Ludzkość nauczyła się żyć z konwenansami i stereotypami. Te konwenanse każą nam patrzeć bez zastanowienia formułą schematów. Jaką kobietę świat uważa za idealną?
Pomijając urodę, większość z nas zgodzi się, że najlepsze przymioty płci pięknej to zalety wspomagające utrzymanie harmonii i ciepła domowego ogniska. Mężczyźni szukają dobrych, cnotliwych, wiernych żon, nie bez nadziei na ich urodę. Kobiety podziwiają niezłomne, heroiczne siłaczki. Stereotyp? Tak, ale i prawda. Jaką chce być kobieta?
Przez całe wieki mężczyźni łatwo wybaczali sobie przelotne miłostki tłumacząc się hojną naturą. Posiadanie żony i kilku kochanek było w dobrym tonie i świadczyło tylko o dobrym stanie męskości.
Kobieta miała prowadzić się anielsko, nie dając nawet cienia podejrzeń o zdradę. Historia obfituje w smutne historie kar za zdradę męża. Obcinane głowy, spalone stosy, ukamienowanie- to kilka z wyrafinowanych kar, którymi raczono niewiasty, które śmiały korzystać z podobnych praw co mężczyźni.
Czasy nie zmieniają się tak bardzo jakbyśmy tego chcieli. Ideał dobrej żony pozostaje ten sam.
Dlaczego jednak słuszne pierwszeństwo idealnym kobietom zabierają wspaniałe kochanki?
Kobiety od zawsze pobudzające emocje, namiętności, męską moc. Te, które okazały się doradcami, przyjaciółmi, a nawet autorytetami. Tym wiele się wybaczało, na wiele ich słabostek przymykało oczy. Spolaryzowane kobiety, zaszufladkowane przez historyczną, męską hegemonię.
Drodzy mężczyźni czego od nas chcecie?
Pisząc o Hance Ordonownie w ostatnim poście nie odważyłam się opowiedzieć tego co w rzeczywistości chciałam.
Życiorys, koleje losu są owszem interesujące, ale pewne tak samo jak książka do historii. Zrozumienie prawdziwych emocji, podniet, które niesie ze sobą życie, to chyba jest istotne i najistotniejsze w życiorysach, które zdarza mi się przytaczać. Czemu ja się tej Ordonki tak czepiłam?
Chyba dlatego, że po dziś dzień fascynuje nie tylko mężczyzn, ale również działa inspirująco na kobiety. Wiele z nas chciało by mieć w sobie tą tajemnicę, która ona nosiła. Każda chciałaby inspirować tak jak ona. Wreszcie ja chciałabym zrozumieć w kim zakochał się bez pamięci Wielki Fryderyk ( Fryderyk Jarošy)
Skromna Pietruszewska, dość przeciętnej urody panienka przerodziła się w łamiącego męskie serca „wampa”.
Co by o niej nie powiedzieć miała w sobie głębokie pokłady wielobarwnych uczuć. Umiała je uwolnić nie tylko na scenie. Miała wielkie serce dla przyjaciół, znajomych i wszystkich potrzebujących. Na scenie posiadała więcej tajemnicy niż w życiu. Była wesoła, roześmiana- uwielbiała się bawić, żartować. Jednocześnie miała „instynkt ćmy”. Leciała do uczuć i emocji, jak ćma do świecy. Ten lot, z góry, skazany był na klęskę. „Ćma” nie umiała oprzeć się głodowi wrażeń. To poskutkowało nieudaną próbą samobójczą na początku jej kariery. Potem zawsze skrzętnie ukrywała wstydliwe „memento” na skroni. Bliznę po rewolwerowej kuli. Efekt nieszczęśliwego zakochania w nieodpowiednim mężczyźnie.
Mężczyźni kochali ją wielobarwnie. Jedni pożądali do szaleństwa, inni kochali miłością spokojna, przyjazną, opiekuńczą. Wreszcie ojcowską. Ona potrzebowała jednej i drugiej.
