środa, 28 kwietnia 2010

Helena Grossówna


Przymioty ciała i ducha, często, dobry Pan Bóg dzieli sprawiedliwie. Jednemu daje rozum, drugiemu klasę, trzeciemu piękną dusze, a jeszcze innemu urodę.
Jej nie poskąpił niczego, prócz lekkiego losu.

Helena Grossówna- jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek kina przedwojennego. Miała świeżość, delikatność, wdzięk, urodę, dziewczęcość, a jej talent i urok bez przeszkód torował drogę do ludzkich serc. Nie dziwi więc zatem fakt, że była obsadzana w rolach głównych, jako partnerka największych amantów ówczesnego kina.

Zaczęła od tańca. W rodzinnym Toruniu uczęszczała do szkoły baletowej. Śpiewała w chórze kościelnym. Początkowo występowała w teatrach lokalnych jako statystka, potem również w balecie teatralnym. W Paryżu odbyła kursy baletowe pod okiem mistrzów. Po powrocie występowała na deskach Opery Poznańskiej. Założyła nawet własną szkołę baletową.

W Warszawie grywała w teatrach muzycznych. Stąd, do wielkiej kariery, dzielił ją tylko krok. Jej debiutem był film pt „Kochaj tylko mnie”, gdzie zagrała drugoplanową, lecz ważną dla fabuły rolę. Występowała w sławnych warszawskich kabaretach Qui pro Quo i Cyrulik Warszawski. Potem główne role posypały się jak rzęsisty deszcz. Zagrała w siedemnastu przedwojennych, kasowych filmach u boku takich sław jak: Eugeniusz Bodo, Aleksander Żabczyński, Adolf Dymsza, Ludwik Sempoliński, Józef Orwid, Antoni Fertner.

Ze swoim temperamentem i urodą mogła grywać tylko młode, cudowne dziewczyny. Miała wyjątkową świeżość, serdeczny uśmiech, wyrazistą twarz, sylwetkę pełną werwy i życia, dlatego nie dziwne, że publiczność zakochała się w niej na zabój.
Obsadzano ją głównie w filmach lekkich, zwykle w komediach. Grywała młode temperamentne panienki, córki arystokratów i przedsiębiorców ( :Zapomniana Melodia”), grzeczne dziewczyny z dobrego domu, tajemnicze nieznajome ( „Piętro wyżej”, „Paweł i Gaweł”), wesołe służące („Dodek na froncie”). Jej kariera trwały by zapewne o wiele dłużej, gdyby nie wybuch II wojny światowej.

Grossówna rozdział życia z napisem -„kariera filmowa” zamknęła z trzaskiem, otwierając nowy-"walkę z okupantem", a piękne filmowe kreacje zamieniła na żołnierski mundur. Rzadko którą kobietę było by na to stać. Służyła w jednej ze specjalnych komórek AK. Po trzydziestym dziewiątym, w teatrze jawnym, wystąpiła jeszcze kilka razy, ale, chyba szybko zorientowała się, że nie powinna tego robić. W okupowanej Warszawie, prócz służby w AK, pracowała jako kelnerka. Podczas Powstania Warszawskiego, pod pseudonimem „Bystra”, w stopniu porucznika, dowodziła batalionem AK „Sokół”.
Tak wspominają ją podkomendna Teresa Wenta:
„Był moment, kiedy była u nas krwawa dyzenteria. To było coś strasznego. (…) Komendantką dziewcząt była u nas aktorka Helenka Grossówna, przeurocza. Ona mówi: „Wyleczę was.” Było bardzo dużo wina wszędzie w piwnicach. Ona nam grzała wino. Grzane wino jest dobre jak się zrobi z przyprawami, z goździkami i z cukrem chyba. Nic nie było. Rano każda musiała wypić kubek grzanego wina. Od tej pory żadnego wina grzanego nie lubię, niech ono będzie najlepsze. Ale to pomogło.”

Po klęsce Powstania została aresztowana i umieszczona w przejściowym obozie jenieckim Gross-Lubars. Potem wywieziona została do Stalagu VIC Oberlangen. Warunki w obozie były tragiczne. Pomoc Czerwonego Krzyża nie docierała z racji błędnych informacji o likwidacji obozu.

