Wspomnienia Baśki Borkowskiej:
Była chwila, kiedy przed wojną poczułam się jak Kopciuszek, który przyjechał z prowincji do Warszawy i został wybrany spośród tysiąca.
Dokładnie nie pamiętam, w którym to było roku. Chyba w 1937. Przyjechałam ze Skierniewic w poszukiwaniu pracy. Dobra ciotka obiecała stancję i oprowadzenie po stolicy. Kupiła bilety do znanego teatru rewiowego: „Hollywood”. Zawsze kupowała miejsca w pierwszych rzędach- że niby głucha.
W teatrze oczy wychodziły mi z orbit. Z emocji oczywiście. Tyle tu było koloru, gwaru, wesołości. Wszystko mi się niezmiernie podobało. Ulotką z programem zasłaniałam sobie buzię, żeby nikt nie widział jak ją rozdziawiam w zachwycie.
Występ Igo Syma zapamiętam do końca życia. Takiego cudownego mężczyzny z gładkim liczkiem i przeszywającym spojrzeniem. Od samego początku, kiedy tylko wyszedł na scenę, miałam wrażenie, że patrzy się na mnie. Nie umiałam znieść tego spojrzenia i wierciłam się na krześle, rozglądając na boki. Kobiety w pierwszych rzędach szalały. Teraz już wiem, czemu ciotka siadywała właśnie tu. On jednak wyraźnie patrzył na mnie.
Był cudny, we wzorowo skrojonym smokingu. Zszedł ze sceny nonszalanckim krokiem, i podszedł do mnie. Całkowicie zgłupiałam. Wziął za rękę, zaprowadził na scenę i śpiewał. „Na całe życie, moja ty jedyna, serce ci oddaje” Tylko dla mnie. Stałam tak i ściskałam swoje rękawiczki tak silnie, że pobielała mi skóra na kostkach palców. Bawił się moim kosztem, czy też chciał, żebym się czuła wyjątkowo? Nie wiem. Czułam się wyjątkowo. Brawa także były ogromne. Dostałam zdjęcie z podpisem, pocałunek w rękę i to spojrzenie spod brwi, które wwierciło mi się aż do szyszynki.
To było piękne, dziewczęce wspomnienie, które na długo zapadło mi w pamięć.
Słysząc wiadomości z okupowanej Warszawy o moim bożyszczu, że okazał się być hitlerowskim agentem, szybko podarłam pieczołowicie przechowywane zdjęcie. Chciałam wyrzucić na dobre wspomnienie o jego pięknych oczach. Nawet czułam się trochę winna, że się w nim podkochiwałam.
Skąd mogłam wiedzieć, że był zdrajcą? Diabeł często przyjmuje anielską postać...
*
Igo Sym rzeczywiście zdobywał sobie publiczność przez bardzo nowatorski kontakt, zwłaszcza z częścią damską publiki. Śpiewanie dla jednej osoby z widowni, czy wyprowadzanie osoby z pierwszego rzędu na scenę, były częstymi trickami w jego występach. Publika to uwielbiała. Właśnie dlatego wykorzystywano jego popularność obsadzając go w rewiach lat trzydziestych. Jego nazwisko przyciągało płeć piękną, dlatego dyrektorzy teatrów dbali, aby na afiszach istniało, pisane dużą czcionką nazwisko: Igo Sym.
Rzeczywiście, nie można mu było odmówić urody ani wdzięku. Budził tym serdeczną niechęć co bardziej zazdrosnych kolegów z branży. „Drewniany amant” mawiali o nim złośliwi, mniej urodziwi aktorzy.
