Czas leci prędko i niepostrzeżenie.
Nieoczekiwanie, niespodziewanie i złośliwie mija pięć lat, odkąd
wpisałam swój pierwszy post i odkąd tak głupawo, dość dziwnie
nazwałam swojego bloga. Wtedy nie miałam żadnego pojęcia o
blogowaniu, blogosferze czy podobnych internetowych cudach. Nie
miałam też żadnego biznesplanu, jak to teraz, często ma się w
zwyczaju, ani też planów podboju kosmosu. Ot po prostu zaczęłam
zwyczajnie, po cichu. Od samego początku miał to być blog o
ludziach ( nie o mnie) niezwykłych, cudownych i zapomnianych. Chyba
wtedy poczułam w sobie żal, że prawdziwe wartości tak bardzo są
spychane na margines i nikną w zalewie tandety... już nie pamiętam.
Moim celem był i wciąż pozostaje człowiek i pamięć o nim.
Próbowałam felietonów, recenzji i
historycznych wywodów. Chciałam pisać patriotycznie, może mniej
patetycznie. Starałam się być szczera, a wyszło, że naiwna i
dziecięco ufna. Z początku nie czułam ciężkości i powagi tego o
czym pisałam. W miarę jak pojawiali się czytelnicy zdałam sobie
sprawę z odpowiedzialności. Unikałam ocen i podniecania
niezdrowych emocji. W moich rękach misterna koronka ludzkiego losu
mogła pozbyć się tylko patyny i szarości. Mogła na nowo otrzymać
swój blask. Ze względu na szacunek do rodzin moich bohaterów, z
którymi niejednokrotnie miałam do czynienia, starałam się pisać
wyważenie i z taktem. Oparłam się wielu pokusom prowokowania i
wzbudzania niezdrowej, czasem opłacalnej sensacji. Choć karą za
odmowę jest cichy, blogowy margines. W miarę pisania, rozciągałam
teksty. Przestały pojawiać się zajawki. Wyrastały artykuły.
Pojawiły się komentarze i to prawie same pozytywne. Dobre duchy,
którym podobało się moje pisanie zachęcały mnie do coraz nowego
spojrzenia na blog. Dużo zawdzięczam osobom, które spotkałam
przez te pięć lat. Zapoznałam ich dzięki blogowi. W tym znajduję
największą wartość mojej pracy. Poznałam pisarzy, poetów,
dziennikarzy, działaczy kulturalnych, cudownych blogerów, którzy
wyrośli i rozkwitnęli na moich oczach. Wiele z nich odcisnęło
swój trwały ślad we mnie i na blogu. Pomagali zaprojektować tło,
zredagować najtrudniejszą notkę na blogu: „O mnie”, radzili,
zachęcali, poświęcali uwagę i swój cenny czas. Za to chcę im
bardzo podziękować. Jestem również wdzięczna za otrzymaną
nagrodę „Blog Roku”. Pozostanie ona dla mnie wielkim
wyróżnieniem, choć zdaję sobie sprawę, że słabo zasłużonym.
Jestem wdzięczna za wszelkie
wiadomości, które dostałam. Zdarzyło się, że e-maile od
nieznanych osób wstrzymały mnie od zamknięcia bloga. Dziękuję
każdemu, kto choć raz do mnie napisał. Dziękuję za wiele
życzliwości i wsparcia, za mnóstwo dobrych i ciepłych słów.
Dziękuję, że mogę dzielić się z Wami moją pasją i że chcecie
tu czasem zajrzeć.
Tymczasem jestem w tym cichym,
spokojnym miejscu, opornym na popularność, trendy i modę. Jestem
świadoma, że piszę za rzadko. Ogień pali się zbyt słabo. Trudno
blogerowi wytłumaczyć się ze swojego lenistwa. Dlatego mogę
jedynie obiecać, że następne pięć lat, będę przykłada się
dużo mocniej. Tylko co to będzie, jak tematy mi się wyczerpią, a
gwiazd przedwojennego nieba zabraknie?
Żeby należycie uczcić pięciolecie bloga-staruszka idę na galę rozdania nagród im. Wisławy Szymborskiej, na którą mam zaszczyt być zaproszona przez Fundację Wisławy Szymborskiej.
Mimo iżem sam leniwiec, to jednak poproszę częściej. I nie przez pięć, a sto lat najmarniej. Wszystkiego dobrego :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Pani bloga. Za oryginalność, poruszane tematy, za wzruszający nie-nadęty patriotyzm, wskrzeszanie przeszłości. Kiedy tu wchodzę, zapominam o pędzącym czasie. Tu jest taka "inna bajka". Piękna ...
OdpowiedzUsuńMisia
Zdrowia i chęci dla Ciebie i popularności blogowi :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcie!
Zasłużyła Pani na te honory. Pogratulować. Ja tu jestem pierwszy raz, ale miło i ciepło od samego wejścia w progi.
OdpowiedzUsuńI ja proszę o więcej :) Lubię wracać do tego co napisałaś i czytać.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!