W naszych czasach bardzo łatwo jest uzyskać miano szaleńca czy oszołoma. Wystarczy, że zrobi się coś innego niż wszyscy, lub coś co według powszechnej opinii jest głupie, czy wstydliwe.
Rodzicie, którzy przyszli na zakończenie roku szkolnego zachowywali się podobnie. Komenda -do hymnu- nie zrobiła na nich większego wrażenia. Młode mamy w ferworze dyskusji i oglądania się na boki, w poszukiwaniu obiektu do dyskusji, nawet nie zauważyły wezwania dyrektora.
Panowie stali z rękami w kieszeni, inne kobiety siedziały, zainteresowane zdjęciami, które właśnie zrobiły.
Generalnie, nikt z dorosłych nie zauważył, że śpiewany jest nasz dumny Hymn Narodowy, który kiedyś śpiewano z zapartym tchem i pełną piersią. Tak się zmieniły czasy.
Ale co z tym oszołomem? Ano nic. Sympatyczne mamy nareszcie znalazły sobie wdzięczny obiekt na „tapetę” w mojej osobie. Powodem było moje dziwaczne zachowanie. W czasie hymnu stałam na baczność i śpiewałam. Nie jakoś wyzywająco- tak po prostu. Jednak spotkałam się z drwiącymi uśmieszkami osób dookoła.
W tym momencie nasunął mi się obraz: amerykański mecz piłki , przed którym wszyscy na trybunach wstają, mężczyźni zdejmują czapki ( niejednokrotnie ciężkie, bo z pojemnikami piwa), składają je na piersi i śpiewają głośno, wyraźnie i dumnie. Można mieć ich za wzór obywatelskich postaw.
A u nas? Naród tak ciężko doświadczany, walczący o przetrwanie nareszcie mógłby śpiewać, ale już nie chce. No więc ja jestem oszołomem, bo chcę.
Jest to paradoks na skalę światową. Co w nas takiego drzemie, że ten kraj pełen jest sprzeczności i przekory. Tyle lat zajęło nam wywalczenia sobie tożsamości, przywilejów i demokracji, a kiedy już to wszystko jest, to z tego nie korzystamy.
Za to głosowanie poza miejscem zamieszkania wymaga nie tylko chęci, ale i determinacji. Wszystko jak zwykle przez skrzeczącą rzeczywistość. Kolejki w urzędach do okienka, gdzie wydaje się zaświadczenia są podobne do tych w mięsnych lat osiemdziesiątych, kiedy spodziewano się, że rzucą polędwicę.
Wielu z potencjalnych wyborców to zniechęca, czemu się absolutnie nie dziwię. Podejrzewam, że z wyjazdu nie zrezygnują, a z głosowania i owszem. Czyżby państwu nie zależało na tym by obywatele głosowali?
Obowiązek obywatela wobec „opiekującego„ się nim państwa jest powszechny. Stanie w kolejkach i skrzywiona twarz niezadowolonej i wyniosłej urzędniczki jest bonusem i „nagrodą” za spełnienie obywatelskiej powinności, bo inne profity trudno dojrzeć. Bo gdzie? W szpitalu, szkole, a może w urzędzie?
Wiem!! Pewnie w galerii handlowej!!
Dojmujące poczucie wyzysku, braku opieki i elementarnej troski o słabych, nie pozwala na czucie się dumnym obywatelem. Trudno jest bowiem unieść się ponad codzienne życie, ku wznioślejszym wartościom, jeżeli po opłaceniu podatków i ubezpieczeń społecznych, pozostaje jedynie mała garść grosza na powszednie potrzeby.
Płacenie podatków i ubezpieczeń jest poczytywane jako przymus i nieuzasadnione zdzierstwo, bo nie wynikają z tego właściwe rodzaje państwowego rewanżu.
Poczucie, że obowiązek ten jest jednostronny, a podatki są wrzucone w kasę państwową jak w studnię bez dna, daje poczucie krzywdy, a nawet złości.
Wobec takiej argumentacji, rodzi się we mnie zrozumienie do postaw moich sfrustrowanych rodaków. Bo codzienność nazbyt ich przygniata.
Historia jednak dowodzi i oby nie musiała nigdy więcej, że w Polakach kotwiczy miłość bezwarunkowa. Bo łatwo jest być patriotą w czasach dobrobytu i pokoju. Śpiewać pochwalne hymny na cześć obficie karmiącej ręki. Miłość warunkowa jest prosta i nieskomplikowana, choć bardzo nietrwała i kapryśna, ale też zdrowa dla obu stron. Ona to opiera się na wzajemnym świadczeniu i homeostazie pomiędzy prawem a obowiązkiem. Jej byt warunkuje zasada: przywilej wykorzystać, obowiązek wypełnić, prawa oczekiwać.