Hrabia Tyszkiewcz, za którego wyszła za mąż, oczarowany był nią od samego początku znajomości. Pomimo sprzeciwu rodziny- ożenił się. Historia jak z bajki. Otoczył ją spokojną, dobrą miłością opiekuna i wspaniałego przyjaciela. Jego zrozumienie dla talentu i mentalności artystycznej była wprost nie do uwierzenia. Dbał o jej interesy nie tylko jako mąż, ale i manager. Przymykał oko na jej słabości-wiele wybaczał, a przede wszystkim rozumiał. Czyż potrzeba więcej?
Tak, Ordonce potrzeba było więcej. Poprzedni partner, wspomniany już Fryderyk Jarošy, niezwykły człowiek, stał się jej mentorem. Drogowskazem artystycznej kariery, i umiejętnym nauczycielem, który „rozpakował” drzemiące w niej zdolności. Upewnił ją w swojej kobiecości. Przy nim Hanka rozkwitła jako kobieta i jako artystka. Nauczyła się rozpoznawać swoje uczucia, panować nad ciałem- ruchami i gestami. Jak dziecko słuchała wszystkich uwag i zastrzeżeń. Budowała się.
I pytanie- czy jej to wystarczyło? Oczywiście, że nie.
Była artystką- musiała wciąż posiadać nowe elementy ekscytacji. To jakby uzależnienie od podwyższonego poziomu emocji.
Miała przelotne romanse. Od każdego z partnerów brała to czego potrzebowała. Umiała się tym budować. Jednocześnie stawiać granicę. Już więcej nie dopuściła do tego, by mężczyzna tak dalece nią zawładnął, aby stało się to dla niej niebezpieczne.
Szaleństwo miłości Osterwy ( wybitnego aktora krakowskiego)do artystki polegała na tym, że spotkały się ze sobą dwa emocjonalne wulkany. Juliusz Osterwa szalał za Ordonką w dwójnasób – jako artysta i dyrektor teatru, chcąc ją zwerbować do swoje :Reduty” oraz teatru krakowskiego. Również jako kochanek- zaangażowany ponad zdrowy rozsądek, wbrew swojemu małżeńskiemu i rodzinnemu stanowi, oraz wiekowi. Osterwa imponował Ordonce jako artysta, bo umiała docenić geniusz i ogrom pracy, jaki włożył on w rozwój teatru i zawodu aktorskiego w Polsce. Jednak to co było cudowne na scenie- w życiu stawało się przekleństwem. Uczuciowa huśtawką aktora doprowadził do pogorszenia się jego stanu zdrowia, płynnie przechodząc w depresję. Wreszcie do koniecznych pobytów sanatoryjnych. Hanka stała się jego ogromną namiętnością, wbrew wszystkim zakazom i przyzwoitości. Aby osiągnąć swój cel, aby być blisko Ordonki, Osterwa interweniował nawet u jej męża. Wreszcie podejmował niezbyt eleganckie kroki, kiedy poczuł się odrzucony i zlekceważony.
Hanka Pietrusińska zasmakowała w życiu wielu odcieni miłości, każdy z jej mężczyzn hojnie raczył ją uczuciem i zainteresowaniem. Przyjmowała to chętnie i z wdzięcznością, dzieląc siebie jak kawałki smacznego tortu.
Zabijała modny, kobiecy stereotyp. Łamało go i zadawała kłam. Swoim życiem sprawiła, że niesłusznym stawał się mit kobiety monogamistki jako najbardziej pożądanej kobiety-poczciwej, dobrodusznej matki, która zapewni mężczyźnie spokojny dom i palący się ogień w kominku.
Mężczyźni tylko z lęku przed odrzuceniem pragną mieć tego typu żonę. Ot cała prawda odkrywająca męskie słabości- strach przed odrzuceniem, ośmieszeniem, niepewność siebie. Mężczyźni boją się silnych kobiet.
O kobietę pewną swoich zalet, rozkwitniętą trzeba walczyć, zabiegać. Uganiać się. Nie iść na łatwiznę.
Bo żadna z tych nie da się zamknąć w pudełeczku, chociażby najpiękniejszym. Małżeństwo samo w sobie nie musi być najpiękniejszą i najbardziej wartościową rzeczą, jaka się trafia kobiecie.