Stalag został wyzwolony przez armię generała Stanisława Maczka, w której oficerem był jej przyszły mąż- Tadeusz Cieśliński. Tam się poznali i powrócili razem do Polski.
Jak się słusznie należy domyślać, w powojennej Polsce nie mogli zaznać spokoju. Żołnierz AK i oficer Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, nie mogli, z przyczyn politycznych, zaznać spokoju i szczęścia w zniewolonej ojczyźnie, o którą tak żarliwie walczyli. Z pewnością spotkało ich wielkie rozczarowanie i bieda.

Helena Grosówna powróciła do zawodu. Pracowała głównie w teatrze „Syrena”. Z przyczyn politycznych kontynuacja kariery, tak nagle przerwanej, nie była wcale możliwa. Pamiętam jej wymowny smutek na twarzy w jednym z kilku filmów, w których zagrała niewielkie role. W ekranizacji  „O dwóch takich co ukradli księżyc”, zagrała matkę urwisów. W takich filmach jak: „Czerwone pończochy”, „Zbrodniarz i panna”, „Niekochana”, zagrała niewielkie, ale (dla mnie) ważne role. W 1964 roku definitywnie zakończyła karierę.

Na emeryturze zajmowała się domem, ogródkiem i wnukiem. Pomimo ciężkich wojennych przeżyć, pomimo niedoli powojennej, pozostała uroczą, skromną, pogodną, cudowną kobietą, którą cudownie się wspomina, a wręcz obowiązkiem jest o niej pamiętać. Ja na pewno nie zapomnę.


Źródła RMF Classic: „Odeon” Stanisław Jasiński- Helena Grosówna
Artykuły prasowe
Materiały Muzeum Powstania Warszawskiego, Wspomnienia Teresy Wenty, Alina Jasińska Matuszewska ( www.1944.pl)
Zdjęcie: fdb.pl

44 komentarze:

  1. Moto, umknęło mej pamięci, że to ona grała w "O tych dwóch, co ukradli księżyc" [a może to raczej moja niewiedza...], za to pamiętam [w miarę] "Pawła i Gawła" z Dymszą i Bodo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam Monisiu dużo starych filmów ze słynnymi aktorkami - faktem jest, że niewiele z nich grało w kinie powojennym. Takie to były czasy - więc dobrze, że jesteś i przypominasz nam o tych, które przeżyły straszną gehennę w obozach a jeszcze potem, były dodatkowo gnębione przez komunę. Pozdrawiam Cię cieplutko - lubię do Ciebie wpadać, bo zawsze coś ciekawego się dowiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie wpisy mogą być zaczątkiem strony w stylu "Motywatory" dla współczesnych.Ciekawa rzecz powtarzająca się bardzo często - to ciężkie czasy, przeżycia uruchamiają w człowieku niezwykłe siły, a co ważniejsze, kształtują charakter. Oczywiście ludzi, który takowy posiadają. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anullu w mej pamięci i sercu najcieplejsze miejsce ma film pt "Piętro wyżej". To cudowna, zabawna komedia pomyłek. Tu w tym filmie właśnie główne role gra piękny duet: Grossówna i Bodo. Tu śpiewają niemilknące przeboje: Umówiłem się z nią na dziewiątą, albo Sexappel.Może jestem sentymentalna, może naiwnie głupia, ale uwielbiam te komedie i mogę je oglądać wciąż i wciąż.