W podstawie naszego bytu leży genetyczna miłość bezwarunkowa. W niej jest siła, ale też trudny niesprawiedliwy los. Na niej bazują rządzący. Także na tym, że nie mamy innego wyjścia, a to już jest bardzo nie w porządku.
Fot. źródło:
ourpreciouslamb.wordpres.com
*
Ten początek wakacji i zakończenie roku szkolnego był tak samo nudny jak i każdy inny. Podziękowania, rozdawanie świadectw i tak dalej. Wiadomo jednak, że na początek każdej uroczystości, jest część bardzo oficjalna. Śpiewany jest hymn. Modą jest, całkiem dla mnie niezrozumiałą, żeby hymn Polski nie śpiewać lecz burczeć pod nosem z niechęcią.Rodzicie, którzy przyszli na zakończenie roku szkolnego zachowywali się podobnie. Komenda -do hymnu- nie zrobiła na nich większego wrażenia. Młode mamy w ferworze dyskusji i oglądania się na boki, w poszukiwaniu obiektu do dyskusji, nawet nie zauważyły wezwania dyrektora.
Panowie stali z rękami w kieszeni, inne kobiety siedziały, zainteresowane zdjęciami, które właśnie zrobiły.
Generalnie, nikt z dorosłych nie zauważył, że śpiewany jest nasz dumny Hymn Narodowy, który kiedyś śpiewano z zapartym tchem i pełną piersią. Tak się zmieniły czasy.
Ale co z tym oszołomem? Ano nic. Sympatyczne mamy nareszcie znalazły sobie wdzięczny obiekt na „tapetę” w mojej osobie. Powodem było moje dziwaczne zachowanie. W czasie hymnu stałam na baczność i śpiewałam. Nie jakoś wyzywająco- tak po prostu. Jednak spotkałam się z drwiącymi uśmieszkami osób dookoła.
W tym momencie nasunął mi się obraz: amerykański mecz piłki , przed którym wszyscy na trybunach wstają, mężczyźni zdejmują czapki ( niejednokrotnie ciężkie, bo z pojemnikami piwa), składają je na piersi i śpiewają głośno, wyraźnie i dumnie. Można mieć ich za wzór obywatelskich postaw.
A u nas? Naród tak ciężko doświadczany, walczący o przetrwanie nareszcie mógłby śpiewać, ale już nie chce. No więc ja jestem oszołomem, bo chcę.
*
Jest to paradoks na skalę światową. Co w nas takiego drzemie, że ten kraj pełen jest sprzeczności i przekory. Tyle lat zajęło nam wywalczenia sobie tożsamości, przywilejów i demokracji, a kiedy już to wszystko jest, to z tego nie korzystamy.
*
Przywilej głosowania w niezależnych wyborach jest najwyższym osiągnięciem demokracji. U nas, całkiem od niedawna. Z tego przywileju aż chciałoby się korzystać, również w poczuciu obowiązku wobec państwa, w którym przyszło żyć.Za to głosowanie poza miejscem zamieszkania wymaga nie tylko chęci, ale i determinacji. Wszystko jak zwykle przez skrzeczącą rzeczywistość. Kolejki w urzędach do okienka, gdzie wydaje się zaświadczenia są podobne do tych w mięsnych lat osiemdziesiątych, kiedy spodziewano się, że rzucą polędwicę.
Wielu z potencjalnych wyborców to zniechęca, czemu się absolutnie nie dziwię. Podejrzewam, że z wyjazdu nie zrezygnują, a z głosowania i owszem. Czyżby państwu nie zależało na tym by obywatele głosowali?
*
Obowiązek obywatela wobec „opiekującego„ się nim państwa jest powszechny. Stanie w kolejkach i skrzywiona twarz niezadowolonej i wyniosłej urzędniczki jest bonusem i „nagrodą” za spełnienie obywatelskiej powinności, bo inne profity trudno dojrzeć. Bo gdzie? W szpitalu, szkole, a może w urzędzie?
Wiem!! Pewnie w galerii handlowej!!