Hanka udowadnia, że jest wiele emocji do przeżycia. Jest mnóstwo dobrych rzeczy, które daje drugi człowiek i jego uczucia. Byleby one były i w dodatku z przewagą tych pozytywnych.
Wnioski z tego wysnuwam dość jasne. Mężczyznom życzę więcej odwagi i pewności siebie oraz uczuciowej afirmacji swoich wybranek, a kobietom więcej odwagi w życiu. Za przykładem Hanki Ordonówny- żyjmy pięknie, kochajmy i pozwólmy się kochać. „Miłość Ci wszystko wybaczy”
... Pani Moniko ... dzięki za tego kopa ... ja, w moim wieku ... jeszcze spróbuję ... a co ... to wprawdzie nie ta półka ... ale szarakom też coś od życia się należy ... wszak miłość mi wszystko wybaczy ... no, prawie wszystko ... zaś ówczesne piosenki śpiewano kiedyś w moim domu rodzinnym ... wiele zawdzięczam swojemu ojcu ... to są piękne utwory ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju- śmiało. Życie zbyt krótkie, by z tego nie korzystać. Życzę powodzenia :) i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie wiem czy dobrze zrozumiałem zarówno artykuł jak i pani post ale odnoszę wrażenie pani zafascynowaniem postawą typu: hulaj dusza, piekła nie ma. nieważne jest czy pani wierzy w to piekło, czy nie ale... a w sumie to nie chce mi się pisać ....
OdpowiedzUsuńPowinno się chyba mówić
OdpowiedzUsuń"Miłość Ci wszystko wypaczy." :)
Pzdr
Najpiękniejsze jest to, że nie jesteśmy tacy sami. W naszych czasach jest to dość łatwe a nawet oczekiwane, w czasach Hanki Ordonowej trzeba było odwagi aby wywalczyć sobie prawo do indywidualności. Wspaniały artykuł, dziękuję.
OdpowiedzUsuń"Nauczyła się panować nad ciałem" - chyba nie bardzo, skoro tak często zdradzała męża. "O kobietę pewną swych zalet trzeba walczyć, zabiegać" - tak, ale gdzie w skakaniu z kwiatka na kwiatek zalety? "Mężczyźni boją się silnych kobiet" - silnych nie, zepsutych owszem.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą postać, ogromnie cieszy mnie iż Pani napisała o Hance. . . nie dziwią mnie oburzone komentarze mężczyzn . . . ciekawe czemu? :-))
OdpowiedzUsuńNie mieli dzieci i chyba przez to zdradzała go, Bezpłodna?
OdpowiedzUsuńPani Moniko, czyta się Panią z wielka przyjemnością. A temat Hanki Ordonki jest mi szczególnie bliski. Dziękuję. Będę tu częściej zaglądać... :)
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł o tym, jakie różnice w stosunkach damsko-męskich są pomiędzy tym, co było w ubiegłym wieku i obecnie. Widać, ze artykuł jest pisany przez kobietę i oczami kobiety. Jednak nie zgadzam się z całością, a zwłaszcza zdaniem: "Mężczyźni tylko z lęku przed odrzuceniem pragną mieć tego typu żonę. Ot cała prawda odkrywająca męskie słabości- strach przed odrzuceniem, ośmieszeniem, niepewność siebie.". Wywód psychologiczny rodem z kobiecych pism nafaszerowanych kolorowymi obrazkami i reklamami. Bez urazy, ale KAŻDY stadny organizm boi się przed odrzuceniem z grupy, stada. Cecha ta dotyczy mężczyzn, kobiet, dzieci w przedszkolu, a nawet stadnych zwierząt. To taka bardzo pierwotna cecha naszych organizmów. Zdumiewa mnie również prostota myślenia, gdy autorka stwierdza, ze wie dlaczego mężczyźni wybierają taką lub inną kobietę za żonę. Powodów jest, moja pani, bardzo wiele, od egzystencjalnych, po naciski rodzinne, społeczne, potrzeby erotyczne, a nawet zwykłe "widzimisie" i nieodpowiedzialność. Jak już bawimy się w psychologię, to może lepiej na poziomie nieco wyższym niż spotykanym na kawiarnianych damskich ploteczkach... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się,że są jeszcze mężczyźni,którzy tak myślą. Pozdrawiam i życzę szczęścia!
