-A teraz dzieci spójrzcie na ten grób. Tu leży bardzo młody król, który miał tyle samo lat, co wy i już był królem, a wy co? Same łobuzy i nieuki!.
-A ja to bym wolał być królem, niż się uczyć!*
Czasami instytucja przewodnika bardzo się przydaje zwłaszcza w takich miejscach, jak Katedra na Wawelu. Pozwala to, w wielu wypadkach, zachować twarz w oczach młodzieży i uchronić się od niewygodnych pytań.
*
Kenotafium Władysława Warneńczyka, jest tak sugestywne. Tej sugestii, że grób jest prawdziwy i "pełny", ulega sporo osób. Tłumaczyć to należy z pobłażliwością, gdyż historycy sami, nie są zgodni co do tego, gdzie młody Władysław został pochowany. Jedno jest pewne, zaginął pod Warną w czasie walki z Turkami 1444 roku. Nigdy nie odnaleziono jego ciała, a jego grób pozostał zawsze pusty.
Ten na Wawelu, bo istnieje jeszcze mauzoleum w Warnie, został ufundowany w 1906 roku, a wykonany przez Antoniego Madeyskiego. Tego samego artystę, który wykonał biały sarkofag Jadwigi Andegaweńskiej.
*
Co się stało z młodym, dobrze zapowiadającym się królem, nie ustalono nigdy. Tak naprawdę , w bitwie pod Warną, nie widziano jego śmierci, ani też ciała. Pogłoski, że Turcy, zabili go, a jego głowę, zatkniętą na włócznię, obwożono po obozie, a sułtan trzymał ją w naczyniu z miodem, są tylko plotkami przez nikogo nie potwierdzonymi.
Już sam Jan Długosz notował, że „wszyscy byli przekonani, że król Władysław żyje i spodziewali się, że kiedyś się ukaże, uznano, że wybór Księcia Litewskiego Kazimierza, ma wprawdzie moc prawną, nie należy go ogłaszać [królem] na piśmie”.
„Książe Kazimierz bardzo się niepokoił i martwił losem swego rodzonego brata, króla Władysława i klęską jego wojska i narodu chrześcijańskiego i nie starcza(ło) mu siły na podjęcie się spraw publicznych. Wydaje się mu, że to jeszcze za wcześnie, żeby się miał narzucać do przejmowania Królestwa Polskiego(…), że należy czekać przez dłuższy okres na nadejście pewniejszej wiadomości o życiu lub śmierci króla.”
Racja stanu wymagała tego, aby brat Kazimierz, przejął koronę po bracie. Tak chcieli posłowie, tak chciała jego matka Zofia. Można wnioskować, że aby dodać argumentom należytej siły, zaczęto uznawać Władysława za zmarłego, pomimo, że o „jego życiu dochodziły wówczas, nie zasługujące na lekceważenie wiadomości”.
Wbrew temu, posłowie naciskali: „Smucimy się jako ci, dla których jego śmierć jest nie tylko przykra, ale także niebezpieczna. Ale upłynął rok, w czasie którego nie pokazał się nikt, kto widziałby go żywego, skłania to nas do przypuszczenia, że on raczej zmarł niż żyje.”
Uznano Władysława za zmarłego, bo nie było dostatecznych dowodów na jego życie, a milczenie króla, było jednoznaczne. W Europie, jednak, istniało mgliste przekonania, zwłaszcza powtarzane wśród rycerzy, że Warneńczyk żyje. Przekazywano sobie nawet relacje z rzekomych spotkań z królem. Taką to relację miał zdać Mikołaj Florysa w liście z 1472 roku do Krzyżaków.
Jan Długosz zapisał: ”wielu poważnych ludzi upewniało w listach, że się udał do Konstantynopola, to do Wenecji, do Włoch, Siedmiogrodu, na koniec do Albanii i Rascyi; a im pożądańsze były te wieści, tym łatwiej zyskiwały wiarę”.
Podobno miał się pojawić na jednej z portugalskich wysp, pod przybranym nazwiskiem Alemao (Niemiec) i tam spędzić dalsze swoje życie, żeniąc się i wydając potomka imieniem Zygmunt.
*
Rosa stwierdził, iż Krzysztof Kolumb nie był synem kupca, a potomkiem Władysława , który przebywał na Maderze, skąd miał pochodzić Kolumb.
Dla sprawdzenia tej tezy, jedynym możliwym wyjściem są badania genetyczne Jagiellonów ( Władysława, Zofii Olszańskiej, brata Warneńczyka Kazimierza), ale (choć nie jestem fachowcem) wątpię, czy uzyskanie materiału genetycznego będzie możliwe.
Choć zwłoki królów były poddawane balsamowaniu, nie było ono tak precyzyjne, jak to miało miejsce w starożytnym Egipcie. „Ograniczano się z reguły jedynie do otwarcia jamy brzusznej, wyciągnięcia wnętrzności, kąpieli solnej, nasycenia i zasypania ciała chmielem, ziołami, bawełną, czasami wapnem lub maściami”
Przypomnieć należy, że serce Władysława Jagiełły znajduje się w kościele Franciszkanów w Gródku, gdzie król zmarł.
Życzę powodzenia w badaniach i szczęścia, które niewątpliwie by się przydało.
Czy jednak, zdobycie niezbitych dowodów, że Kolumb był potomkiem Jagiellonów coś zmieni?
*
Swoją drogą zastanawiam się, czemu jeszcze do tej pory nie stworzono profilów genetycznych naszych królów? A może takowe już istnieją, tylko trzymane są w tajemnicy?
Taka tajemnica, poniekąd jest zrozumiała. Któżby nie chciał zbadać swojego profilu DNA i porównać go z królewskim. Ileż to królewskich potomków mogło by się pojawić na tym łez padole…
* sytuacja autentyczna, zasłyszana podczas wizyty w Katedrze
Zapraszam do Katedry na Wawelu
Bibliografia:
Groby Królewskie na Wawelu Michał Rozek, Petrus, 2008, Kraków
Polska Jana Długosza red. nauk. Henryk Samsonowicz, PWN, 1984, Warszawa
Czasopismo Bluszcz nr 19/2010, Piotr Mosak, „Warneńczyk na Maderze”