Tym razem, zwykłe wyjście do sklepu i zakup dietetycznego dżemu, stało się, zupełnie niespodziewanie, wyjściem po sztukę.
Mówię to z uśmiechem, bo jakież było moje zdziwienie, kiedy na wieczku zwykłego „truskawkowego”, zobaczyłam fragment obrazu Jacka Malczewskiego „Eloe z Ellenai”. Rzecz zaskakująca zwłaszcza, że wcześniej tego nie zauważyłam.
Eloe i Ellenai
1908-1909.
Muzeum Narodowe, Poznań.
Muzeum Narodowe, Poznań.
Tematyka obrazu jest jedną z cięższych, może właśnie dlatego nie podchodzę do pomysłu entuzjastycznie.
Obie postaci, które Malczewski przedstawił wielokrotnie w swoich obrazach, stworzył Juliusz Słowacki, w romantycznym poemacie „Anhelli”.
Eloe, to anioł, który urodził się ze łzy Chrystusowej na Golgocie. To także anielica, którą miłość do ciemnego Cherubina, skazała na wygnanie i tułaczkę. To wreszcie strażniczka i opiekunka mogił wygnańców z Ojczyzny, którzy podzielili jej tułaczy los.
Ellenai, to kobieta zbrodniarka, pokutnica, o którą upominało się piekło. Od potępienia ocaliła ją Eloe, unosząc na swoich skrzydłach.
Jacek Malczewski wielokrotnie inspirował się poematem „Anhelli”. Sama postać pokutującej grzesznicy, była dla niego ogromnie inspirująca i ważna. Pełnia człowieczeństwa, świadomość grzechu, potrzeba zadośćuczynienia. W romantycznej wizji, anielski lot unoszący tkniętą ziemskim brudem duszę, daje nadzieję żyjącym.
Czy przy takim ciężarze gatunkowym dzieła, który dotyka tematu carskich zsyłek na Sybir, obecność go na wieczku od dżemu jest na miejscu?
Jestem pełna sprzecznych odczuć. Chęć promowania sztuki kłóci się z obawą przed profanacją. A jakie jest Wasze zdanie?
Ellenai
1910.
Muzeum Narodowe, Kraków.
Muzeum Narodowe, Kraków.
Eloe
1909.
Lwowska Galeria Sztuki.
Lwowska Galeria Sztuki.
Smierć Ellenai
1907.
Muzeum Narodowe, Poznań.
Muzeum Narodowe, Poznań.
Śmierć Ellenai
1907.
Własność prywatna.
Własność prywatna.
Śmierć Ellenai
1906-1907.
Muzeum Narodowe, Warszawa.
Muzeum Narodowe, Warszawa.
witaj .moje zdanie na ten temat jest takie-kojarzy mi sie zgraniem do kotleta. ktos kto doceni sztuke nie musi znajdywac jej na pokrywce dzemu.prawda .aktos co cale zycie niestety nie bardzo mial pociag to chocby i picasso tam byl to i tak niedojrzy.niestety.a tak na marginesie .moze to bardzo kultowy i ciemny dzem;))))))))
OdpowiedzUsuńWitaj Mota,Ja też widziałam te słoiczki i przyznam, że jestem oczarowana i zachwycona tymi obrazkami.Przyznam jednak, że nie byłam tak dociekliwa jak ty, a doceniłam sam zamysł umieszczenia na zwyczajnym słoiczku dżemu tych pięknych obrazów.Czy przekaz ten jest jasny dla każdego?Większość klientów, konsumentów, nie będzie wiedziała, co przedstawia obraz. Ale może zachwyci się nim, i zacznie szukać, i może dzięki temu pozna kolejne dzieło wielkiego malarza :)Mnie nie przeszkadzają te obrazy :))Poza tym to wreszcie część naszego dziedzictwa kulturowego, rodzima sztuka, a nie jakieś obce znaki, bardziej znane niż nasze własne :)
OdpowiedzUsuńCiebie dżemik zainspirował, więc cudnie... Sama w pierwszym widzeniu, to widziałam jedynie kurki :)
OdpowiedzUsuńA ja w pierwszym widzeniu myślałem, że chodzi o zespół Dżem..A tak poważnie - myślę, że nie idzie tu o profanację i nawet nie promowanie sztuki, lecz o porównywalne z malarskim dziełem bogactwo koloru, całej gamy barw - dżem, to przecież owoce (przeróżne - czerwone, żółte, słodkie, kwaśne) Owoce zaś dojrzewają w letnim słońcu, w porze roku niezwykle barwnej - kojarzonej z ciepłem i światłem...podobnie jak światłocienie i bogactwo koloru w powyższych obrazach - a zatem słodycz kojarzona z pięknem malarskiego dzieła, ale poniekąd i jego tematem (np kobieta, miłość i rzeczy..hmm z nią związane)Koniew_Bonawentura
OdpowiedzUsuńJestem za; może ktoś doceni, zainteresuje się, kto wie:)