Inni uważali go za dobrego, uczynnego kolegę. Tadeusz Wittlin pisał o nim: „ (…) wybitnej urody, postawny brunet, jest inteligentny, wykształcony, oczytany i płynnie włada kilkoma obcymi językami. Jego świetna znajomość niemieckiego ułatwia mu udział w niemieckich filmach dźwiękowych i Sym często wyjeżdża do Berlina, gdzie nagrywa komedie muzyczne. W prywatnym życiu jest czarujący, gdyż umie bawić rozmową, ma wrodzony dowcip, gra na fortepianie, śpiewa, nawet jodłuje z tyrolska, uprawia sporty, jest mistrzem bilardu i zna mnóstwo sztuczek magicznych, czym chętnie się popisuje. Nie może tylko pochwalić się aktorskim talentem, lecz ten brak nadrabia urodą. Złośliwi nazywają go pięknym statystą”.
W Warszawie uchodził za aktora światowej sławy. Taką opinię zapewniły mu występy w nieniemieckojęzycznych produkcjach filmowych oraz bliska relacja z największą sławą Europy- Marleną Dietrich. Romans z gwiazdą światowego formatu zapewnił mu prestiż nowoczesnej „celebryckiej” gwiazdy. Dowodem na zażyłość pomiędzy kochankami stał się dziwaczny podarunek, który Igo ofiarował Marlenie; piła grająca, która obecnie znajduje się w muzeum Dietrich.
Pobyt w Niemczech skutkował nie tylko rozwojem kariery aktorskiej, ale również tajnej współpracy z przyszłym okupantem. Początkowo miała ona charakter konspiracyjny.
Wittlin znów wspominał:
„ Przyjechał z Berlina, gdzie ukończył nagrywanie filmu i proponuje większą popijawę w knajpie. (…) Pogadamy wreszcie po polsku. Szwabskiego szwargotu, jak mnie zapewnia Igo, ma już powyżej uszu. W Gastronomii na rogu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu Sym po paru wódkach z oburzeniem opowiada o buńczucznym nastroju Niemców i klnie na Hitlera.„Kot” rzuca półżartem, że kto wie, czy za sto lat ludzie o Hitlerze nie będą mówili tak, jak dziś mówi się o Napoleonie...
-Wykluczone! -woła Sym zaperzony i ze złością uderza pięścią w stół aż dzwonią kieliszki. -Napoleon burzył, ale również wiele zbudował, podczas gdy Hitler potrafi tylko niszczyć!”
Po przyjeździe z Niemiec Igo zachwycał publiczność występami. W cyrkowej rewii partnerował swojej dawnej sympatii -Hance Ordonównej. Sempoliński zachwycony jego sprawnością pisał: „zdolny jest wykonać na trapezie pod sufitem karkołomne produkcje gimnastyczne ze swobodą zawodowego akrobaty, nie przestając być miłym piosenkarzem i zabójczym amantem.”
Jakież było zdziwienie wielu, kiedy po wybuchu wojny z „najmilszego chłopca Warszawy, czarującego Igo Syma” stał się folksdojczem paradującym po stolicy z „opaską hitlerowca na rękawie”.
„Trudno mi w to uwierzyć. Pisał Wittlin. Z Symem przyjaźniłem się blisko i zawsze miałem o nim najlepsze pojęcie jako o uczciwym Polaku.
-Może tylko pracuje jako tłumacz-próbuję go bronić-ponieważ świetnie zna niemiecki. Kondrat parska śmiechem i dobija mnie:
-Sypie kolegów, których nie lubił. (...)”
Fischer mianował go dyrektorem teatrów jawnych. Stał się odpowiedzialny za repertuar i werbowanie aktorów. Werbowanie było o tyle trudne, że ZASP wydał aktorom zakaz występowania. Sym zdobywał aktorów rożnymi sposobami, nierzadko uciekał się do szantażu, zastraszania i denuncjacji.
Taka działalność budziła tylko złe emocje. Kontrwywiad Okręgu Warszawa rozpracowywał jego działalność. Wyrokiem sądu podziemnego został skazany na śmierć za wrogą działalność przeciw Narodowi Polskiemu. Wyrok ten wykonała grupa AK, tzw. „Zakład Oczyszczania Miasta”, dnia 8 marca 1941 roku.
