Kurtyna Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, autor: Henryk Siemiradzki |
Monumentalna alegoria:
Natchnienie jest monarchą, który łaskawie i z góry nierówno
dzieli swoje dary. Wskazuje miejsce w swoim panteonie sztuki. Ugruntowany
podwaliną platońskiej filozofii godzi Piękno z Prawdą. Piękno jest zawsze
dobre, gdy nim jest w istocie. Skulona i nie dość urodziwa Prawda- przyjmuje sojusz Piękna, choć robi to niechętnie.
U ich stóp znudzona Talia, muza komedii, daje się zabawiać
błaznowi. Dla rozweselenia swojej
kapryśnej pani komediant ożywia smutne kukły. Niezadowolenie Talii bierze się
od zbytniej bliskości Melpomene, muzy tragedii. Wielki Apollo już na zawsze
wprowadził niezgodę pomiędzy tymi siostrami. Przyodziana czarnym kirem Tragedia
załamuje spracowane, żylaste ręce. Zbrodnia i występek wciąż towarzyszy jej
istnieniu. Brzemię zła rodzące się wciąż na nowo, w towarzystwie Furii, Widm i Demonów
wyciskają na jej twarzy swoje piętno.
W bliskości zła posłaniec miłości-Eros skazany jest na
samotność i ciągły płacz nad swoim nieszczęsnym sercem. Jego miejsce jest po
prawej stronie, gdzie panują radośniejsze z sióstr-Muz.
Terpsychora skupia wokół siebie radosny orszak tancerzy.
Muzyka i Śpiew wdzięcznie towarzyszą beztroskiej zabawie ciał. W szalonym tańcu
królują zmysły, ku radości Bachusa.
W szale rozkoszy Psyche szamoce się, głodna wyższych
uniesień. Tylko uwalniając się od świata zmysłowego Dusza możne wstąpić w świat
idei, definiowanych przez Platona jako najwyższe.
Alegoria zawierająca w sobie elementy greckich wierzeń,
dramatu i filozofii została przedstawiona na szczególnym obrazie znajdującym się
w Krakowie. Dokładnie w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. A jeszcze bardziej
ściśle- na kurtynie teatru.
Monumentalnego i gigantycznego w swoich rozmiarach,
liczącego prawie 120 lat dzieła dokonał
Henryk Siemiradzki, wybitny artysta, malarz, tworzący w drugiej połowie
wieku XIX.
Jego obrazy zdobią europejskie galerie. Duża kolekcja jego dzieł
znajduje się w Krakowie, mieście, do którego artysta miał szczególny sentyment,
choć na stałe mieszkał w Rzymie.
Aby płótno, o którym mowa, powstało,
Siemiradzki musiał przystąpić do konkursu, który ogłosiła Rada Miejska Miasta
Krakowa. Projekty spłynęły z całej Europy. Swoje propozycje przysłali min.
Józef Mehoffer, Stanisław Wyspiański, Jadwiga Bogucka, Tomasz Lisiewicz.
Płótno o wymiarach 1190 na 960 cm w Krakowie nie
stanowi ewenementu przy olbrzymich dziełach Matejki, czy Wawelskich Arrasach.
Powstało w
Rzymie, w technice zapewniającej trwałość i odporność na zanieczyszczenia. Zanim zostało zawieszone pokazano je na
wystawie w Rzymie i Wiedniu. Sam autor uczestniczył w konstruowaniu mocowania
kurtyny w teatrze. Jest ona zainstalowana tak, aby niezawodnie podnosiła się do
góry bez zwijania, czy zaginania.
Zasłona tysiące razy rozpoczynała przedstawienia mniejsze i większe, kreacje
najwybitniejszych aktorów: Ludwika Solskiego, Juliusza Osterwy, Michała
Tarasiewicza, Zo-fii Jaroszewskiej, Jana Kurnakowicza, Jerzego Leszczyńskiego,
Antoniego Fertnera, Haliny Gryglaszewskiej,
Halina Mikołajskiej, Marty Stebnickiej, Mariana Cebulskiego, Adam Hanuszkiewicza,
Gustawa Holoubka, Tadeusza Łomnickiego i wielu innych wspaniałych.
Obecnie każdy widz może podziwiać przetrwałe wiekowe dzieło,
które wciąż cieszy zmysły, nadając teatrowi splendoru i oprawy.
Henryk Siemiradzki istnieje bardzo mocno w kulturze Krakowa.
Podarunek dla miasta, obraz „Pochodnie Nerona”, stał się przyczynkiem dla
powstania Muzeum Narodowego w Sukiennicach. Jedna z sal muzeum została nazwana
na jego cześć „Salą Siemiradzkiego”. Zachęcam do zwiedzania muzeum, zwłaszcza,
że już od zeszłego roku można podziwiać „Hołd Pruski”, który wrócił z dalekiej
tułaczki.
Autoportret niedokończony, H. Siemiradzki, Muzeum Narodowe Kraków |
Krajobraz znad Świsłoczy, H. Siemiradzki, Muzeum Narodowe w Krakowie |
Pochodnie Nerona, H. Siemiradzki, Muzeum Narodowe w Krakowie |
Portret Ludwika Wodzickiego, Muzeum Narodowe Kraków |
Niesamowite, jak podczas lektury krótkiego wpisu można przypomnieć sobie żmudne wkuwanie imion Muz greckich - tym raze w przyjemny sposób. A do tego otoczenie sztuki przedstwionej w malowidłach. Wraca Kraków, do którego czasami tak tęskno!
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że się coś popsuło i blogspot blokuje komentarze. Bloger łaknie komentarzy jak kania dżdżu. Może powinnam zamówić jakiegoś szamana? :)
OdpowiedzUsuńSiemiradzki we właściwym miejscu :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego historii nie wykładają nauczyciele w tak piękny sposób jak ty nam przekazujesz, i choć wiele wiemy o ludziach naszej kultury spotkania z nią w ten sposób serwowane mają wspaniały smak, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
gdyby historycy mówili na wykładach to co opowiadają prywatnie, a prywatnie to co na wykładach byłoby znacznie ciekawiej :)
Usuńaro 51
OdpowiedzUsuńalegoria o natchnieniu
na właściwym miejscu i
w wykonaniu Henryka Siemiradzkiego
jest arcydziełem.
Aro-
OdpowiedzUsuńjak zwykle masz rację :)
Dziękuję za komentarze, które ku mojej uciesze znów zaczęły się pojawiać.
warto wrócić do np.Marczaków:)
OdpowiedzUsuń