OdpowiedzUsuńA ja po pierwszym widzeniu myślałem, że chodzi o zespół Dżem.. A tak poważnie - myślę, że nie idzie tu o profanację, ani nawet chęć promowania sztuki, lecz o porównywalne z malarskim dziełem bogactwo barwy, całej palety barw..Dżem to przecież owoce (przeróżne - jasno, ciemno czerwone, żółte, słodkie, kwaśne) Owoce zaś dojrzewają w letnim słońcu, a więc porze roku niezwykle barwnej - kojarzonej z ciepłem i światłem (w różnych jego odcieniach)..podobnie jak światłocienie i bogactwo koloru na obrazach - a zatem słodycz (dosłowna) kojarzona z pięknem malarskiego dzieła, ale poniekąd i jego tematem ( np kobieta, miłość i rzeczy hmm..z nią związane)Koniew_Bonawentura
OdpowiedzUsuńSorry za powtórzenie Monisiu, ale myślałem że tamto poprzednie nie weszło. Pozdrawiam Cię ciepło..K_B
OdpowiedzUsuńSztuka wchodzi pod strzechy każdą możliwą dziurką jak widać:)
OdpowiedzUsuńaro 49Obrazy Jacka Malczewskiego są jednymi z najważniejszych dzieł w historii światowego symbolizmu.Może lepiej, że taka sztuka jest wykorzystywana do promowania a nie profanująca sztukę.
OdpowiedzUsuńa ja chyba nie jestem za taką promocją sztuki.. myślę, ze wszystko ma swoje miejsce i swój czas..
OdpowiedzUsuńmnie sie wydaje ze pomysl troche kiepski ni jak sie ma do dzemu a na wieku wiedze tylko nogi ;)pomysl trafiony jak kula w plot :)
OdpowiedzUsuńMonisiu - podziwiam Cię....właśnie za to, że potrafisz napisać bardzo ciekawy post, opowiedzieć wspaniałą historię...nawet łapiąc w sklepie choćby słoik z dżemem:))) Powiem Ci szczerze, że nie widziałam u nas produktów tej firmy, ale uważam, że pomysł świetny...dla ludzi ciekawych , to inspiracja do zgłębienia wiedzy o tym rysunku, jego postaciach lub...nawet samego malarza. Wiesz - zauważyłam na bocznym pasku nakrętki napis "...łpracuje z Muzeum Narodowym...", może to konieczność, aby dotrzeć pod strzechy:))) Podoba mi się tok myślenia Anonimowego, ma świetną filozofię na wytłumaczenie połączenia sztuki z przetwórstwem. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńKochani-napisałam wszystkim osobiste odpowiedzi i złośliwy internet mi wszystko skasował :(Dlatego wszystkim razem podziękuję za udział w dyskusji i proszę o jeszcze. Odpowiedzi jeszcze napiszę.Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńTo podobnie, jak z nadawaniem nazw np. firmom. Ładnie brzmiące słowo z jakiegoś obcego języka + brak jego znajomości = śmieszny, lub żenujący efekt. Albo łączenie nazw polsko i anglojęzycznych (trochę swojsko, a trochę światowo;):) i dla tych, co znają język, i dla tych, co nie znają;):) Pewnie, że nie wystarczy "wziąć" ładny obrazek i przykleić go gdzie się da. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMakowa babciu witaj,masz rację, że z wrażliwością na sztukę tak właśnie bywa. Jeśli nawet postawi się przed oczami gruboskórnego odbiorcy choćby i Mona Lisę, to przekaz do niego nie dotrze, bo najzwyczajniej nie jest zainteresowany. No chyba, że jest snobem.Ten dżem, to żaden kultowy, ani nawet nie ciemny bo truskawkowy z 50% zawartoscia truskawek. To też sztuka zrobić taki dżem :)Iw, witaj,zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie, ktoś kto zamieszczał obraz Malczewskiego, wcale nie zadał sobie trudu, aby sięgnąć głębiej i dowiedzieć się o czym to dzieło traktuje. Stąd to niefortunne dobranie.Myślę, że inna tematyka obrazu przeszłaby bardziej gładko.Dobrze, że ktoś nie wpadł na pomysł, aby umieścić na wieczku, obraz Malczewskiego "Zatruta studnia"....:)
OdpowiedzUsuńMargo-kurki są równie smaczne i wykwintne jak sztuka :)K. Bonawenturo- jakież piękne nazwanie.Z pewnością masz rację, gdy właśnie tak miesza się sztukę z przetwórstwem. Być może to właśnie temat obrazu należy staranniej dobierać.Przykładem tu może być słynna seria kosmetyków dla pań, polskiej firmy o wdzięcznej nazwie"Kwiaty polskie" nawiązująca do motywów, które często wykorzystywał w swojej twórczości Wyspiański.Wydaję mi się, że tu wyważenie, tematyka stanowią homeostazę z użytkową kosmetyką.