*
Analizując wielką niechęć śpiewania hymnu, dochodzę do wniosku, że jest to syndrom, rodzaj podświadomego protestu ludzi wobec otaczającej nas rzeczywistości.Dojmujące poczucie wyzysku, braku opieki i elementarnej troski o słabych, nie pozwala na czucie się dumnym obywatelem. Trudno jest bowiem unieść się ponad codzienne życie, ku wznioślejszym wartościom, jeżeli po opłaceniu podatków i ubezpieczeń społecznych, pozostaje jedynie mała garść grosza na powszednie potrzeby.
Płacenie podatków i ubezpieczeń jest poczytywane jako przymus i nieuzasadnione zdzierstwo, bo nie wynikają z tego właściwe rodzaje państwowego rewanżu.
Poczucie, że obowiązek ten jest jednostronny, a podatki są wrzucone w kasę państwową jak w studnię bez dna, daje poczucie krzywdy, a nawet złości.
Wobec takiej argumentacji, rodzi się we mnie zrozumienie do postaw moich sfrustrowanych rodaków. Bo codzienność nazbyt ich przygniata.
*
Historia jednak dowodzi i oby nie musiała nigdy więcej, że w Polakach kotwiczy miłość bezwarunkowa. Bo łatwo jest być patriotą w czasach dobrobytu i pokoju. Śpiewać pochwalne hymny na cześć obficie karmiącej ręki. Miłość warunkowa jest prosta i nieskomplikowana, choć bardzo nietrwała i kapryśna, ale też zdrowa dla obu stron. Ona to opiera się na wzajemnym świadczeniu i homeostazie pomiędzy prawem a obowiązkiem. Jej byt warunkuje zasada: przywilej wykorzystać, obowiązek wypełnić, prawa oczekiwać.
W podstawie naszego bytu leży genetyczna miłość bezwarunkowa. W niej jest siła, ale też trudny niesprawiedliwy los. Na niej bazują rządzący. Także na tym, że nie mamy innego wyjścia, a to już jest bardzo nie w porządku.
Fot. źródło:
ourpreciouslamb.wordpres.com
Masz rację - lekceważymy nasz hymn, nasz kraj, nas samych.Oczekujemy gwiazdki z nieba, a sami z siebie mało co dajemy.Z drugiej strony - nasze państwo słabo dba o nas, więc niestety już mnie nic chyba nie zdziwi.Głosować idę i zawsze byłam odkąd mam prawo :)Pozdrawiam serdecznie- masz wspaniałego bloga :)
OdpowiedzUsuńtak, doskonale to opisałaś; ja bym się chyba nie odważyła; ale zgadzam się z Tobą, jak najbardziej, a dorzucić mogę jeszcze tradycyjne braki w wychowaniu tzw. patriotycznym, chociaż nie będę wnikać głębiej w to pojęcie, o ile pozwolisz
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst :) jednak muszę przyznać, że nasz kraj, jego władze nie przemawiają do mnie. Banda oszustów i złodzei. Nie czuję się patriotką... brzmi to okrutnie.. ale nie jestem hipokrytką.. hymn śpiewałabym raczej ku czci tych, którzy starali się aby było lepiej...
OdpowiedzUsuńOpisałaś to co wielu chciałoby powiedzieć a nawet wykrzyczeć ... Jeśli zaś chodzi o wybory , jestem w takiej sytuacji , że nie przewidziałam przedłużonego pobytu poza miejscem zamieszkania ( siła wyższa )...nie mam więc tego cholernego kwitku i szlag mnie trafia , że nie mam możliwości zagłosowania ... Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńCelny i przekonujący tekst, pełen pasji, przeczytałam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńNapisałam jeden komentarz i mi go nie przyjęło, ciekawa jestem dlaczego? Może za dużo napisałam i treść się nie zmieściła. Teraz napiszę krótko - wspaniale napisałaś ten tekst.Poruszyłaś wiele istotnych spraw i zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Pozdrawiam Monisiu serdecznie - zobaczymy czy mi się mój komentarz teraz przyjmie.
OdpowiedzUsuńByłam i widziałam to na własne oczy. W mojej szkole dzieciaki nie śpiewają. Bo "leci nagranie". W szkole córki dzieci śpiewają i nawet stoją jak konstytucja nakazuje. gorzej z rodzicami...
OdpowiedzUsuńTemat ważny, nie ze względu na ślepe zapatrzenie na kraj, ale świadomość, że choćby za ten hymn wielu poległo.Mnie się wydaje, że ignorancja historii, próba bycia wyżej niż inni, traktowanie ludzi "z góry" oraz chęć zaimponowania własną postawą człowieka lepszego, bogatszego to jest chyba to coś, co powoduje takie zachowania. W skrócie egoizm, głupota i pewnego rodzaju szpan, chęć bycia innym.Może się mylę, nie wiem do końca - każdy ma przecież swoje powody zachowywania się w określony sposób.
