Epoka 3D, filmów tak sugestywnych, że bohaterowie zdają się dostępni na wyciągnięcie ręki. Film wciąż ewoluuje, a wdzięczni odbiorcy w postaci dzieci najbardziej umieją to docenić. Takim samym cudem nowoczesnej kinematografii był film Walta Disneya „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”. Był to pierwszy w historii pełnometrażowy, kolorowy film jaki wyprodukował Walt Disney.
W Polsce także miał swoją odsłonę. Osiągnął sukces kasowy dzięki niezwykłemu dubbingowi, wielkiej nowości na ówczesne czasy. Pamiętać należy, że był to rok 1938.
Takie wielkie wydarzenie kinowe nie obyło się bez wielkich nazwisk. Twórcą polskich tekstów stał się Marian Hemar, najbardziej wzięty autor przedwojennych piosenek.
Słuchając dubbingu nie można mieć wątpliwości, że podkład dźwiękowy ma osiemdziesiąt lat. Głos jest nieczysty, niewyraźny, słychać trzaski i szumy. Aktorzy używają tak charakterystycznego, przedwojennego „ł”. Dykcja i artykulacja słów trąci starą, teatralną szkołą. Jest w tym niewytłumaczalny czar. Urok języka, staranność wypowiadanych słów wciąż urzeka. To majstersztyk wycyzelowany w każdym wymiarze. Kto kryje się za bajkowymi postaciami? Powstało na ten temat kilka plotek a wszystko przez to, że lista aktorów biorących udział w przedsięwzięciu zaginęła gdzieś w zawierusze wojennej.
Pierwsza z nich to udział Jadwigi Smosarskiej, jako Śnieżki. Nic nie potwierdza tej teorii. Andrzej Adrochowicz, znawca kina, w swoim autorskim tekście wyjaśnia:
„ 4 listopada 2007 roku tajemnica obsady została odkryta dzięki fascynatom przedwojennego kina polskiego, Filmwebowi i użytkownikowi forum Disney Polska o nazwie "Sparkling1986". Jednak ta informacja niewiele wnosi do sprawy. (...)”
Jednak tą rolę powierzono Marii Modzelewskiej, krakowskiej aktorce, żonie Mariana Hemara.
Rolę złej królowej bardzo trafnie dano Leokadii Pancewicz aktorce o królewskiej postawie. Swojego czasu grała również królową Bonę w pierwszej ekranizacji opowieści „Barbara Radziwiłówna”.
Duchowi z lustra użyczył głosu Janusz Strachocki.
Cudownie śmiesznym i poczciwym krasnoludkom użyczyli głosu: Henryk Zelwerowicz, Józef Orwid i Henryk Małkowski.
http://youtu.be/Uw3HyZM_wMc
„Kolejną ciekawostką Wikipedii- mówi Andychowicz w swoim tekście- jest rzekomy powtórny dubbing filmu z 1947 roku, w którym w roli Królewny Śnieżki miała wystąpić Jadwiga Smosarska, natomiast w Królewicza miał się wcielić Adolf Dymsza. Otóż Jadwiga Smosarska opuściła Polskę 2 września 1939 roku, by na przełomie października i listopada tego roku wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy od zakończenia wojny, po 19 latach nieobecności w kraju, aktorka przyjechała do Polski 8 czerwca 1958 roku. Tak więc data dubbingu - 1947 rok, wydaje się nieprawdopodobna. Zresztą w znakomitej i bardzo szczegółowej biografii Jadwigi Smosarskiej, pióra Małgorzaty Hendrykowskiej, która ukazała się w 2007 roku, nie ma żadnej wzmianki o pracy aktorki w dubbingu, ani nawet o takich zamierzeniach. Profesor Hendrykowska, którą mam przyjemność znać osobiście, należy do najlepszych znawców przedwojennego kina w Polsce. W swoich badaniach, a później publikacjach, jest zazwyczaj niezwykle skrupulatna. W tym kontekście mogłoby dziwić pominięcie w biografii Smosarskiej tego ważnego epizodu artystycznego.