Śmierć Igo Syma była szokiem nie tylko dla hitlerowców, ale dla całej społeczności stolicy. Był to jednocześnie sygnał dla wszystkich aktorów łamiących zakaz występów, czym może skończyć się ich samowola.
Żałoba wprowadzona przez Niemców była okazją do „pokazówki” agitacyjnej. Władze niemieckie w odwecie za śmierć aktora rozstrzelały dwadzieścia jeden osób, uwięziono ponad sto i wprowadzono godzinę policyjną. Zamknięto wszelkie przybytki okupacyjnej „kultury”. Rozesłano listy gończe za podejrzanymi aktorami. Hitlerowcy nie znaleźli już tak godnego następcy Syma.
Zdrajcy zwykle zapadają w niepamięć. O tym, konkretnie, mówi się do dziś. Sprawa z Igo Symem w roli głównej jest tak oczywista, że nikt nie próbuje go wybielić, wytłumaczyć, czy analizować jego argumentacji.
Pytanie: dlaczego?- pozostaje bez odpowiedzi.
Dla ulotnej sławy, władzy, pieniędzy, czy może dla wszystkich powodów naraz, a może tylko ze słabości?
Może ktoś podpowie...
Bibliografia:
Tadeusz Wittlin, "Pieśniarka Warszawy", wydawnictwo Polonia, Warszawa 1990,
Ludwik Sempoliński, "Wielcy artyści małych scen", Czytelnik Warszawa, 1977,
Roman Dziewoński, "Dodek", Łomianki 2010,
Sławomir Koper, Życie prywatne elit artystycznych, Bellona Warszawa 2010
Źródła zdjęć:
vistual-history.com,
marlenadietrich.blox.pl
PAP/CAF: obwieszczenie niemieckie
Oglądam ostatnio namiętnie przedwojenne filmy. Jakoś przykro mi się robi, kiedy sobie pomyślę, co z tymi ludźmi było dalej... \
OdpowiedzUsuńZawsze mam podobne odczucia, kiedy np. oglądam filmy z Bodo, czy Iną Benitą. Kto by pomyślał, że za kilka lat skończą tak tragicznie i strasznie?
OdpowiedzUsuńWniosek nasuwa mi się złowieszczy, ale w kontekście zbliżających się świąt, które powinny być spokojne, nie będę uskrzydlać czarnych myśli.
Nie wierzę w koniec świata, ale w coś bardziej realnego, co zagraża bardziej- głupotę ludzką.
Nie byłam świadoma jego istnienia, jakoś chyba mało grał w filmach. Doczytałam sobie, trochę na jego temat, może dlatego współpracował, że był w połowie Austriakiem urodzonym w Innsbrucku i w czasie wojny ta strona wzięła górę? A miał takie piękne imię - Julian.
OdpowiedzUsuńDzięki za ten wpis :)
Moniko, tak, szczególnie tej dwójki strasznie szkoda. Ale przeglądając wzmianki o przedwojennych aktorach natrafiam na daty śmierci albo w czasie wojny, albo pod koniec XX-go wieku, niestety - w większości w Stanach.
OdpowiedzUsuńOglądałam niedawno (po raz enty) Pawła i Gawła, oraz Piętro wyżej. Wspaniałe komedie - próżno by takich dzisiaj szukać. Taki wspaniały, nieskażony wulgarnością humor.
Dzięki za ten post. O Igo Symie niewiele się mówi. Wczoraj oglądałam "Ja tu rządzę!" Widząc Zbyszka Rakowieckiego z Iną Benitą szczęśliwych i beztroskich zrobiło mi się strasznie smutno na myśl, że czekał ich tak smutny los...
OdpowiedzUsuńNad tą trumną przerwana została cisza… Może i dobrze?
