przez kwaśne deszcze, kamiennymi figurami.

Rodowe herby na grobach, jedyne już teraz obrazy dawnego arystokratycznego świata.
Tu herb Starykoń.


Skromne stokrotki, które znalazły sobie promień światła.


Polne kwiaty na zbiorowym grobie tych co zginęli podczas I Wojny Światowej.


Ludzkie postacie, długie i krótkie żywoty, tragedie i zwykłe życie zamknięte w porcelanowym szkiełku.









I anielski opiekun  Eloe



wtorek, 10 maja 2011

Zapomniane kino



Jest takie jedno miejsce, o którym pamiętają najstarsi mieszkańcy. Czas odszedł swoim niepośpiesznym krokiem, oddając to miejsce zapomnieniu. Jedno z pierwszych niemych kin w Polsce, o którym wspomina, z sentymentem Stanisław Janicki w swojej książce i  programach telewizyjnych.

Ponieważ mieściło się ono w miejscowości, którą bardzo dobrze znam- Skarżysku Kamiennej, postanowiłam odnaleźć jego ślady, dzięki wskazówkom danym w książce „W starym polskim kinie” Stanisława Janickiego, a także pytając osoby mieszkające w pobliżu.
Znalazłam budynek, w którym, jak zapewniali mieszkańcy było kiedyś nieme kino „ Kometa”, u zbiegu ulic Limanowskiego i Staszica. Jeszcze niedawno ulice te tętniły życie, teraz jest tu cicho i głucho.

 Skarżysko-Kam., Wygląd współczesny od ulicy Limanowskiego

Stanisław Janicki wspominał:
„ Trzy pokoje i kabina przyklejona do ściany, niczym gołębnik- to były pomieszczenia jednego z pierwszych kin w Polsce (lata-1909-10). Wchodziło się prosto z ulicy do małej, podłużnej poczekalni. W rogu znajdowała się kasa-odgrodzony maleńki kącik. (…) Stał tam mały bambusowy garnitur mebli, wybity zielonym pluszem. Na ścianach wisiały lustra; na stolikach „Tygodnik ilustrowany” i miesięcznik „Bluszcz”.  Przez drzwi „na wprost” wchodziło się do Sali widowiskowej. Był to dość duży pokój, aż na 40 miejsc siedzących i 10 stojących.

Wąskie długie ławki- tylko oheblowane, bez oparcia, umieszczone były na podwyższeniach. (…) Pod samym sufitem wycięte były cztery otwory. Przez jeden widać było prawie cały aparat projekcyjny firmy Pathe z Paryża, kręcony ręczną korbką.. Szybkość poruszanych postaci na ekranie uzależniona była od sprawności ręki kinooperatora, którego całą głowę oglądało się w drugim otworze.(…)
Oświetlenie iluzjonu również było ciekawe. Poczekalnie ozdabiały wiszące na ścianach kinkiety z naftowymi lampami. Na widowni pośrodku sufitu wisiała, istny potwór, czarna podłużna lampa łukowa.  Miała ona dwie blaszane klapy, niemal czarne skrzydła umieszczone na łańcuchach. Do chwili rozpoczęcia seansu, lampy były rozchylone i silne, syczące białe światło zalewało maleńką salkę (…)
Po seansie publiczność opuszczała iluzjon z uśmiechem zadowolenia. Żegnano się z moimi rodzicami, rozmawiano, dyskutowano. (…)

Często pytano-czy rzeczywiście rodzice mają zamiar budować nowy iluzjon. Rodzice chętnie informowali, że będzie to nowoczesne kino aż na 150 miejsc siedzących i 20 przystawnych.  (…)”

Wygląd od ulicy Staszica, po lewej budynek sąsiadujący, w którym mieściła się cukiernia

W 1918 roku powstał pożar w kabinie operatora Pawła Ziółkowskiego, ten z poświęceniem próbował ratować dobytek, w wyniku czego doznał rozległych poparzeń i wkrótce potem zmarł. Po dwóch latach właściciel wykonał remont kina, powiększył je i znów otworzył.
Niestety dni kina niemego były policzone, a właściciele nie chcieli konkurować z nowo powstałymi kinami dźwiękowymi Kino nieme, nie utrzymało ciężaru nowoczesnej konkurencji.

