czwartek, 29 listopada 2012

Plaster


Zepsuł mi się ciśnieniowy ekspres do kawy. Taki starodawny zaparzacz, sprzedawany w „Pożegnaniu z Afryką”. Istotną część zaworu ciśnieniowego, który gdzieś przepadł, zastąpiłam, z powodzeniem, łyżeczką do herbaty.
Wspaniały patent, i nie musiałam wydawać pieniędzy na naprawę.
Zdziwiłam się, gdy po obejrzeniu mojego znakomitego wynalazku znajomy powiedział mi, że właśnie dlatego, w Polsce, nie powinno być elektrowni atomowych.
-Co ma piernik do wiatraka?



 


***

Wydawało mi się, że jestem zaradna i oszczędna, nawet byłam dumna ze swojej pomysłowości. Pominęłam tylko straty energii na wadliwym zaworze. Nie uzmysłowiłam ich sobie po prostu. Koszt naprawy okazał się wielokrotnie niższy, niż straty energii spowodowane wadliwym działaniem sprzętu. Ot i cała oszczędność.
Jako społeczeństwo, jesteśmy mistrzami prowizorek. Mało tego, uważamy je za trwalsze od rozwiązań radykalnych i prawdziwie naprawczych.

***



Znając i wstydząc się powyższego, jak w „olśnieniu schizofrenicznym”, nareszcie zrozumiałam, jak wielką i niezastąpioną rolę, w naszych placówkach służby zdrowia, spełnia PLASTER.Plaster, to nieocenione dobrodziejstwo szpitali i do tego bardzo tanie. Uniwersalność tego dobrodziejstwa jest wprost nie do uwierzenia i nie do ocenienia.Służy do zabiegów specjalistycznych. Przykleja się nim dreny, rurki intubacyjne, worki, kabelki od aparatury, zasłony na stole operacyjnym, oznacza się narzędzia ( te niejałowe) i leki.
Okleja rany pooperacyjne i nie tylko. Uszczelnia ssaki, maseczki tlenowe, nieszczelny sprzęt, cieknące płyny w butelkach. Używa się go do montażu sprzętów szpitalnych. Udoskonala nim niedoskonałe urządzenia.

W zapleczu szpitalnym okleja się wanny, naczynia do sterylizacji, pakiety i zestawy zabiegowe, oznacza się pobrane preparaty i materiał do badań. Plastrem zakleja się nieszczelne okna i wiejące dziury na salach chorych. Domyka się wypaczone  okna, zawiesza kroplówki ( chociaż tu, plaster ustępuje kolejnej zdobyczy techniki-bandażowi). Okleja wenflony, opatrunki, okłady, kompresy.

W toaletach, wdzięcznie służy jako gazetka ścienna z lakonicznymi informacjami dla pacjentów typu: „nieczynne”, „nie kąpać się w wannie”, „prysznic tylko przed wizytą”, „tylko dla personelu”.

Służy jako etykiety do leków i kroplówek, jako zamknięcie do szafek z lekami, jako zakładka do dokumentacji, jako uzupełnienie ubioru personelu ( zamiast guzika), jako identyfikator, jako znacznik w kalendarzu, jako niezastąpiony łącznik rzeczy rozdartych, rozpadniętych, rozerwanych, rozklekotanych, zużytych i generalnie pamiętających czasy, króla Ćwieczka.

Smutną rzeczą jest to, że w latach dziewięćdziesiątych, w szkołach medycznych uczono personel zaradności właśnie taką uniwersalną metodą: Nie wiesz co robić? Użyj plastra. Wtedy było to może uzasadnione, ale stan taki nie może trwać w XXI wieku.

Tę smutną prawdę naszych czasów trudno pozostawić bez komentarza. Można się śmiać, można dyskutować, ale co dalej?

Sytuacja się zmienia, kiedy ty sam leżysz na stole i masz świadomość, że właśnie przystępują do ciebie skądinąd bardzo zdolni, wykształceni i mądrzy, ale w wielkim stopniu, ograniczeni w swoim działaniu lekarze.
Ograniczenia są spowodowane nie tylko ubogością sprzętową, ale również plastrem mentalnym*, który to na ich umiejętności i fachowość nakleja wszechwładny urzędnik.
Tak w ten sposób młodzi, zdolni i sfrustrowani lekarze, ze związanym rękoma, wyjeżdżają za granicę. Nie tylko by godniej zarabiać, ale by godnie pracować, wykorzystując wszelkie możliwe środki i sprzęty, oraz swoją wiedzę do ratowania ludzi.

