niedziela, 7 kwietnia 2013

Podłe jarzmo gorsetu- czyli historia wyzwolonej, przedwojennej mody.


Początek wieku XX przyniósł totalną rewolucję w kobiecych strojach. Rozkwitające feministyczne trendy rzuciły się także cieniem na modę, która dynamicznie rozpoczęła przemianę kobiet.
Rewolucją, w pierwszym etapie, można nazwać zrzucenie gorsetu kształtującego kibić, od wielu lat będącą zmorą mdlejących kobiet. Ten niewygodny wynalazek stał się przyczyna wielu żeńskich przypadłości począwszy od przemieszczeń narządów, do deformacji żeber i klatki piersiowej, aż po wszelakie dolegliwości gastryczne i krążeniowe.


Zrzucenie jarzma gorsetu stało się symboliczne. Kobiecość uwolniła się od twardych ograniczeń, jakie narzuciła im rola nadana przez wszech panującego dotychczas mężczyznę.
Dygresja skrajnie feministyczna i niestety prawdziwa, ale nie napisana po to by pogrążyć panów.
Mężczyźni, jak donoszą media, obecnie, mają ogromny wkład w kreowaniu damskiej mody, co dowodzi wielkiej ich mądrości i ewolucji mentalnej jaka nastąpiła w ostatnim stuleciu. Z czego cieszyć się nie tylko wypada.

Zaraz po rewolucji tekstylnej powstała moda lat dwudziestych. Charakterystyczne dla niej było kreowanie kobiet na wyzwolone, krótko ścięte chłopczyce, które nie dość, że zrzuciły fiszbinowe okowy, ale także w ogóle zrezygnowały z podkreślania talii. Dość krótkie sukienki odkrywające dotąd schowane nogi, stały się bezsprzecznie głównym atutem tego designu.

Moda lat trzydziestych przyhamowała pęd ku maskulinizacji strojów. Kobiety ponownie wróciły do ubiorów, które podkreślały ich płeć. Świadome swoich walorów i siły płci, używały żeńskich przymiotów jako argumentu i poważnego atutu w dyskusji. Wiedziały doskonale gdzie leży ich siła i wykorzystywały ją bezwzględnie dla osiągnięcia zamierzonych celów. Celem tym- to się nie zmieniło od zarania- był mężczyzna.




Nurty lat trzydziestych udowodniły, że kobiety nie są w stanie zrezygnować z podkreślających urodę fatałaszków. Warto tu wspomnieć o nowo narodzonym trendzie, który wdarł się do codzienności wraz z kinematografią- kreacja modowa gwiazd. Narodziny celebracji.
Kobiety coraz chętniej kopiowały stroje swoich kinowych ulubieńców, a aktorzy coraz śmielej ulegali firmom modowym. Zula Pogorzelska reklamowała obuwie. Eugeniusz Bodo prezentował nie tylko na zdjęciach, również na co dzień; garnitury, krawaty, buty. Jan Kiepura stał się ikoną mody w Polsce i Niemczech. W dobrym tonie znalazło się tzw. bywanie. Gwiazdy mające kontrakty z firmami odzieżowymi pojawiały się w miejscach publicznych i prezentowały zakontraktowane stroje, najczęściej futra, bekiesze, pelisy, suknie, krawaty, obuwie.
Czym różnili się od naszych celebrytów? Niczym raczej- no może za wyjątkiem gustu.
Na podstawie źródła: Biblioteka Narodowa; fot. Dobrzyński Ludwik

Zgodnie z zaistniałym prądem zaczęto organizować coroczne bale mody, na których wybierano króla i królową mody. Sławne gwiazdy prześcigały się w kreacjach, by zdobyć ten prestiżowy tytuł. Wśród znanych nazwisk, które go otrzymały, znalazły się: Eugeniusz Bodo, Maria Malicka, Karolina Lubieńska, Ina Benita, Loda Halama i wiele innych.

