Popołudnie fauna Debussy'ego
Teatr „Banda”, wąska kiszka, niedoskonały budynek na teatr, a jednak gromadzący „komplet”.
Piękna Loda Halama tańczy dziś w duecie z Adolfem Dymszą. Wchodzi pierwsza i tańczy męską rolę już nie pierwszy raz w życiu. Właściwie jest do tego przyzwyczajona. Bajeczny faun ze spokojem i wdziękiem cieszy się pięknem natury. Publiczność w niemym zachwycie obserwuje fenomen ludzkiego ciała, giętkość, koordynacje, sprawność zgrabnej Halamy. Trwa to minutę. Trwa muzyczna cisza.
Na scenę wchodzi driada-Adolf Dymsza. Ma na sobie strój baletowy, kostium ze spódnicą, spod którego wyzierają męskie silne muskuły i zarost. Wystarczy, że wchodzi. Komiczny talent sączy się z jego każdej komórki. Gest, ruch, spojrzenie niewinnej dziewicy. Wchodzi w burzy oklasków i śmiechu. Jest uwielbiany. Dalej tańczą razem. Loda -profesjonalistka- „gotuje się”, nie może, jak zwykle z Dodkiem, dokończyć numeru, choć zawsze daje z siebie wszystko. Jest wściekła. Nienawidzi go i uwielbia.Wspaniałego kolegę i artystę.
*
Rodzina Halamów; mama, tata, Zizi, Loda, Alicja i Helenka. Zdjęcie wykonane specjalnie dla dokumentów repatriacyjnych. |
Urodziła się skazana na taniec. Była jedną z trzech tańczących sióstr „Halamek”, jak nazwała je Warszawa. Była córką artysty cyrkowego i tancerki, których sposobem na życie było podróżowanie. Wieczne tournee, w którym narodziny kolejnych córek, nie przeszkadzały. Matka Lody zadała sobie wiele trudu, by przy takim, koczowniczym trybie życia, dziewczynki odebrały dobre wychowanie. Zasady, obiady, nauka, tradycje rodzinne, pobożność wpajane były z należytą konsekwencją przez stanowczą matkę. Choć trudno było się przystosować, Loda oceniła to wychowanie jako właściwe i wartościowe. Nie było to dzieciństwo sielskie, raczej trudne życie tułacze. Mała Lodzia była szalona, dziecko dynamit. „Aby mnie uśpić, koledzy z baletu musieli tańczyć przede mną top Dance, kołysząc mnie jednocześnie. (…) Wszyscy padali ze zmęczenia, a ja, niezmordowana, dalej krzykiem domagałam się swojego przedstawienia”.
*
Morskie oko: numer "Mary Lou"
Występują: Loda Halama i Eugeniusz Bodo
Numer wymaga dużej sprawności fizycznej tancerki i tężyzny jej partnera. Bodo w takich występach okazuje się nieoceniony. Może nie taki zwinny, ale za to bardzo silny. Trenuje boks. Akrobatyczny numer. Bodo wywija Halamką, jak piórkiem. Publiczność to uwielbia. Bodo unosi Lodę w górę nad głową, ma dziś spocone dłonie -zdenerwowany zakulisowym bzdurnym problemem. Jest niepewny, ale przecież to już rutyna. Ćwiczyli to mnóstwo razy. Wymyka mu się z rąk. Spada z wysokości głową na deski sceny. Traci przytomność. Krzyki, Bodo blady, przerażony. Lekarza!
Skandal w Morskim oku
„Loda Halama zmuszona do występów, mdleje na scenie (…)podczas akrobatycznego tańca uderzyła głową o podłogę tak silnie, iż zachodzi obawa, że nastąpiło wstrząśnienie mózgu. Pani Halama oddała się pod opiekę lekarzy, którzy nakazali jej przerwać prace w teatrze. Tymczasem dyrekcja teatru zmusiła chorą artystkę do ponownego występu po… jednodniowej zaledwie przerwie. Skutek żądania dyrekcji teatru był fatalny, gdyż p. Halama nie ukończyła pierwszego numeru, tracąc na scenie przytomność…”
*
Droga kariery Lody rozpoczęła się od występów wspólnych z siostrami i matką. Jeździły po Rosji i Polsce, dopóki nie osiągnęły „dobrego” nazwiska, co dało im możliwość ustabilizowania się w Warszawie. „Halamki” nowy etap życia rozpoczęły w 1929 roku, dojrzały, wyszły za maż, w końcu rozeszły się w sposób dość naturalny.