A sytuacja u nas w kraju pozostaje bez zmian. Chorzy, cierpiący, starsi, ale też i młodzi, biedni ludzie, powiązani plastrem czekają dobrej nowiny. Czekają na rzetelne leczenie, na wyrok i szczęście w nieszczęściu, że ich choroba jest w spisie chorób, których leczenie jest refundowane. Czekają na decyzję urzędnika, czy pacjent będzie mógł być leczony czy nie. Czy jego stan rokuje powrót do produktywności sprzed choroby, by mógł ponownie być przydatny jako podatnik.

Tu, niemający nic wspólnego z medycyną urzędnicy, stają w roli boskiej, decydując na papierze o życiu ciężko chorych ludzi. Zasłaniając się przepisami i prawem, łatwo  uwalniają od wyrzutów sumienia i odpowiedzialności za podejmowane krzywdzących człowieka decyzji.

Mam dla nich jedną cenną radę:

Jeśli bezsenną nocą, wyrzuty sumienia nagle nadejdą, a oczy nie będą chciały im się zamknąć do snu, polecam PLASTER.

*Plaster mentalny- myślenie w kategoriach podpisanych kontraktów, które określają konkretnie ilość, rodzaj wykonanych i refundowanych zabiegów. Myśli o dopasowaniu się do wymogów kontraktu, zaważają na decyzji o sposobie i jakości opieki i leczenia.

19 komentarzy:

  1. Dzisiaj się zdziwiłam. " Co ma piernik... ", Moniko?!
    E-J

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniko, widzę, że ktoś Ci na odcisk nadepnął i plastra nie dał, no ale się nie dziwię, bo ostatnio mi ciśnienie podniosła wiadomość o "zamknięciu" IMiDz, gdzie się leczymy :(
    ściskam bez plastra, ale z prawdziwą sympatią
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Monika Zakrzewska29 listopada, 2012

    Ewo Julio
    czy medycyna daleko odeszła od kultury? Tak uważasz? Sama mam wiele wspólnego z jednym i drugim więc chyba nie jest to takie dziwne. A po za tym to mój stary felietonik, który wciąż jest aktualny. Właśnie go odświeżyłam.

    Co się dziwisz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka bardzo inna niz wszystkie do tej pory, ale i trafiona w sedno... niestety plaster mentalny jest i chyba jeszcze długo bedzie

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Monika Zakrzewska29 listopada, 2012

    Kasiu
    Bardzo dziękuję Kasiu, ten felietonik to efekt długotrwałego obserwowania pewnych zjawisk. Problem jest wciąż palący i aktualny. Każdy ma swoje doświadczenie z tym związane.
    Nie umiem się pogodzić z sytuacją gdzie lekarz nie pomoże człowiekowi, bo mu urzędnik zabroni.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Monika Zakrzewska29 listopada, 2012

    Edyto,
    Inna w temacie, ale czasem robię takie uskoki, by było ciekawiej.
    Coś mnie czasem uwiera, a oto efekt :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Moniko,
    Najbardziej boli, że ten niedostatek, dotyczy spraw najważniejszych dla człowieka: życia i zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  8. ~mlodsza sis D02 grudnia, 2012

    zaskoczylas wszystkich co Cie nie znaja a ja sie spodziewalam odmiennej tematyki- w koncu osoba inteligentna, inteligentnie moze wypowiadac sie nie tylko w granicach jednej dziedziny :) po tytule spodziewalam sie jednak czegos zupelnie innego -jakiejs recepty na przygnebiajaco szare- ostatnie dni tego roku

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Monika Zakrzewska02 grudnia, 2012

    Gdyby taka recepta była, z pewnością bym ją podała. Niestety każdy musi znaleźć swój sposób na przygnębienie- plaster nie jest żadnym wyjściem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Monika Zakrzewska02 grudnia, 2012