    OdpowiedzUsuń
  5. Grasza-oglądam je od dziecka. Zwłaszcza komedie. Dramaty znam - owszem. Znać należy, ale to nie moja bajka. Te filmy oglądałam od zawsze. Może dlatego dają mi złudne poczucie stabilizacji świata. Pewności jego bytu i właściwie niezmienności ludzkiej, trochę dobrej, szkoda, że złej.Są głębsze niż się może wydawać. To zapis tego, czego już nigdy nie będzie. Czego już nie można zobaczyć po za tym filmem.Gdybym nie wiedziała, że za chwilę Ci aktorzy, Ci ludzie, będą ginęli w obozach, w wojnie, będą cierpieć głód, tęsknotę i lęk, ten świat uznałabym za cudowny.Cóż, było inaczej...Dobrze, że mądrzy ludzie ocalili te filmy z pożogi wojennej. Dobrze, że chociaż ich część zachowała się.Wiele z nich zaginęło, spaliło się, albo zgniło gdzieś w ziemi."Robert i Bertrand" to przykład filmu, który nie uratował się w całości. Grają tam razem Bodo i Dymsza. To wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  6. bibi-niezły pomysł Moty-watory :DObyśmy nie musieli, ani nasze dzieci i dzieci naszych dzieci, sprawdzać twardości naszych charakterów. Już wystarczy. Wiatr historii już tyle razy nas szarpał. Czas odetchnąć przecież...

    OdpowiedzUsuń
  7. Za każdym razem, gdy czytam wspomnienia z czasów wojennych, z łagrów czy obozów koncentracyjnych, nieustannie zadaję sobie pytanie, jak ja bym postąpiła... I wciąż szukam odpowiedzi...

    OdpowiedzUsuń
  8. i nie znajdziesz.Babcia, która przeszła gehennę zesłana na roboty w Lipsku, w fabryce amunicji, powiedziała- że człowiek sam nie zdaje sobie sprawy ile może wytrzymać i jak bardzo może szybko się zmienić i przystosować.Nie szukaj odpowiedzi- tylko pamiętaj :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, tak, wierzę w to. Zatem będę pamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam "Stare kino" ... Aktorzy z nienaganna dykcja, tacy co to nawet "dupa" przez ł mówili...Mota, mam prośbę...Mogłabyś teraz o Stefanii Grodzieńskiej napisać?plissssss:))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Mota, i znowu ciekawa notka. Powiało przedwojennym wiatrem, inną epoką; Kiedyś, w cyklu Stare kino w telewizji oglądałam kilka z tych filmów, o których wspominasz, ale już mi gdzieś umknęły z mojej pamięci. Samą sylwetkę aktorki może kojarzę, ale nie znałam tego wojennego i powojennego rozdziału jej biografii, tak tragicznego. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nivejko- nie ma tak hop- siup, musiałabym mocno się przygotować, poszperać. Sama Ona dużo pisywała, o niej pisywano...Materiału mnóstwo.Muszę poznać temat dogłębnie i wnikliwie.Na razie przyznaję się, że dość pobieżnie znam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jolu- z filmamy przedwojennymi jest tak, że trzeba je lubić. Trzeba umieć znaleźć smaczki w tych starych, poszarpanych kliszach.Sama rozumiem, że nie każdy musi lubić i rozumieć tamten styl gry, wyrażania się, dość naiwne fabuły. Ja to wszystko wiem, ale pomimo to, szczerze je uwielbiam. Jestem zakochana w tych dobrych manierach, kulturze, postawach, wysławianiu się, delikatności, języku. Co do tragicznych losów Heleny Grossówny- nie jest Ona wyjątkiem. Większość aktorów tego okresu podzieliło jej tragiczne losy, w podobny, a może jeszcze tragiczniejszy sposób: Aleksander Żabczyński walczył pod Monte Casino, Eugeniusz Bodo zginął w lagrze sowieckim, Ina Benita zginęła, wraz z malutkim synkiem podczas Powstania Warszawskiego wysadzona przez bombę-pułapkę, Junosza-Stępowski zlikwidowany przez polskie oddziały itd, itp

    OdpowiedzUsuń
  14. Och, dopiero dziś w GW przeczytałam, że zmarła Stefania Grodzieńska... Kobieta z niesamowitym poczuciem humoru, mam nawet w domu dwie jej książki...

    OdpowiedzUsuń
  15. Odchodzi pewna epoka. Ona była jedną z ostatnich, którzy widzieli tamte czasy na własne oczy.Nie bardzo można się pogodzić, że ktoś odchodzi, ale przecież tak musi być....