OdpowiedzUsuńWazne slowa. Popieram Cie calkowicie. Jest to trudne do zrozumienia i wytlumaczenia. Sakraje, gdzie nie mowi sie nic o patriotyzmie i obowiazkach, a ludzie maja w sobie duza odpowiedzialnosc za kraj. Wybory biora bardzo powaznie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZazwyczaj zaglądam tu do Ciebie odpocząć. zatrzymać się and czymś minionym, cennym. Zauważyć coś. Dzisiaj dostałam ważną refleksję. Post gorzki i prawdziwy. I jakoś empatycznie zareagowałam, bo zezłościły mnie te naśmiewaczki w szkole. Pozdrawiam. Aneta
OdpowiedzUsuńI za każdym razem zachwyca mnie jakość Twojego bloga, dbałość o szczegóły, staranność postów. Robisz tu coś wartościowego Mota. a.
OdpowiedzUsuńJako żołnierza, przedstawione w poście postawy zawsze bardzo mnie denerwują. Bo o ten Hymn moi poprzednicy krwawo walczyli. Także obecnie usłyszeć Go można n.p. na uroczystości pożegnania kolegi, który zginał wykonując zadania bojowe. A więc lekceważenie okazywane przez ludzi, których jedynym problemem jest grubość portfela po prostu wyprowadza mnie z równowagi.Głosować idę, mimo że jestem 5000km od Kraju.Mota, piszesz pieknie o bardzo ważnych sprawach.DziękujęJ.Ł.
OdpowiedzUsuńTacy my jestesmy niestety niepoprawni słowianie którzy nie cenia tego co mamy niby zapewnione!:)
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki wszystkim za pozostawienie komentarzy. Obawiałam się reakcji czytelników, ale chyba niepotrzebnie.Kasiu- dziękuję za pochwalenie mojego bloga. zgadza się, że nasze symbole lekceważymy. Giną one w zalewie codziennych spraw. Pytanie tylko, co z tym należy zrobić i kto to ma zrobić?Ja również serdecznie Cię pozdrawiam :)Anno- chętnie poznałabym Twoje zdanie na temat patriotyzmu. Nie wiem, czemu mówisz, że byś się nie odważyła? Jakiej odwagi tu potrzeba?Wolność słowa gwarantuje art. 54 Konstytucji Rzeczpospolitej. Oczywiście nie mam ambicji być Piotrem skarga. Opisuje tylko to co czuję i zauważam...Mała Mi- Twoje komentarze dodają nieco ostrości. Masz zupełnie inny sposób patrzenia na świat i problemy. Cieszę się, że przy Twoim światopoglądzie, który przedstawiłaś- zaglądasz do mnie mimo wszystko :)Nettika- to wielka szkoda, ale czasem nie jest się w stanie pewnych rzeczy przewidzieć. Tak to już bywa. Pozdrawiam Cię mocno!Malinconia- dzięki ci serdeczne za miłe słowa i komentarz. :)Grasza 44-u mnie nie ma żadnych ograniczeń i sita jeśli chodzi o komentarze. Każdy może wypowiadać się swobodnie. Być może to jakiś programowy błąd. sama nie wiem. Dziękuję ci Grażynko!Nivejko- a więc wiesz o co chodzi. Myślę, że podobne zdarzenia miały miejsce w większości szkół. chciałabym się mylić.bibi- zgadza się, każdy ma powody do takiego czy innego zachowania. Niektóre jednak podobne zachowania ( syndrom)mają zarzewie w podobnych problemach. Zjawiska społeczne, a w takich kategoriach należałoby rozpatrywać opisane powyżej sytuacje powinny pozostawiać wiele do myślenia socjologom i decydentom, którym leży na sercu prawdziwe dobro. Nie wyłączając z tego każdego jednego człowieka, który wszak odpowiada za swoją płaszczyznę życia.Violcio- wszystką winę zrzucamy jeszcze na młodą demokracje, może ewolucja pójdzie w dobrą stronę i młoda demokracja przekształci się w dojrzałąZygza- empatia- słowo wstydliwe w dzisiejszych czasach- dobrze, że są ludzie, którzy się jej nie wstydzą :)Bardzo dziękuję Ci za ciepłe i przychylne słowa. Wiele dla mnie znaczą, a szczególnie od ciebie :)J. Ł.-Dziękuję. wiem jakie masz zdanie na ten temat. ty o patriotyzmie mówisz, a słowa te nie są gołosłowne. Takich żołnierzy chciałoby się mieć jak najwięcej :)slavkosnip- niepoprawni Słowianie? raczej wspaniali ! Ludzie z pasją, porywczy wprawdzie, ale za to szlachetni i szczodrzy... :)
OdpowiedzUsuńSłuszne spostrzeżenia,Chciałam na początku oburzyć się za ten hymn, ale nie sposób nie przyznać racji Twojej analizie, dlaczego nie czujemy się obecnie tacy dumni z faktu bycia Polakami.Jest właśnie tak, że z tego, co zostaje po opłaceniu podatków, które odczuwamy jako zdzierstwo, za które nie mamy w zamian nic, brakuje na zaspokojenie czegokolwiek więcej oprócz podstawowych potrzeb.Prowadzi to do chęci zajęcia się wyłącznie własnym życiem i nic w tym dziwnego.Chcemy przynajmniej w tym życiu mieć na coś wpływ!