„Budynek… został wykorzystany na sklep tekstylny i częściowo na mieszkanie. Sąsiedni budynek, przylegający …zajmowała popularna cukiernia pp. Cegłów i Nowakowskich. W przeddzień wkroczenia wojsk radzieckich do miasta  ( 18 I 1945) zostało ono zbombardowane przez lotnictwo Czerwonej Armii.  Jedna z bomb zniszczyła obydwa budynki… Od odłamków tej samej bomby zginął pod murem sklepu tekstylnego  Jerzy Tatkowski, szef wywiadu operacyjnego Armii Krajowej w Skarżysku, syn ostatniego przedwojennego burmistrza ( do września 1939r.) burmistrza miasta.

Po pewnym czasie pozostałe gruzy obydwu budynków zakupił p. Wilczyński. Budynek po byłej cukierni, nieco zniszczony, odbudował, a następnie wynajął Państwowej Spółdzielni Spożywców, która urządziła w nim restaurację „Zacisze”, o której wspomina Stanisław Janicki w cytowanej książce. Natomiast budynek po dawnym kinie uporządkowano z gruzów i nie odbudowany pozostaje do dziś.(…)”

Pozostałość ozdobnej, przedwojennej elewacji, pieczątka dawnej świetności 

Z sentymentu do Starego Kina, z szacunku do ludzi, którzy tworzyli przyszłość, dla ich pracy i lotnej myśli odbyłam tą sentymentalną wycieczkę. Duch tamtych czasów, dawno już wywietrzał z brzydko pomalowanych, pokracznych ruin, ale jak widzę, żyje. Żyje w pamięci Skarżyszczan, zapisany dumnymi zgłoskami w historii miasta, w pamięci osób, którym to miejsce było drogie i co najważniejsze tylko pozornie opuszczone i zapomniane.

Bibliografia:
 "W starym polskim kinie", Stanisław Janicki, KAW, Warszawa "1985 r.
"W cytatach-dzieje Skarżyska-Kamiennej czyli literacka "pigułka"", Bożena Piasta,  Tom I, Starachowice 2010

Zapomniane kino



Jest takie jedno miejsce, o którym pamiętają najstarsi mieszkańcy. Czas odszedł swoim niepośpiesznym krokiem, oddając to miejsce zapomnieniu. Jedno z pierwszych niemych kin w Polsce, o którym wspomina, z sentymentem Stanisław Janicki w swojej książce i  programach telewizyjnych.

Ponieważ mieściło się ono w miejscowości, którą bardzo dobrze znam- Skarżysku Kamiennej, postanowiłam odnaleźć jego ślady, dzięki wskazówkom danym w książce „W starym polskim kinie” Stanisława Janickiego, a także pytając osoby mieszkające w pobliżu.
Znalazłam budynek, w którym, jak zapewniali mieszkańcy było kiedyś nieme kino „ Kometa”, u zbiegu ulic Limanowskiego i Staszica. Jeszcze niedawno ulice te tętniły życie, teraz jest tu cicho i głucho.

 Skarżysko-Kam., Wygląd współczesny od ulicy Limanowskiego

Stanisław Janicki wspominał:
„ Trzy pokoje i kabina przyklejona do ściany, niczym gołębnik- to były pomieszczenia jednego z pierwszych kin w Polsce (lata-1909-10). Wchodziło się prosto z ulicy do małej, podłużnej poczekalni. W rogu znajdowała się kasa-odgrodzony maleńki kącik. (…) Stał tam mały bambusowy garnitur mebli, wybity zielonym pluszem. Na ścianach wisiały lustra; na stolikach „Tygodnik ilustrowany” i miesięcznik „Bluszcz”.  Przez drzwi „na wprost” wchodziło się do Sali widowiskowej. Był to dość duży pokój, aż na 40 miejsc siedzących i 10 stojących.

