W pierwszym dziesięcioleciu XIX w do Polski razem z młodą żoną i dzieckiem przybył szwajcarski wizjoner Teodor Junod. W przeszłości zajmował się prowadzeniem objazdowego kina. Ze swoimi pokazami wędrował po Europie i Azji. Do Polski przybył przez wzgląd na polskie pochodzenie żony. Jego decyzją, rodzina Junodów osiadła w Łodzi na dobre.
Ponieważ kino i teatr były Junoda całym życiem, postanowił realizować i tutaj swoją pasję.
Zbudował specjalny do tego celu przeznaczony gmach przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Cegielnianej. Wykorzystał wszelkie nowinki techniczne i zabiegi „marketingowe” dostępne w tych czasach, aby varietes było miejscem naprawdę atrakcyjnym. Miało nawet centralne ogrzewanie i wentylatory. Z założenia miało być ostoją ludzi łaknących kultury wyższej. Dbano tu o każdy detal wystroju. Widz miał się czuć komfortowo. W gmachu była weranda do spacerów i dwie orkiestry grające na zewnątrz i wewnątrz gmachu. Bufet zaopatrzono odpowiednio do standardu.
Łódzka prasa rozpisywała się w samych superlatywach:
„… przed kilku laty dwóch cudzoziemców :Szwajcar p. Junod, i Duńczyk p. Vorthell zawiązali spólkę celem założenia teatru „Varietes” na wielką skalę i w najlepszym smaku. Byli to ludzie o lepszych aspiracjach artystycznych. Za wzór wzięli sobie nie ordynarne cafe’s chatanty niemieckie, albo pornografie, uprawiające beuglanty francuskie, ale wielkie music halle londyńskie. I odnieśli zwycięstwo, dzięki zręcznie dobranemu i systematycznie, co dwa tygodnie zmienianemu repertuarowi, który bawił nie siejąc zgorszenia i zepsucia, dzięki ruchliwości i dobrej organizacyi…”
Dziękuję! Już mam w ulubionych. P.S. nie wiedziałam, że Bodo lubił robótki ręczne ;-)
OdpowiedzUsuńInteresujące i zarazem niesamowite. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńNo i znowu coś nowego i ciekawego. No to teraz wskakuję na filmowy blog. Pozdrawiam - Gabrysia
OdpowiedzUsuńaro 49Moniko!Zwiedziony Twoim talentemjaki prezentujesz tutajnatychmiast udałem sięna blog Urania Film i…zostałem zauroczony.:)
OdpowiedzUsuń