OdpowiedzUsuńAgato Adelajdo witaj-ja również jestem za, ale nie za wszelką cenę. Staranny dobór obrazów byłby tu na miejscu.Nivejko-no właśnie, czy te dziurki nie wykrzywiają sztuki?Tabu-coraz bardziej przychylam się do Twojego zdania.
OdpowiedzUsuńBlogu niedzielny-nie należy odbierać twórcom tego pomysłu dobrych intencji. Fakt pozostaje, tak jak mówisz, ograniczona wypowiedź artysty, do ....gołych stóp...
OdpowiedzUsuńGraszko witaj-Twoje komentarze zawsze są bardzo miłe i ciepłe. Bardzo dziękuję. O docieraniu pod strzechy już szepnęłam słówko powyżej. Wydaję mi się, że tak.....ale z rozwagą i mądrością.Bobe Majse, witajmasz zupełną rację. Zdrowy rozsądek przegrywa z modą i snobizmem.
OdpowiedzUsuńSam pomysl mysle mial w sobie dobre intencje ale akurat te widoczne nogi nie bardzo wiem z czym sie komu maja tutaj kojarzyc... Pomysl dobry ale nie konca dobrze przemyslany... :-)Pozdrawiam cieplutko. M
OdpowiedzUsuńaro 49Moniko,może rzeczywiście istniejącej już sztuki lepiejnie mieszać do promowania czegokolwiekw tym przypadku Muzeum Narodowegoa na potrzeby reklamytworzyć nowe dzieła!
OdpowiedzUsuńaro 49i do tego dopasowanestylem i wielkościądo miejsca na którym chce się promować!
OdpowiedzUsuńMyślę, że trzeba by zapytać samego artysty czy jest mu w smak (wiśniowy lub truskawkowy) bycie obecnym na półce sklepowej. Malczewski uwielbiał malować sam siebie, a więc może i taka promocja całkiem by mu się spodobała. W końcu artysta tez człowiek i oprócz cierpienia za miliony i zmagania się z muzą, także przyziemne potrzeby ma. Dzieła są tworzone przez ludzi - dla ludzi. Ważne jest, że na nas oddziałują, w jakikolwiek sposób. Sztuka, sama w sobie już dawno stała się przemysłem:)
OdpowiedzUsuń"Zatruta studnia" może by miała wzięcie - jako prezent dla nielubianej teściowej ;-)))Bardzo ciekawy post i jeszcze ciekawsza dyskusja pod nim. Sama nie mam nic przeciwko Malczewskiemu na zakrętce. Kto wie, może jakiś młody człowiek zainteresuje się sztuką jedząc kromkę z truskawkowym przy śniadaniu?
OdpowiedzUsuńMnie pomysł jako taki nie przeszkadza, bo zawsze przyjemniej jest się otaczać ładnymi przedmiotami. Ja jednak nie dałabym tam Malczewskiego, tylko jakąś smakowitą martwą naturę z owocami. Byłoby i na temat ( a propos tego co w słoiku ), a jednocześnie byłaby to promocja sztuki dla mas. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMamsan-dziękuję za pozdrowienia i słuszną uwagę.Całusy dla BLS.Aro- tworzenie nowych dzieł jest zawsze wskazane. Promowanie sztuki już stworzonej, także, ale chyba należy przykładać do tego więcej uwagi i staranności.Czarny Pieprzu -Twoje komentarze są dla mnie zawsze ciekawe. Każdy temat widzisz z innej perspektywy. Bardzo sobie to cenię. Gdy się ze mną nie zgadzasz- również.Swoją drogą, jak myślisz, jakiego smaku musiałby być dżem, żeby na nim pasował autoportret Malczewskiego. Autoportret w jasnej koszuli i czerwonej czapce na głowie ......hihi przypomina....muchomorka :) Po za tym, tak już na poważnie, nijak nie pasuje do spożywki: zatrute studnie, śmierć, artysta w szale twórczym....hmBestyjeczko-dziękuję. Sądzę, że tak też może być. Stąd moje rozerwanie wewnętrzne. Chyba nie dojdę do zgody ze sobą.Frezjo-dziękuję za odwiedziny. Zgadzamy się właściwie wszyscy, że promocja sztuki jest oczywiście pożądana i potrzebna. Kwestia tylko tego apropos...Pozdrawiam również serdecznie
OdpowiedzUsuńHm, naiwnością byłoby sądzenie, że reprodukcja obrazu na wieczku słoika z dżemem kogoś ukulturalni :-). Ignorant nie zauważy, a człek świadomy kulturalnie, wzruszy ramionami i skrzywi się próbując słodkiego przetworu...