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciekawy wpis o postaci znanej mi niewiele. Po jego przeczytaniu naszła mnie taka oto refleksja: w sytuacjach ekstremalnych ludzie podejmują nie zawsze racjonalne decyzje. Czasem są niespodziewane dla nich samych. Czasem popełniają błąd, który przekreśla dorobek życia.
Jakkolwiek uważam, nie powinno się rozsławiać imienia tych, którzy zdradzają (zdradzili) naród, to jednak, z drugiej strony: przecież ani ja, ani Ty, ani ktokolwiek nie zapewni, nie udowodni, że w tym i w każdym innym przypadku zdradę człowieka motywowały przesłanki z gruntu niegodziwe.
Nie nam oceniać czyjąś duszę…a już na pewno ferować wyroki.
Rzeczywiście, robi się smutno. Właśnie, między innymi, dlatego ta cześć naszej kultury jest tak dla mnie ważna.
OdpowiedzUsuńSielański, Tom, Wars, Waszyński to nie wszyscy, którzy tam wylądowali. Tam, to znaczy w USA. Powojenna rzeczywistość nie pozwoliła im wrócić. Zapewne wiele z tych osób wylądowało by w więzieniu. Inni po prostu nie chcieli żyć w takiej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńI ja daleka jestem od ferowania wyroków. Dlatego powtarzam pytanie: dlaczego? We współczesnych czasach jest mnóstwo czynów ludzkich, których nie rozumiemy, a ich okrucieństwo jest kompletnie nie do pojęcia dla zwykłego człowieka. Nie potępiać, żeby nie zostać potępionym, ale znaleźć wytłumaczenie... bardzo trudno, albo niemożliwe.
OdpowiedzUsuńwiele racji w tym co powyżej, niemniej nie należy zapominać ... wybaczyć _ tak .... zapomnieć nie ... to po prostu uczciwe dla tych niezłomnych, którzy ponosili konsekwencje
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach.
OdpowiedzUsuńŁatwo jest osądzać, wydawać wyroki z perspektywy czasu. Uwielbiamy szlachetnych bohaterów, którzy do ostatniej kropli krwi...
OdpowiedzUsuńNikt nie wie, jakby sam postąpił w konkretnej sytuacji, dopóki sam się w niej nie znajdzie...
Lata międzywojenne okryła patyna sentymentu, nostalgii... A przecież w niej żyli ludzie dobrzy, szlachetni, ale także kierujący się pobudkami czysto egocentrycznymi. Nie obce były zawiści, nienawiści...
Ten męszczyzna był naprawdę utalentowany. Tylko szkoda że był agentem
OdpowiedzUsuńtego Hitlera...
Cieszę się, że trafiłam na Pani bloga. Wbrew mojemu wieku lubię takie opowieści, nie podręcznikowe schematy tylko coś więcej i bliżej. Będę czytać.
OdpowiedzUsuńJak nie masz co robić, to możesz ZAROBIĆ klikając w reklamy ! Więcej informacji pod adresem - knebraska@gmail.com
OdpowiedzUsuńDziewczęta urocze, Kruszynki słodkie a jak damy arystokratyzmem kultury obciążone genetycznie, piekno Waszego słowa i umiłowanie epistolograficznej sztuki sprawia, iż pragnę przytulić Was czule, choć tylko wirtualnie. Życzę miłego trwania przy kominku w takich klimatach: http://heterykon.blox.pl/resource/okno2.htm
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe. Umiłowanie sztuki- któż jej nie miłuje skoro ją pozna? :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że kominka brak :)
Pozdrawiam
PS.
OdpowiedzUsuńMonisiu, smuteczkiem Twym wzruszony pragnę Cię zaprosić do siebie, byś łapki swe zagrzała przy kominku. Pozdrawiam Cię najserdeczniej z ukłonem stosownej głębokości, byś nawet najmniejszych nie miała wątpliwości, iż pragnę posmyrgać meszek na Twych dłoniach i pozostawić tam ciepełko mych ust.
http://heterykon.blox.pl/resource/kominek2.htm
Monico lwico salonowa
OdpowiedzUsuń"panegiryk" na czesc zdrajcy, agenta Gestapo zastrzelonego przez ZWZ ?
a moze krotka historia ekshumacji wspolproducenta propagandowego filmu "Heimkehr" i uroczyste przeniesienie zwlok na cmentarz Palmiry obok grobu "Kusego"?