OdpowiedzUsuń*Pietruszyńska, nie zaś Pietrusińska. Proszę sprawdzać źródła.
OdpowiedzUsuńA mnie bardzo interesuje ,co owa Hanka robiła w 1921 roku
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły głos, bo zwykle na różnych forach nie jest tak przyjemnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCharakter tego tekstu jest po prostu żenujący, a autor nie powinien ujawniać swojego ciasnego spojrzenia na rolę kobiety w historii i braku wiedzy na forum publicznym.
OdpowiedzUsuńWARTO ZAJRZEĆ !!
OdpowiedzUsuńhttp://dziecko-malenstwo.blogspot.com/
Pani Moniko, jeśli Pani pisanie mają czytać masy (a chyba po to pisze się na blogu), to należy nieco staranniej się do tego przyłożyć. Bo np. pisze się o Hance Ordonównie a nie "Ordonówny", a i literówek też kilka w tak krótkim tekście znalazłam. Mimo wszystko, życzę wszystkiego najlepszego.
OdpowiedzUsuńSzukam pewnej Oli, ktorej serce płacze z bólu i bezsilności...
OdpowiedzUsuńJaka to miłość ? ... chyba raczej własna......czy człowiek który realizuje swoje pragnienia raniąc najbliższych jest odważny?..........raczej bez serca .....całkowite pomieszanie pojęć........
OdpowiedzUsuńA co robiła???
OdpowiedzUsuńBez przesady z tym piekłem. Piekło to życie w małżeństwie bez miłości, z alkoholikiem, człowiekiem obłąkanym, z przemocą domową i brakiem poczucia własnej wartości.
OdpowiedzUsuńAutorka wspaniale pokazała złożoność natury Hanki Ordonówny, kobiety nie tuzinkowej i podążającej za swoimi uczuciami. To wspaniałe że w tamtych, pruderyjnych czasach kobieta zdobyła się na myślenie o sobie i życie po swojemu a przecież nie bez zasad. Była tak barwną postacią że można by ją nazwać prekursorką emancypacji dla kobiet z tamtych lat.
Hulaj dusza, jak pan zauważa to postawa nieco inna, to styl życia osób preferujących zabawę, alkohol czy narkotyki i zatracających się w życiu bez przyszłości. Ordonówna poza wspaniałym talentem miała też dobry charakter, pomagała innym, założyła ochronkę dla sierot i bardzo troszczyła się o przyjaciół. Nie należy więc oceniać jej jednostronnie. Dla mnie była przykładem wspaniałej kobiety swoich czasów.
Bez serca droga pani to jest człowiek który nie potrafi kochać tylko nienawidzi. Miłość ma wiele oblicz. Żeby kochać innych trzeba najpierw kochać siebie a nie każdy to potrafi. Realizować własne marzenia należy myśląc przede wszystkim o sobie inaczej nie ma to sensu. Jeżeli żyjemy tylko dla innych ograniczając swoje potrzeby spędzimy nieszczęśliwe życie a przykładów na to mamy aż nadto. Frustracja z niespełnionych planów życiowych prowadzi często do dramatów i tragedii w rodzinie. Do dziś panuje pogląd z którym się absolutnie nie zgadzam że jeżeli mężczyzna lubi się bawić i uwodzić kobiety to jest towarzyski i to nikomu nie przeszkadza. Jeżeli to dotyczy kobiety nazywa się ją dziwką, k....ą i eliminuje z otoczenia.
OdpowiedzUsuńMężczyzna żyjący jak chce jest bardzo atrakcyjnym kandydatem na męża dla innych kobiet, kobieta w takiej sytuacji może co najwyżej zostać kochanką.
"Bo to zla kobieta byla",ta Ordonka.