Wąskie długie ławki- tylko oheblowane, bez oparcia, umieszczone były na podwyższeniach. (…) Pod samym sufitem wycięte były cztery otwory. Przez jeden widać było prawie cały aparat projekcyjny firmy Pathe z Paryża, kręcony ręczną korbką.. Szybkość poruszanych postaci na ekranie uzależniona była od sprawności ręki kinooperatora, którego całą głowę oglądało się w drugim otworze.(…)
Oświetlenie iluzjonu również było ciekawe. Poczekalnie ozdabiały wiszące na ścianach kinkiety z naftowymi lampami. Na widowni pośrodku sufitu wisiała, istny potwór, czarna podłużna lampa łukowa.  Miała ona dwie blaszane klapy, niemal czarne skrzydła umieszczone na łańcuchach. Do chwili rozpoczęcia seansu, lampy były rozchylone i silne, syczące białe światło zalewało maleńką salkę (…)
Po seansie publiczność opuszczała iluzjon z uśmiechem zadowolenia. Żegnano się z moimi rodzicami, rozmawiano, dyskutowano. (…)

Często pytano-czy rzeczywiście rodzice mają zamiar budować nowy iluzjon. Rodzice chętnie informowali, że będzie to nowoczesne kino aż na 150 miejsc siedzących i 20 przystawnych.  (…)”

Wygląd od ulicy Staszica, po lewej budynek sąsiadujący, w którym mieściła się cukiernia

W 1918 roku powstał pożar w kabinie operatora Pawła Ziółkowskiego, ten z poświęceniem próbował ratować dobytek, w wyniku czego doznał rozległych poparzeń i wkrótce potem zmarł. Po dwóch latach właściciel wykonał remont kina, powiększył je i znów otworzył.
Niestety dni kina niemego były policzone, a właściciele nie chcieli konkurować z nowo powstałymi kinami dźwiękowymi Kino nieme, nie utrzymało ciężaru nowoczesnej konkurencji.

„Budynek… został wykorzystany na sklep tekstylny i częściowo na mieszkanie. Sąsiedni budynek, przylegający …zajmowała popularna cukiernia pp. Cegłów i Nowakowskich. W przeddzień wkroczenia wojsk radzieckich do miasta  ( 18 I 1945) zostało ono zbombardowane przez lotnictwo Czerwonej Armii.  Jedna z bomb zniszczyła obydwa budynki… Od odłamków tej samej bomby zginął pod murem sklepu tekstylnego  Jerzy Tatkowski, szef wywiadu operacyjnego Armii Krajowej w Skarżysku, syn ostatniego przedwojennego burmistrza ( do września 1939r.) burmistrza miasta.

Po pewnym czasie pozostałe gruzy obydwu budynków zakupił p. Wilczyński. Budynek po byłej cukierni, nieco zniszczony, odbudował, a następnie wynajął Państwowej Spółdzielni Spożywców, która urządziła w nim restaurację „Zacisze”, o której wspomina Stanisław Janicki w cytowanej książce. Natomiast budynek po dawnym kinie uporządkowano z gruzów i nie odbudowany pozostaje do dziś.(…)”

Pozostałość ozdobnej, przedwojennej elewacji, pieczątka dawnej świetności 

Z sentymentu do Starego Kina, z szacunku do ludzi, którzy tworzyli przyszłość, dla ich pracy i lotnej myśli odbyłam tą sentymentalną wycieczkę. Duch tamtych czasów, dawno już wywietrzał z brzydko pomalowanych, pokracznych ruin, ale jak widzę, żyje. Żyje w pamięci Skarżyszczan, zapisany dumnymi zgłoskami w historii miasta, w pamięci osób, którym to miejsce było drogie i co najważniejsze tylko pozornie opuszczone i zapomniane.

Bibliografia:
 "W starym polskim kinie", Stanisław Janicki, KAW, Warszawa "1985 r.
"W cytatach-dzieje Skarżyska-Kamiennej czyli literacka "pigułka"", Bożena Piasta,  Tom I, Starachowice 2010

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Warszawa w rozmowach- Justyna Krajewska

Takie pozycje książkowe lubię najbardziej. Biograficzne, historyczne, prawdziwe i klimatyczne. Takie lubię czytać. Dzięki swoim bohaterom au...