Jestes kobieta wiec rozumiem dlaczego
w koncu byl meszczyzna utalentowanym jak mawia twoja czytelniczka
8-)
Chris v de Horse
P.S ubolewam nad stanem "polskiego kina" obecnie ,lza sie w oku kreci z tesknoty za ZWZ ale moge sie mylic...
Witam stałego Czytelnika :)
OdpowiedzUsuńChciałabym zauważyć, że tekst o Igo Symie nie był panegirykiem. Starałam się dość rzetelnie przedstawić postać i poprzeć to wypowiedziami osób, które znały antybohatera. Chciałam przedstawić go ciekawie, ale przy tym nie zakłamując faktów.
Nie moją rzeczą jest osądzanie. Wybielać też nie chcę.
Jest to osoba, która istnieje w historii kultury wojennej, czy się tego chce, czy nie.
Ciekawi mnie, drogi "chrisie diggerrrze", czemu nazywasz mnie "lwicą salonową"? Na jakiej podstawie? To ma być komplement? Czy szyderstwo? W obu jednak przypadkach słowo nieadekwatne w stosunku do mnie :)
Pozdrawiam ulubionego Komentatora :)
igo sym, to KOLABORANT, przez niego mordowano niewinnych ludzi.
OdpowiedzUsuńTo ścierwo powinno być zapomniane raz na zawsze !
Zagrał w najbardziej znanym antypolskim propagandowym filmie, w którym Polacy zostali przedstawieni jako bandyci i podludzie. To dzięki temu filmowi, hitlerowcy tracili ostatnie ludzkie odruchy, traktując Polaków jak karaluchy które trzeba wytępić, by prawdziwi Ludzie mieli przestrzeń życiową.
Na początku wojny pomógł zorganizować zasadzkę, w której gestapo zaaresztowało ukrywającą się Hankę Ordonównę, jego przedwojenną koleżankę z teatru i ekranową partnerkę!
To bydle dostało kulkę, a powinno być utopione w beczce z gnojówką.
Monico lwico salonowa
OdpowiedzUsuńnie byl Igo Sym antybohaterem ,jak go nazywasz ,tylko zdrajca Polski dobrze przygotowanym do misji niszczenia wszystkiego co polskie ,agentem Gestapo jeszcze przed inwazja hitlerowcow 1 wrzesnia 1939 roku .Antybohater to postac fikcyjna a Karol Sym to realna postac .Sielsko-anielski opis jakim malujesz Naziste z Niepolomnic nie odpowiada faktom z zycia faszystowskiego zigolo,pomijasz wiele istotnych zdarzen , nazwisk .mieszajac slowa antybohater celebryta zaklad oczyszczania miasta w jeden niezrozumialy kontekst czytelny jedynie dla panienek z magla.,tego przedwojennego.Kolejny gniot tym razem "historyczny"
Chris v de Horse
P.S----mysle o Tobie cieplo , nie ustawaj w kolejnych odslonach kurtyny malego teatru zludzen ,w koncu inspicjent to tez jakis sposob by zarobic na zycie ,moja ulubiona Blogerko
witam:) Z racji swojego zawodu i ja parę słów dodam na temat tej postci. Uważam, że o takich ludzich nalezy mówić i pisać, ..bo pamiętajmy, choć w Nszym kraju jest spokój, moi koledzy nadal walczą, co prawda daleko ale jednak...i tam też są zdrajcy, przez nich tez giną ludzie. Trudne czasy ujawniają prawdziwą naturę człowieka, odsłaniaja twarz i powodują zdjęcie maski...ze strachu nie mamy sił jej wkładać na twarz....chwała tylko bohaterom, zdrajcy kulka, a pamięć ku przestrodze!