„Postanowiłam tańczyć za wszystkie trzy. Że nie padłam wtedy trupem, to tylko ta moja niesamowita kondycja sprawiła, no i te osiemnaście lat.”
Występowała w Paryżu, Stanach Zjednoczonych, Japonii. Zawsze jednak wracała do Polski, bo tu czuła się najlepiej. Tu zainteresował się nią lokalny przemysł filmowy. Ta ścieżka kariery zapewniła jej sławę większą niż wszelkie występy w Warszawskich lokalach. U boku Aleksandra Żabczyńskiego w „Manewrach miłosnych” stała się jedną ze sławnych amantek filmowych.
„Warszawa poszukuje Lody Halamy”
„Artyści zaczęli na własną rękę poszukiwania. Popularny „Dodek” Dymsza objechał wczoraj rano samochodem wszystkie letniska podwarszawskie, obejrzał wszystkie pensjonaty, zaglądał nieomal do każdego pokoju, czy czasem gdzie nie ukrywa się koleżanka. Niestety poszukiwania nie dały rezultatu.”
Loda Halama faktycznie zniknęła wprost z garderoby. Ktoś ją widział zapłakaną, nieobecną. Nikt nie przypuszczał, że zginie. Rzuciła się z mostu? Ktoś ją zamordował? Mijały godziny. Nie pojawiła się na przedstawieniu co skonsternowało i właścicieli teatru, jak i publiczność, która wygwizdała jej nieobecność. Działo się coś złego. Najbardziej cierpiał Al Żabczyński. Czuł, że to przez niego. Ich romans wychodził na jaw, Warszawa grzmiała, a on siwiał.
W przeddzień zniknięcia Lody odbyła się ich bardzo poważna rozmowa. Pewnie nikt o tym by nie wiedział, gdyby nie opowiedziała o tym sama Loda: „Widziałam ile go to wszystko kosztowało, choćby świadomość, że krzywdzi żonę, o której zawsze pięknie mówił. Ja miałam teraz decydować o jego rozwodzie. Czułam, że to nie jest w porządku, że ponad moje siły, tym bardziej, że Al Był szlachetnym, ale słabym człowiekiem i krzywda jego żony mogłaby zaważyć na naszym uczuciu. (…) Wiedziałam, że to już koniec. Prawdziwy.”
„Dokąd szłam, nie wiem- byle dalej.(…) Kupiłam bilet i wsiadłam do pierwszego pociągu, który odjeżdżał.” Wylądowała w Częstochowie. To dobre miejsce na regenerację duchowych sił. Nocowała u jakichś nieznanych staruszków przez trzy dni, aż do odzyskania sił. Z letargu wybudziły ją krzyczące nagłówki krajowej prasy: „Warszawa poszukuje Lody Halamy”.
Powróciła silniejsza, bardziej dorosła i tańczyła, a Al. Żabczyński pozostał gdzieś na dnie jej serca. Wojna zrewidowała wszelkie uczucia, marzenia, zamiary… CDN
Bibliografia i zdjęcia:
"Moje nogi i ja", Loda Halama, WAiF, Wa-wa 1984.
"Dodek Dymsza", Roman Dziewoński, Wydawnictwo LTW, Łomianki 2010
Odnoszę nieodparte wrażenie, że drobina duszy Lody znalazła w Tobie Moniko nowe wcielenie. um
OdpowiedzUsuńacha ... zapomniałem zapytać, czy Halama też śmigała na motorze? Um
OdpowiedzUsuńMarku :)Coś w tym jest. Jak prześledzę sobie jej dzieciństwo, to widzę siebie- szaloną dziewczynkę-chłopaka ze zdartymi kolanami, za którą nikt nie mógł nadążyć :).wiem na pewno, że miała prawo jazdy, a kurs szoferski robiła razem z Eugeniuszem Bodo :)Jestem pewna, że umiałaby.