OdpowiedzUsuńTaa, kawał serca pani Hanka miała - świat cały, płci męskiej zwłaszcza, objąć chciała... A tak w ogóle - oklepane formułki o podążaniu za własnymi marzeniami i pragnieniami to zwykła manipulacja - zacieranie rzeczywistości i wymiatanie treści pod dywan. Treść z kolei jest tu oczywista i w swej oczywistości, rzekłbym nawet, brutalna - pani Hanka była puszczalska. Dobrze, że założyła ochronkę, czy co tam jeszcze, ale nie zmienia to faktu, że była puszczalska. Raniła swego męża, kierowała się egoistyczną pogonią za przyjemnościami - gdzie tu miłość? Chyba rzeczywiście tylko własna, a przy okazji chora. Proponuję na przyszłość używać do opisu rzeczywistości słów adekwatnych i nie deprecjonować znaczenia tak doniosłych pojęć, jak "miłość". I drobne sprostowanie - nigdy nie spotkałem normalnej i zdrowej kobiety, szukającej mężczyzny "podążającego za własnymi pragnieniami", nie spotkałem też innych określeń na takiego mężczyznę, jak "dziwkarz". Nie spotkałem też normalnego i zdrowego mężczyzny, pragnącego związać się z "marzącą kobietą" pokroju pani Hanki. Ma pan zatem błędne dane. Być może nie tylko opis, ale i zwykła obserwacja rzeczywistości panu nie wychodzi?
OdpowiedzUsuńA do czego prowadzi frustracja z powodu życia pod jednym dachem z narcyzem?.....a mężczyzna żyjący jak chce jest zapewne bardzo atrakcyjny ........... ale raczej dla lekarzy jako klient gabinetów lekarskich........tym samym życzę dużo zdrowia.....
OdpowiedzUsuńCo za feministyczne bzdury. Zarówno mężczyzna, jak i kobieta prowadząc rozwiązły tryb życia, bliżsi są zwierząt niż ludzi. A kobiety puszczalskie nazywa się dzi...kami i kur...mi, bo akurat w seksie tak jest, że o wszystkim decydują kobiety, bez ich przyzwolenia do niczego nie dojdzie.
OdpowiedzUsuńJak można uważać osobę tak niestałą w miłości za kogoś wspaniałego i interesującego, chyba, że komuś to samo odpowiada. Każdy chce kochać i być kochany na zawsze, jeśli potrzebuje ciągłej odmiany, to coś nie tak. Jednak coś w tym tkwi- może to, że jesteśmy nienasyceni w tym pragnieniu miłości. Nic dziwnego, zostaliśmy stworzeni z Miłości i dla Miłości. Analizowanie ludzkich błędów i zachwycanie się tym, to może być droga do kolejnych błędów. "A ci, którzy podążają za obcymi bogami, pomnażają swoje boleści"... Czym było życie tej damy, jej męża i kochanków jeśli nie pasmem udręk, zazdrości, podejrzeń, zranień osłodzonych z rzadka jakąś uczuciową lub zmysłową przyjemnością? "Miłość ci wszystko wybaczy" - piękne, tylko czy na pewno? A w każdym razie, żeby wybaczyła trzeba wykazać skruchę, chęć naprawy wyrządzonego zła...
OdpowiedzUsuń...tak i jeszcze takie deliktane, szalejcie kobiety na prawo i lewo...
OdpowiedzUsuńSto procent prawdy. Biedne potulne kobietki sa w wiekszosci wybierane na zone z wygody i z obaw mezczyzn przed po pierwsze: zdrada; po drugie: przed porownaniem z poprzednikami w lozku i tyle. Dlatego tez pozniej sa zdradzane bo nei zapsokojaj mezow w lozku. Zaden facet sie do tego oficjalnie nie przyzna bo burzyloby to ich od stuleci uksztaltowane myslenie i zagrozilo bezpiecznemu swiatkowi, w ktorym sa na piedestale. guzik moi Panwoie. Pradwa juz jest dawno odkryta. teraz tylko potrzeba jeszce jednego gora dowch pokolen i myslenie rowniez sie zmieni:)
OdpowiedzUsuńPokolenia przeminą, a qrestwo qrestwem pozostanie i na damy wielokrotnie konsumowane adoratorów wielu się nie połakomi.
OdpowiedzUsuńWiera Gran mówiła o Ordonce "Wie pan ona się ładnie kładła" no ale może mówiła to z zazdrości? A może rzeczywiście jej nieudany debiut w wieku 16 lat był możliwy dzięki "przysłudze" dla dyrektora Sfinksa? Ciężko powiedzieć. Niemniej jednak faktem jest że Tyszkiewicz 3 tygodnie po jej pogrzebie miał już 2 żonę...