Równie nieprawdopodobne wydaje się obsadzenie Adolfa Dymszy w roli Królewicza. Wprawdzie aktor słynął z genialnych parodii, znakomicie udawał i naśladował różne głosy i prawdopodobnie byłby w stanie sam podłożyć dubbing do całego filmu, wcielając się po kolei w różne postaci, to jednak bardziej chciałoby się go widzieć w roli któregoś z niesfornych krasnoludków niż jako urodziwego Królewicza. Warto także dodać, że podczas okupacji aktor występował w jawnych teatrach Warszawy, za co po wojnie został przez sąd koleżeński ZASP skazany na swoistą infamię - zakaz gry w Warszawie przez pięć lat. Czy w tych okolicznościach powierzono by mu rolę w filmie dla dzieci? Trudno uwierzyć. Zresztą żadna z dostępnych biografii aktora, do których dotarłem, nie wspomina o jego udziale w dubbingu do Śnieżki. „
http://youtu.be/Y3_gx7_qTdw
Wśród wielu wyjaśnień pozostaje wciąż nierozpoznany głos królewicza. Wiele portali filmowych sugeruje, że jest to głos Aleksandra Żabczyńskiego. Tu absolutnie nie mogę się zgodzić. Po przeprowadzonym śledztwie mam swojego faworyta i niech ktoś mnie zweryfikuje jeśli się mylę. Moim zdaniem kwestiami śpiewanymi królewicza zaopiekował się Adam Aston. Bardzo znany i charakterystyczny tenor z aksamitnym głosem i spokojnym, niewymuszonym vibrato. Aktora podkładającego głos do kwestii mówionych wciąż brak. A może ktoś rozpozna...bo ja przez chwilę chciałam słyszeć Eugeniusza Bodo.
... dziękuje za ... ucztę ... krótką wprawdzie ale jakże piękną ... do konkursu nie staję ... nie mam takiej wiedzy ... partii żeńskiej nie rozpoznaję w ogóle ... a w męskich ? ... trochę Dymszy ... ale i może Bodo ? ... to dla znawców ... życzę powodzenia w śledztwie i pozdrawiam ...
OdpowiedzUsuńCiągle nie mogę uwierzyć, ze ta bajka jest tak stara. Jest idealna! Ma wysoki poziom nawet jak na dzisiejsze standardy. Po prostu świetna i dopracowana animacja. Zdaje się, że jeszcze w podobnym czasie wyszedł "Bambi". Jak czasem patrzę na odwalone na kolanie (a raczej na klawiaturze) współczesne bajki, mam ochotę pokazać twórcom te animacje i powiedzieć "Tak trzeba robić!".
OdpowiedzUsuń.... powróćmy jak za dawnych lat, w zaczarowanych bajek świat .....jak miło jest wspomnieć te dziecięce lata, kiedy w niedzielny ranek biegałem do kina na Poranek ( 3 zł bilet )
OdpowiedzUsuńKrólewiczowi głosu użyczył Witold Conti, właściwie Witold Konrad Kozikowski, polski aktor i śpiewak. Urodził się w 1908r. w Berlinie, zmarł w 1944r. w Nicei. Śpiewał takie cudowne piosenki jak : " Awans dla panny" z filmu " Śluby ułańskie" czy " Każdemu wolno kochać". Są do znalezienia w internecie. Moim zdaniem to jest ten głos. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńKrólewicz to Bodo i Żabczyński zarazem !(ich głosy słychać wyraźnie!)
OdpowiedzUsuńGłos Bodo- Królewicz przed wejściem do zamku
Głoś Żabczyński-Królewicz wewnątrz zamku
Zagadka rozwiązana:)
Faktycznie, chyba jednak śpiewa Conti. Poddaję się :P
OdpowiedzUsuńFilmu dawno nie oglądałam, a nie mam czasu, żeby powrócić i się jeszcze raz zastanowić... ale jednak Żabczyński może by tak pięknie jak Conti nie zaśpiewał (zdecydowanie wolę jako śpiewaka tego drugiego).
Ja też odniosłam takie wrażenie. Być może uczyniono tak ze względu na wielbicielki, ktόre chciały usłyszeć w tej roli dwόch amantόw?
OdpowiedzUsuńSłyszałam o aparuturze identyfikującej głosy ludzkie. Miały być używane w kryminalistyce itp. Glosy ludzkie są niepowtarzalne, nawet jak brzmią do złudzenia podobnie. Aparatura bada I porόwnuje dokładnie dwa brzmienia. Dziwne, źe nikt nie zajmie się tym.