OdpowiedzUsuńDzień dobry!Pani czyta w moich myślach! Wczorajszy dzień spędziłam na szukaniu ciekawostek o Halamie, oglądałam "Manewry miłosne" i scenę z "Kłamstwa Krystyny", a dzisiaj zobaczyłam Pani post o Lodzie. Jedna z moich przedwojennych ulubienic. Wspaniała! Jedyna w swoim rodzaju! Jej taniec z "Kłamstwa Krystyny" i w ogóle całą tę piosenkę pokazałam koleżance z Indii (wysyłanie pocztówek łączy ludzi), która była pod dużym wrażeniem i cóż, wciągam ją w przedwojenne polskie filmy, szukając tych z napisami.Co mogę napisać, dziękuję! :)Pozdrawiam bardzo ciepło z zimnego świętokrzyskiego!Monika
OdpowiedzUsuńaro 50Moniko,Bardzo zgrabna, bardzo taneczna (rozciągnięta – te jej nogi wyrzucane ponad głowę) dziewczyna, a przy tym, gdy oglądam zamieszczone przez Ciebie Moniko pliki, emanują one ogromem kultury.Jest wzmianka o repatriacji ("Przesiedlenie ludności polskiej z Kresów Wschodnich do Polski 1944-1947). Ważna część historii Polski.Zdjęcie Lody Halamy i zdjęcie rodzinne przepiękne. Zdjęcia gazetowych wiadomości ekscytujące.Filmy są perłami w dokumentacji polskiej kultury.Dynamizm dziewczyny w Morskim Oku i nie sprostanie jej profesjonalizmowi przez partnera wprowadza w Twojej opowieści dramatyzm (zdenerwowałem się).Z plików i Twojego opisu wynika, że była to osoba bardzo energetyczna, wytrzymała, wygimnastykowana (dzisiaj wysportowani nie są tak wygimnastykowani!).Czekam na ciąg dalszy opowieści o tej fascynującej fizycznie i duchowo kobiecie.
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. Bardzo się cieszę, że ujawnia się coraz więcej wielbicieli przedwojennego kina. Rzeczywiście Loda Halama to osoba niespotykana, jedyna w swoim rodzaju. Bardzo się ciesze, że ktoś z Indii chce oglądać nasze produkcje. Dziękuję za pozdrowienia i proszę o dalsze odwiedziny.
OdpowiedzUsuńTak myślisz?? W końcu mnie znasz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aro.Dalszą część napiszę oczywiście, ale nie będzie to kolejny post. Muszę zebrać myśli. Loda pozostawiła wiele wspomnień, ale nie wszystkie przecież da się przenieść na blog. Mogę powiedzieć, że będzie ekscytująco :)
OdpowiedzUsuńWciągnęłaś mnie. :*
OdpowiedzUsuńTaki był mój cel i bardzo się ciesze, że tak się stało. :*
OdpowiedzUsuńDymsza o spojrzeniu niewinnej dziewicy :DTeraz takie rzeczy to tylko na pudelku i pokrewnych, ale forma tragiczna.Także czekam na cd, niecierpliwie
OdpowiedzUsuńLoda... niezwykła celebrytka tamtych lat:)
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg, pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńNie, takich na pudelku- w życiu.Dalszy ciąg historii będzie za jakiś czas, nie mogę zanudzić czytelnika :)
OdpowiedzUsuńNivejko- w sumie można by o niej tak powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością będzie. Trochę smutniejsze czasy, bo wojenne.Pozdrawiam równie serdecznie
OdpowiedzUsuńMonisiu, ależ się u Ciebie zasiedziałam...czytam, oglądam filmiki i tak bardzo jestem Ci wdzięczna za wspaniale opisaną biografię Lody Halamy. Życie miała i piękne i straszne...czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam Cię serdecznie i cieplutko.
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam Lodę Halamę, ale dzięki Tobie jak zwykle dowiaduję się o wiele więcej, niż wiedziałam :)Pozdrowienia!I czekam na ten ciąg dalszy!Bywam u Ciebie regularnie, czytam, wzdycham, ale nie zawsze w zabieganiu znajduję czas na komentarze, ale pisz, pisz proszę! :)!!!
OdpowiedzUsuńGraszko, bo rzadko się widujemy. Co do życia Lody, sama powiedziała, że niczego nie żałuje, I to jest bardzo ważne, zeby móc tak życiem pokierować, żeby niczego nie żałować. Rzadko kto ma takie zdolności.Oczywiście ciąg dalszy będzie, ale za jakiś czas Pozdrawiam również
OdpowiedzUsuńIw-pisząc i czytając o tych wspaniałych osobach sama wzdycham jak miech kowalski w tęsknocie za czymś co już się nie wróci, a czego stratę z każdym postem coraz więcej sobie uświadamiam.Dziękuję, że napisałaś :)
OdpowiedzUsuń