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda nakrętka z malarskim tematem:) Nawet nie wiedziałam, że taki ciężki przekaz ma w sobie ten obraz. Ja widziałabym serię takich nakrętek do słoiczków na farby do malowania:)albo na kasetach do malowania. Malczewski kojarzy mi się jednak z monumentalną treścią, klasyką, mitologią. Dałabym mu więcej miejsca niż tylko na nakrętkach do słoików, ale pomysł promowania dzieł polskich artystów bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńNo i znowu mnie zaskoczyłaś.W całym tego słowa znaczeniu.Mam mieszane odczucia. Z jednej strony promowanie dzieł artystów polskich, a jednak...... Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do siebie.Czeka wyróżnienie.
OdpowiedzUsuńMonisiu, wiem, że jesteś zapracowana i na pewno masz mnóstwo planów na najbliższy czas, ale mam prośbę!!!! Napisz nam, notkę o Pani Irenie Kwiatkowskiej - masz w tym temacie doskonałe rozeznanie i wiem, że Twoje notka biograficzna będzie dużo ciekawsza niż te pisane....byle jak!Moc serdeczności Ci przesyłam.
OdpowiedzUsuńMota - świetny post ;-) A wieczka- jak widać przysługują się przypominaniu o sztuce albo uświadamianiu istnienia sztuki. Konsument dżemu (;-)) może nigdy ze sztuką kontaktu nie miał , a oto - proszę - otwiera wieczko i spotyka się z Malczewskim. Dla mnie- bomba! drobiazg, który może oczarować codzienność. :-)Justyna
OdpowiedzUsuńPaskudko-nie skrzywi się, bo dżem słodki i smaczny. Słodzony fruktozą :) Pozdrawiam Cię ciepłoDiuk-dla mnie Malczewskiego wciąż mało. Wyjątkowo głośno przemawia do mnie jego "kreska". Lubię wpisywać się myślą w jego sugestywne wizje. Lubię nawet jego egocentryczne zapędy.
OdpowiedzUsuńGabrysiu-cieszę się, że mogłam czymś zaskoczyć i dziękuję za miłe wyróżnienie. Jest dla mnie bardzo ważne.Graszko-z pewnością napiszę o Pani Irenie, ale muszę do tego się przygotować. Zwykle muszę do tego przeczytać co nie co,a najlepiej kilka źródeł. Dlatego muszę poświęcić temu trochę więcej czasu. Twoje słowa bardzo mnie zobowiązują. Dziękuję ci kochana!Justyno ( mogę w swerze blogowej tak się spoufalić?)Jesteś dla mnie autorytetem w tym temacie i Twoje zdanie jest dla mnie wyznacznikiem tego co właściwe w sztuce i co wypada, a co nie...Może faktycznie warto jest odrzucić puryzm w eksponowaniu sztuki...Dziękuję za wizytę i miłe słowa.Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńMoniko ;-)Oczywiście, są obrazy, które na zakrętce byłyby bardziej na miejscu. Z drugiej strony mi nie przeszkadza konieczność oddzielenia treści od formy. Widziałam Mona Lizę zaangażowaną do promocji pizzy. Widziałam w Warszawie Cecylię Gallerani z lekarskimi słuchawkami, zbierającą klientów chyba dla Lux Medu. Takie formy trochę kolą, ale cóż robić. Dżem jest dla mnie wyzwaniem mniejszego kalibru, dla mnie działa to pozytywnie, jak tabliczka czekolady z Oxfamu, z której fundusze wspierają głodujące dzieci. Choć trudno jeść czekoladkę, gdy myśli się o głodnych dzieciach, to własnie w taki sposób można im odrobinę pomóc. Wspomniany konsument dżemu mógł o Syberii ani o Malczewskim nie wiedzieć wcale. Mam nadzieję,że po pożywieniu ciała z ciekawości trafi też na Twojego bloga, po coś dla ducha ;-)
OdpowiedzUsuńMoniko, muszę jeszcze odnieść się do tego "autorytetu" w temacie. Dziękuję, trochę mnie to onieśmiela, zapewniam zatem , że będę się starała, żeby nie była to nominacja na wyrost :-)Ale najważniejsze, że o sztuce można dyskutować ;-)Z pozdrowieniami, Justyna
OdpowiedzUsuń