OdpowiedzUsuńCiekawe jakie były odczucia rodzin tych 21 straconych zakładników po wykonaniu przez AK wyroku na zdrajcy. Czy byli przekonani o słuszności tego wyroku? Czy było warto skazywać na śmerć tych ludzi dla zastraszenia środowiska artystycznego?
OdpowiedzUsuńtemat spoko ale tyle tego
OdpowiedzUsuńNastępne pokolenia nie będą już wiedziały kompletnie co się działo wiek wcześniej.
OdpowiedzUsuńfajny blog :) zapraszam do siebie, gwarantuje podroze w czasie
OdpowiedzUsuńwww.blackrat.blog.pl
poszukiwacz@
OdpowiedzUsuńpolecam stara recepture na uzupelnienie poziomu oleju w glowce makowej
Sklad : 3l oleju rzepakowego lejek swider korek z drzewa korkowego mlotek
Zastosowanie : przylozyc swider do glowki i recznie wywiercic dziurke wlozyc lejek wlac olej wyjac lejek zaczopowc korkiem dobic mlotkiem dla starannego efektu
Chris v de Horse
Na Cm. Powązkowskim, gdzieś w okolicach kwatery A25 (nie pamiętam dokładnie, ale przechodzę obok niego idąc do moich bliskich) jest grób mężczyzny który wykonał wyrok na Igo Symie.
OdpowiedzUsuńCo tu dużo komentować? Kolaborant, zasłużył na śmierć. Krótko i na temat.
OdpowiedzUsuńSiemka , jestem nowa :D
OdpowiedzUsuń*_____________* Ładnie wyszłaś
OdpowiedzUsuńostatnio zachcialo mi sie melancholii i powrotow do czasow przedwojennych i powojennych itp...
OdpowiedzUsuńte czasy byly i romantyczne ale i bardzo straszne... nie moge przecierpiec jak niemcy krzywdzili ludzi...
zapraszam wszystkich na konkurs gdzie do wygrania lalka - niemowle ( znana lalka z tvn-u)
Nudne ! Prowadź bloga ciekawiej!;)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią poczytam Twojego Julio, ciekawszego. Przypominam, że blogi o modzie i kosmetykach dostępne są po wpisaniu w wyszukiwarce słowa np moda :) :)
OdpowiedzUsuńJulio Żbikowska
OdpowiedzUsuńTrudno mi jest dostosować bloga pod gust każdego czytelnika. Jeśli jest nudny- widać nie trafiłam ani ciężarem gatunkowym, ani tematem, ani estetyką- trudno.
Zaznaczam jednak, że blog jest moją prywatną własnością i prowadzę go zgodnie z własnymi upodobaniami z pełną świadomością, że może sie nie podobać.
Nie jestem pochlebcą i schlebianie gustom podobnym Julii wydaje mi się niekoniecznie potrzebne.
Na szczęście znajdują się osoby, którym się podoba. Bardzo się z tego cieszę.
Oględnie i delikatnie rzecz ujmując chcę przekazać Julii, że jej sugestia nie zostaje przyjęta.
Życzę miłego dnia i powodzenia w poszukiwaniu lepszych blogów.
troche mnie dziwi brak wpisow na temat dzisiejszych aktorskich komitetow poparcia dla ewidentnie nie POlskich partii. kutz , grabowski , olbrychski czy jackowska tez beda rozliczeni .
OdpowiedzUsuńNie do mnie należy śledzenie politycznych trendów, salonów i wzajemnych powiązań. Politykiem nie jestem i na tym się słabo znam. Absolutnie nie będę nikogo rozliczała, bo nie mam do tego rodzaju czynności ani kompetencji ani chęci.