OdpowiedzUsuńboli panow prawda boli:))) trudno sie przyznac do wygody, trudno stawic czola prawdzie prawda?;)
OdpowiedzUsuńjeszcze trudniej pogodzic sie z odejsciem patrialchalizmu w niepamiec powoli , powoli ale nieublaganie:)))))))))))))) i... nieodwracalnie!!!!!!!
na szczescie mlodzi mezczyzmio juz przestali na takie duperele uwage zwracac, juz sie to zmienia frajerze
OdpowiedzUsuńW takim razie z góry rogów gratuluję, frajerze.
OdpowiedzUsuńinteresujące, ale nie każda miłość i nie każdemu wybaczy....
OdpowiedzUsuńja radziłabym być nie tyle, jak Ordonka, co sobą, bo nie każdy marzy o cygańskim życiu na scenach, są i tacy co mają duszę chłopa pańszczyźnianego i lubią spokojne i banalne życie, więc nic na siłę
mnie, podobnie jak autorce, podoba się Hanki apetyt na życie i wychodzenie poza schematy, tak banalne dziś, ale wtedy nie do pomyślenia.
przeczytałam z przyjemnością:)
"musiała wciąż posiadać nowe elementy ekscytacji" ????? Jest jeszcze kilka innych perełek, czytać się tego nie da!!!!!
OdpowiedzUsuńDobrze napisane.
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://g2.gangsters.pl/?ref=87811
A czemu to wszystko ma dążyć do przyzwolenia na puszczanie się obu płci? Puszczalstwo jest puszczalstwem bez względu na to kto to robi
OdpowiedzUsuńto nie czytaj albo napisz coś mądrzejszego
OdpowiedzUsuńPrzecież ta Hanka nie była wcale szczęśliwa w tym swoim życiu. Wieczna poszukiwaczka łamiąca męskie serca i nic tak naprawdę - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej, fajnie napisany artykuł :) czytałem z największą przyjemnością. Pozdrawiam Adam
OdpowiedzUsuńcieszę się ,że uroda)której nie mam),to nie wszystko-liczy się tajemnicze,ciekawe wnętrze:)
OdpowiedzUsuńco za głupoty????
OdpowiedzUsuńech....ludzie ,ze wszystkimi swoimi bolaczkami,słabostkami:/
OdpowiedzUsuńMoże precyzyjniej?
OdpowiedzUsuń„Kobieta miała prowadzić się anielsko, nie dając nawet cienia podejrzeń o zdradę. Historia obfituje w smutne historie kar za zdradę męża. Obcinane głowy, spalone stosy, ukamienowanie- to kilka z wyrafinowanych kar, którymi raczono niewiasty, które śmiały korzystać z podobnych praw co mężczyźni.”
OdpowiedzUsuńTo były kary za domniemane zdrady, kiedy mężczyźnie kobieta już się znudziła, i kary zazwyczaj po zgwałceniu przez mężczyznę, któremu przyznawano rację, że to ona mu dała.
„Małżeństwo samo w sobie nie musi być najpiękniejszą i najbardziej wartościową rzeczą, jaka się trafia kobiecie.”
Tak jeśli ma się już zmienioną na XXI wiek mentalność.
„Wnioski z tego wysnuwam dość jasne. Mężczyznom życzę więcej odwagi i pewności siebie oraz uczuciowej afirmacji swoich wybranek, a kobietom więcej odwagi w życiu. Za przykładem Hanki Ordonówny- żyjmy pięknie, kochajmy i pozwólmy się kochać. „Miłość Ci wszystko wybaczy””.
Nie wiem czy to nie jest głos wołającego na pustyni? Bo mentalność u większości się nie zmienia.
Miłość Ci wszystko wybaczy.
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://g2.gangsters.pl/?ref=87811
proszę sprawdzać źródła pani mądra, bo Pietruszewska a nie Pietruszyńska. Tak jak autorka pisze post niżej.
OdpowiedzUsuń