Bal mody w Hotelu Europejskim, 11 stycznia 1936 r. NAC
na zdjęciu min.: Stefcia Górska, Nora Ney, Fryderyk Jarosy, Konrad Tom



Elegancja była nieodłącznym elementem ubioru. Podczas gdy kasjer, czeladnik; mężczyzna nie rezygnował z koszuli, garnituru i krawatu (najmodniejsze były dwurzędówki i spodnie pumpy w kant), kobieta dodawała sobie elegancji kapeluszem i rękawiczkami. W zależności od pór roku kapelusze zmieniały się z filcowych „Pola Negri” po drobne toczki z boku głowy z ażurową woalką, czy zalotnym piórem, czasem kwiatem.
Żurnale i reklama z lat trzydziestych

Szyku głowy dopełniała fryzura. Kobiety czesały się najczęściej w drobne loki misternie przypięte wokół głowy. Loki kręcono na specjalnych żelazkach. Rozgrzewane były najczęściej na piecach i co prawie niemożliwe dla młodych obecnie kobiet- bez termostatu i bez elektryki.
Kadr z filmu "Zapomniana melodia"

 Co oznaczało, że loki nierzadko spalono. To oczywiście nie jedyne agresywne zabiegi, jakim ulegały modne damy. Tlenienie perhydrolem i trwała były ryzykownymi zabiegami, których powodzenie gwarantowało jedynie duże doświadczenie fryzjerów.




Należy dodać, co nie jest dzisiaj już tak bardzo oczywiste, że wszystkie materiały były pochodzenia naturalnego. W tym czasie królowała „ręczna robota”, która nie była niczym niezwyczajnym. Produkcja krajowa, rzemieślnicza na rynku tekstylnym przeżywała swój renesans. Krawcy, szewcy- mieli pełne ręce roboty. Dominowała produkcja krajowa, lokalna. Co nie oznacza, że nie było importu. Paryskie toalety były najbardziej cenione, a co za tym idzie- bardzo kosztowne.



Suknie balowe nie były artykułem pierwszej potrzeby, ale każda kobieta marzyła, żeby założyć ją choć jeden raz. Dominowały kreacje odkrywające ramiona, podkreślające talie, z dekoltami lub odkrytymi plecami. Były powłóczyste, opinające ciało; błyszczące cekinami i jedwabiem. Inne zaś były zwiewne, lekko prześwitujące z falbanami i trenami. Elementem dopełniającym była oczywiście biżuteria, ale także kwiaty przypinane do  sukni.




Lata trzydzieste to radosny czas rozkwitu mody i ogromny skok ku nowoczesności. Kobiety, które przez ostatnią dwudziestolatkę rozpinały swoje emancypacyjne żagle, teraz wierząc w siebie śmiało rozpoczynały nowy rozdział historii dotąd słabszej płci. Z cechy dotąd uznawanej za słabość kobiety uczyniły główny ATUT swojej siły.


8 komentarzy:

  1. Ach, co za czasy :) Poproszę o ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały blog jest ciągiem dalszym, ale faktycznie- do życia codziennego warto jest wrócić ot tak po prostu :)

      Usuń
  2. Monia zawsze wracam tu z sentymentem, pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zupełnie przypadkowo trafiłam na ten blog i jest cudowny-poszukuje całości tekstu który mniej więcej brzmi tak PANIE DAJ MI TAKĄ MĄROŚĆ ABYM UMIAŁ ODRÓŻNIC RZECZY WAŻNE OD NIE WAŻNYCH TE NA KTÓRE MAM WPŁYW OD TYCH CO SĄ NIEZALEŻNE ODE MNIE....

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy13 maja, 2013

    niecierpliwie czekam na następne smaczne ciasteczko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy16 maja, 2013

    Jaka szkoda, że nie ma przycisku "lubię to"... Pani Moniko, może da się to uzupełnić? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, przecież są przyciski społecznościowe- można polecić. Po za tym zawsze można polubić bloga na facebooku :)
    Tak bardzo się cieszę :):)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Warszawa w rozmowach- Justyna Krajewska

Takie pozycje książkowe lubię najbardziej. Biograficzne, historyczne, prawdziwe i klimatyczne. Takie lubię czytać. Dzięki swoim bohaterom au...