OdpowiedzUsuńCzy ich ktoś rozliczy i za co, to się jeszcze okaże. Historia pięknie rozlicza nawet tych, którzy się tego nie spodziewają.
Miłego dnia
Pani Moniko chciałam napisać tylko, że tworzy Pani wspaniały blog, mądry i ciekawy. Oglądam filmy z okresu dwudziestolecia i stwierdzam, że są poprostu magiczne, pełne uroku itd. Można się łatwo w nich zakochać.Pani blog idealnie przybliża portrety wielkich artystów tego okresu. Dziękuję i ogromnie pozdrawiam z Kielc.
OdpowiedzUsuńhttp://pamietnikidomminiki.blog.pl/?p=3&preview=true&hash=3ab209d4e2d9adf3e7973e059f881a2a
OdpowiedzUsuńZapraszam codziennie bdą nowe wpisy
Dzein Zolnierzy Wykletych to znakomita okazja, aby przyjrzec sie mentalnosci Polakow. Z jednej stroiny byli tam bohaterowie. Z drugiej zdarazali sie i tacy, ktorzy decydowali sie na wspolprace z UB i wydawali swoich dowodcow. I co z tego, ze przez cala okupacje niemeicka walczyli bohatersko, skoro w czasie okupacji sowqieckiej zalamywali sie? Igo Sym byl pol-Polakiem, pol-Austriakiem. jego sympatie proniemeickie mozna jakos w ten sposob wytlumaczyc. Ale ... zdrada to zdrada. Za to jest kula w leb. I tak tez sie stalo. I dobrze tez, ze o zdrajcach mowim glosno. Nie powinni zaznac spokoju anonimowosci po smierci. Przeciwnie, kazdy powinienj wiedziec, kto pracowal nad Holocastem Polakow. Gdyby im sie udalo, nas by tutaj teraz nie bylo!
OdpowiedzUsuń"Pytanie: dlaczego?- pozostaje bez odpowiedzi". Nie, nie pozostaje. Udziela go sama natura ludzka, w której dwie cechy - prózność i chęć dominacji wiodą u niektórych poczesną, o ile nie dominującą, rolę. Sym uważał się kogoś lepszego niż inni, kogoś kto odnósł w życiu niebywały sukces artystyczny, komu reszta polskich aktorów mogła jedynie pozazdrościć. Tkwił w rozdarciu pomiędzy swoją austriacko-niemiecką, a polską naturą, ale z racji urodzenia, koneksji i kariery artystycznej, wolał wieść swoje życie w Warszawie. Po upadku Polski w 1939, szybko wzgardził pokonaną ojczyzną i zgodnie ze swoją naturą, która nie tolerowała słabości, przeszedł dobrowolnie na stronę zwycięzców. Tutaj mógł znów odzyskać swój dawny blask, przynajmniej w swoim własnym mniemaniu, co więcej, mógł postawić siebie ponad całym społeczeństwem. Z tego powodu tak dumnie nosił nazistowską opaskę, gdyż była ona symbolem przynależności do Übermensch, wyróżniała go spośród tłumu i budzła respekt. Wskazówki, że takie były jego intencje, udziela decyzja o pozostaniu w Warszawie - wszak, skoro czuł się Niemcem i miał niemiecki paszport, mógł zamieszkać gdziekolwiek w III Rzeszy.
OdpowiedzUsuńWszystko to, połączone z totalnym brakiem świadomości, odnośnie konsekwencji swych czynów, dobitnie świadczy o jego niedojrzałej osobowości. Niestety, ludzi nie osądza się w/g intencji i stanów ducha, lecz czynów. Dlatego z pewnością zasłuzył sobie na śmierć z ręki polskich patriotów. Pozdrawiam.
Sprostowanie: Igo Sym został zlikwidowany przez ZWZ. Armia Krajowa powstała z akcji scaleniowej dopiero w 1942, więc nie mogła dokonać zamachu w 1941 roku.
OdpowiedzUsuń