    Aro,
    jeśli kogoś stać na leczenie w prywatnych klinikach i słono płacić-tego problem nie dotyczy ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli ktoś do tej pory mógłby mieć wątpliwości – udowodniłaś: plaster jest bardzo pożyteczny i dobry w zasadzie na wszystko. Chwała plastrowi! Szkoda tylko, że jego użycie zwykle wymaga nożyczek (rzecz jasna - do przycięcia). Z drugiej strony - te same nożyczki mogłyby skutecznie rozcinać pieczołowicie naklejone plastry, bo są w tym cholernie praktyczne. W końcu – to przecież one wcześniej poprzycinały nasze zamiary i oczekiwania.
    Jak nic rodzi się zatem dylemat: ciąć nożycami plastry, czy lepiej ciąć potrzeby? A może niczego nie ciąć? Ok.! Niech plastry nadal robią za spinki i guziki. Przynajmniej nie zapomnimy o potrzebach.
    PS
    Całkiem zgrabny felieton. Odrobina „inności” w kwietnych kolorytach zwykle urozmaica piękno bukietu. Pod warunkiem jednakowoż, że nie chwaści. Jak to więc dobrze, że nie jestem specjalistą od ikebany. Jeden dylemat mniej  (Inne dylematy… Dobra! O nich sza… )

    OdpowiedzUsuń
  12. Uskoki czasem wskazane, szczególnie jak uwiera ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Monika Zakrzewska11 grudnia, 2012

    Dylematy zawsze pozostaną, tak samo jak potrzeby. Jedne i drugie są nieodłącznymi towarzyszami naszego bytu. Potrzeby ciąć nożyczkami, dylematy zaklejać plastrem- jakoś nie pasuje. Odwrotnie także jakoś nie leży.
    Człowiek potrzebuje tylko troski drugiego, choćby obcego człowieka. Tak po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  14. to prawda... choćby obcego człowieka. A gdybyż jeszcze obcość pokonać? I plastry byłyby wtedy nieistotne...

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam całego bloga i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem gry słów,oprawy graficznej i ogólnego wyglądu bloga:) Wspaniała robota!!! Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    GRY ZA DARMO

    OdpowiedzUsuń
  16. Monico
    mysle, ze plaster na odciski powinnas nosic codziennie ,bedziesz bezpieczna a wymyslenia o sluzbie eksterminacyjnej zwanej potocznie sluzba swiatecznej pomocy zostaw na deser Szpitalny latwiej zrozumiesz co piszesz i lzawa obojetnosc zakonczona plwocinami moze ostudzi moralizatorskie zapedy.
    Daruj ale tak wyrafinowanego gniotu /a/ nie czytalem od 14 lat traktujacego o zyciu i smierci ludzi w Pomrocznej
    Mysle cieplo o tym co tworzysz i upiornie bede dalej czytal sluchajac Blechacza on przynajmniej jest prawdziwy

    OdpowiedzUsuń
  17. ~Monika Zakrzewska15 grudnia, 2012

    Bardzo ciekawy komentarz i nie mogę odmówić sobie przyjemności odpowiedzenia na niego, choć trudno jest tak do końca zrozumieć sens pokrętnych zdań. Określenie "wyrafinowany gniot" bardzo mi się podoba i przyjmuję jako komplement. To, że Blechacz jest prawdziwy- również podzielam opinię.
    Nie mam problemu ze zrozumieniem tekstów, niestety pokrętnych tworów typu "sluzbie eksterminacyjnej zwanej potocznie sluzba swiatecznej pomocy" nie jestem w stanie pojąć.

    Nie podziękuję również za szczere życzenia przebywania na wikcie szpitalnym- deseru on nie przewiduje. Nie odpowiem życzeniem w podobnym tonie, bo nikomu nie życzę złego, a w kontekście zbliżających się świąt tym bardzie jest niemiłe.

    Pozostań Czytelniku, choć upiornie i myśl jak chcesz, w końcu krytyka być powinna.

    OdpowiedzUsuń
  18. Monico

    erystyka krakowska znana powszechnie w twoim wydaniu budzi podziw i zdumienie a wzruszenie wprost dlawi gardlo
    inteligenta piekna kobieta salonowa lwica i nie rozumie sytuacji sluzby zdrowia w Pomrocznej Jasnej ?
    8--)
    umiejetnie odwracasz poziom uwagi problemu dajac namiastke plastra szczescia /miejsca nie bede podawal ale to chyba anus/ walecznym chorym badz cudotworczo uzdrowionym wracajacym z wioskowego szpitala
    i tak maja szczescie ze nie jest to Szpital przemienienia
    Mysle goraco z nadzieja w sercu ze cdn. ?

    Chris v de Diggerrr

    P.S pomysl z deserem w szpitalu jako zyczenia swiateczne uffff
    fe jak mawial dostojnik chinski na dworze cesarza

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Warszawa w rozmowach- Justyna Krajewska

Takie pozycje książkowe lubię najbardziej. Biograficzne, historyczne, prawdziwe i klimatyczne. Takie lubię czytać. Dzięki swoim bohaterom au...