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym, najczęściej kiedy śpiewam hymn, państwo studenci zachowują się jak półgłówki, doprowadzają mnie do wewnętrznej furii. Świetny tekst!
OdpowiedzUsuńiw-dziękuję. Ja ciągle mam nadzieję, kiedyś dojdziemy do tego miejsca, kiedy w końcu podniesiemy głowy znad zeszytu wydatków i zaczniemy (jako społeczeństwo) spoglądać wyżej i nie chodzi mi tu o wertowanie programu telewizyjnego (serialami chcą nam zaklejać dziurę w życiu). Marzę, żebyśmy wreszcie byli dumni prawdziwie, a nie tylko z przekory i kompleksu.
OdpowiedzUsuńMargo- mnie też za każdym razem to przeszkadza, ale moje uwagi i dyscyplinowanie ludzi w koło nie dało rezultatu. Spotkało się jedynie z niecenzuralnymi komentarzami, robieniem na złość i tego typu zdarzeniami. Teraz po prostu śpiewam i mam gdzieś to, czy ktoś mnie uznaje za oszołoma, czy nie. Może to więcej da do myślenia niż napominanie.
OdpowiedzUsuńNapisałaś to tak,że każdy rządzący tam na górze powinien zapoznać się z tym tekstem i recytować go (ze zrozumieniem) obudzony nawet w środku nocy. Świetne! Analiza trafna!
OdpowiedzUsuńByłem ostatnio na otwarciu wystawy planszowo banerowej o piesniach pełniących role hymnu. Żar lał sie z nieba, ale przyszło kilkadziesiat osób nie tylko tych nieco starszych.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDuzo prawdy w Twoich slowach, wiele osob powinno to przeczytac a szczegolnie panie z drwiacymi usmieszkami ze szkoly... Pozdrawiam cieplutko. M
OdpowiedzUsuńMotko kochana, przepraszam za długie niebycie. I dziękuję za odwiedziny na naszym zaniedbanym ostatnio blogu. Codzienność skrzeczy... Za to Twój tekst porywający. I jakże prawdziwy, choć smutny. Pamiętam czasy szkolne – oj, dawno to było – hymn śpiewaliśmy z poczuciem godności, na baczność. A teraz... zanikają te wszystkie wartości, o których uczyliśmy się dawniej w szkole. Takie czasy. Podziwiam Ciebie za to, że zachowałaś się jak "oszołom". Brawo. Jestem z Tobą. :-)Pozdrawiam słonecznie!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z przyjemnością. Może to kwestia wychowania? Ja też staram się uszanować nasz hymn, czuję się niekomfortowo kiedy w trakcie słyszę gadanie, siorbanie, mlaskanie itp. Trzeba przyznać, że największą miłość do kraju czułam na "uchodźstwie". Może my tak już mamy...
OdpowiedzUsuńaro 49Moniko!Ludzi, których opisałaś w poście „Bezwarunkowa”abstrahując od ich patriotyzmu,to są zwykli ludzie, jakich pełno wokół nas.Młodzi szukają swego miejsca w życiu,starsi tęsknią za tym, co minęło.Wszyscy pragną szczęścia, miłości,zmagają się z samotnością,próbują poradzić sobie z uczuciami i cierpią,nie potrafiąc się ze sobą dogadać.Ot, normalni ludzie. ...Normalni?aro 49
OdpowiedzUsuń