Dyplomowa klasa Szkoły Dramatyczno-Filmowej w Warszawie, 1930-31 r., archiwum domowe |
"Powiadali, że twarz miałem filmową, za to reszta nadawała się do przestawiania semaforów bez drabiny. Mój wysoki wzrost sprawiał, że byłem zbyt charakterystyczny.
–Trudno ci będzie- mawiano szyderczo -spojrzeć amantce w oczy. Chyba, że będziesz przed nią wciąż klęczał.
Przez życie człowiek nasłucha się wiele przykrych, krzywdzących słów. Trzeba tylko zawsze pracować, aby nie dotknęły do „żywego”.
Ale w filmie wzrost nie był aż tak istotny. Tyle lat później Humprey Bogart grał na koturnach i obcasach, żeby dodać sobie wzrostu. Dlatego ja spełniłem swoje marzenie, zostając aktorem i nie żałuję.”
Janek
*
Minęły dziesiątki lat, a ja wciąż poszukuję osób z dyplomowej klasy Szkoły Dramatycznej w Warszawie, z rocznika ok. 1930-31. Osób ( zdjęcie u góry), które studiowały razem z moim dziadkiem.
Kto z nich przeżył wojnę? Kto doczekał się starości? Czy jest taki, komu się powiodło? Kto zginął i gdzie, w zawierusze wojennej? Te pytania pozostają na razie bez odpowiedzi.
Jeśli ktoś rozpozna osoby, choćby jedną, na tym zdjęciu, lub zdjęciach poniżej, bardzo proszę o kontakt .
Przez chwilę myślałam, że profesor ze zdjęcia to Leon Schiller. Jednak to raczej niemożliwe. W tych latach Schiller przebywał we Lwowie i nie mam żadnych wiadomości co do tego, żeby uczył w Warszawie.
Czy ktoś jest w stanie zidentyfikować podpisy z zaświadczenia? Czy ktoś może potwierdzić, że jeden z nich jest podpisem Stefana Jaracza?
Czy ktoś jest w stanie zidentyfikować podpisy z zaświadczenia? Czy ktoś może potwierdzić, że jeden z nich jest podpisem Stefana Jaracza?
Oryginały zdjęć są własnością mojego domowego archiwum.
Scena przedstawienia dyplomowego, prawdopodobnie 1931 rok, archiwum domowe |
Finał przedstawienia dyplomowego, archiwum domowe |
Przedstawienie nieznane, zdjęcie szkolne |
Zaświadczenie ZASP o prawie do występów w charakterze aktora filmowo-dramatycznego. |
Cenne dziedzictwo, zdjęcie z czterema wskazującymi doskonałe :D
OdpowiedzUsuńPiękne fotografie.
OdpowiedzUsuńDziadek na scenie, Mota na scenie, córka Moty na scenie .... coś w tym jest :)mu
OdpowiedzUsuńBardzo dowcipne, prawda?Musieli się znakomicie bawić.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy-Córka tak, ale ja? Nawet już nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńUwiadamia się wszech i wobec, iż Motka ma kilka lat spędzonych na deskach scenicznych :) skromna z niej dziewczyna ... mu
OdpowiedzUsuńJakiż to złośliwy chochlik mu.
OdpowiedzUsuńaro 50Monikoten wpiszamieszczone w nimpamiątki rodzinnerewelacja!Masz wspaniałą historię rodzinną.Odnosząc się do przytoczonej przez Ciebie Twojego dziadka Jana anegdoty dodam niedawno usłyszaną od aktora Krzysztofa Globisza(wykładowcy krakowskiej PWST, dziekana Wydziału Aktorskiego), który tak wspominał swoje początki z aktorstwem:"-Proszę pokazać zęby - mówi komisja.Tu nastąpiła prezentacja.-Z takimi krzywymi zębami nie zostaniesz aktorem - stwierdziła komisja."
OdpowiedzUsuńEch, muszę wreszcie oddać do zeskanowania i obróbki parę dość zniszczonych zdjęć, jedynej pamiątki po dziadkach :( A zdjęcia świetne! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia Aro. Serdecznie dziękuję za sympatyczny wpis :)
OdpowiedzUsuńBazylu, dziękuję. Ja przyznam się, że zeskanowanych mam niewiele starych fotografii. W rodzinnych archiwach jest jeszcze wiele rodzinnych historii nieodkrytych. Ci, którzy na nich są uwiecznieni, niestety, nie opowiedzą nam już nic. Stąd moje niecierpliwe poszukiwania.
OdpowiedzUsuńTo zaświadczenie jest niesamowite. Prawdziwy kolekcjonerski rarytas.
OdpowiedzUsuńKapitalna sprawa takie historie - moja znajoma powiedziała, że to ciekawsze niż ogólna historia, znana wszystkim. I pod tym się podpisuję, bo tu jest konkretny człowiek, emocje - istota bycia :)Niestety nie mogę pomóc, ale trzymam kciuki, bo wytrwałość popłaca :)
OdpowiedzUsuńNie postrzegam tego jako kolekcjoner. Jest to dla mnie pamiątka. Bardzo ważna pamiątka :)
OdpowiedzUsuńBibi- dziękuję za komentarz. Twoja znajoma miała rację. Historie z życia są najbardziej ciekawe, bo zbliżone do naszego, zwykłego życia.Wytrwałość, to cecha, której często mi brakuje, tak jak cierpliwości. Mam nadzieję, że w tym przypadku moja cierpliwość zostanie nagrodzona. Może ktoś pozna dziadka, babcię, albo starego krewnego. Faktycznie warto czekać, zwłaszcza, że mam tyle pytań bez odpowiedzi...
OdpowiedzUsuńPierwszy raz tu trafiłem i nie żałuję.Więckowski
OdpowiedzUsuńPrzepiękny blog Pani Moniko, dopiero co go znalazłam, lecz jestem pewna, że będę go częściej odwiedzać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Panu :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za przemiłe słowa i zapraszam do siebie jak najczęściej.Gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniały blog! Uwielbiam takie historie. A zdjęcia-prawdziwe rarytasy! Ja też próbuję ocalić historie związane z moją rodziną-oczywiście nawet do pięt Pani nie dorastam, ale w wolnej chwili zapraszam tu:http://vilejka.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńVilejko-dziękuję za mile słowa. Byłam na blogu i jestem pod wrażeniem fotografii. Chętnie zagłębię się w historie rodzinne.
OdpowiedzUsuńMoniko, gratuluję nagrody i pasji do odkrywania przedwojennego świata. Profesorem ze szkolnej fotografii jest prawdopodobnie Edward Puchalski, jeden z pionierów polskiej kinematografii; w początkach lat 30-tych prowadził kursy gry filmowej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za ten wpis, jest dla mnie bardzo, bardzo cenny.Dziękuję za gratulacje, rzeczywiście jest to moja wielka i niekończąca się pasja. Przede mną jeszcze tyle fascynujących tajemnic.
OdpowiedzUsuńEch..."jak cudne są wspomnienia...."uwielbiam stare kino,a do tego te wspominki o aktorach ..dziękuję i proszę o jeszcze:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapewniam, że dzisiaj pojawi się kolejny "rarytas". zapraszam.
OdpowiedzUsuńAmiro, to tak jak ja. Jeszcze będzie dużo, dużo...jeszcze :) Tylko proszę o wiecej cierpliwości dla mojej powolności :)
OdpowiedzUsuń