    OdpowiedzUsuń
  16. Faktycznie, bardzo jest przykro, że nawet nie ma jakiejkolwiek wzmianki o jej odejściu w czołowych portalach informacyjnych. Pozostawię to bez komentarza, sami widzicie co jest, a czego nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  17. A jeszcze wczoraj w nocy czytałam wiadomości, i nic,żadnej wzmianki...Jedynie GW zareagowała, ale trudno się dziwić: dziennikarka z GW - Beata Kaczkowska - regularnie kiedyś pisała o spotkaniach z Grodzieńską.

    OdpowiedzUsuń
  18. Anullu- czasem odnoszę wrażenie, że jestem z obcej planety, tak bardzo nie rozumiem cenionych ostatnio "wartości"... (trochę schizofrenicznie nieprawdaż)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nieeee, jak na moje niewprawne jeszcze "oko psychologa", z Tobą wszystko jest ok :)To czasy mamy takie, a nie inne, niestety....

    OdpowiedzUsuń
  20. Moi mili!!Ten świat wcale nie odchodzi, skoro pamiętamy. Naprawdę odchodzi to o czym sie zapomina. Dzięki Motce na szczęście ten świat, wytworny i pełen elegancji pozwala się kontynuować, w naszych wspomnieniach i obecnych zachowaniach. To zależy nie od czasów - ale od nas samychMotka - wielki szacun za Twoją pracę !!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję bardzo- (nie wiem komu) :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Ta aktorke akurat pamietam ale historia jej zycia nie byla mi znana. Lubie stare kino ale nie majac polskiej telewizji bardzo rzadko mam okazje cos w tym stylu zobaczyc. Dziekuje Mota za kolejny ciekawy wpis, zawsze mozna sie czegos u Ciebie dowiedziec... :-) Milego weekendu zycze... M

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonymous01 maja, 2010

    Witam, miałam szczęście znać Panią Helenkę. Było to w latach 80-tych, kiedy to chodziłam do szkoły razem z Jej wnukiem Maćkiem. Codziennie zazem pokonywaliśmy tę samą drogę do szkoły. Była cudowną, zawsze usmiechniętą starszą panią... Dzieki niej i mojemu dziadkowi (zawsze mówił do Pani Heleny - "witam królową przedmieścia")obejrzałam chyba wszystkie filmy polskiego kina przedwojennego, które pokazywano w tv.... Takie wspomnienie z dzieciństwa...

    OdpowiedzUsuń
  24. zakochalam sie wtym blogu.wspomnienia wspomnienia.Jadwiga smosarska .Hanka Ordonownai ostatnio zmarly andrzej szalawski.gdzies ci ludzie,gdzie te maniery.przeczytalam blog od pierwszego wpisu i bede tu zagladac z niecierpliwoscia.to moj maly zakatek Polski

    OdpowiedzUsuń
  25. oh przepraszam za male liyerki w imionach ni nazwiskach.zw wzruszeniem pislam ten post.inie zauwazylam ,ze popelnilam straszna profanacje .kajam sie wybaczcie

    OdpowiedzUsuń
  26. Każdy, kto znał Panią Helenkę mówi podobnie, jak Koleżanka z ław szkolnych Mikołaja :)Szkoda, że mnie ominęła ten niewątpliwy zaszczyt i wielka przyjemność...

    OdpowiedzUsuń
  27. Majowa Babcia- to od razu kojarzy mi się z baśnią Andersena- Bzowa Babuleńka,z porcelanowego imbryka :)Majowa Babciu- Twoje słowa są jednymi z najmilszych. Dla nich warto ...bardzo warto"Mały zakątek Polski" jestem zaszczycona tą nazwą :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Super się czytało - dziękuję. Nie wiem czy już pisałaś bo nie zawsze mam czas wszystko czytać ale biorąc przykład z Nivejki poprosił bym o tekścik o Pani Mieczysławie Ćwiklińskiej. To też była prawdziwa wielka gwiazda przedwojennego filmu.

    OdpowiedzUsuń
  29. Sebastianie- będzie na pewno będzie :)Tych wspaniałych ludzi jest tak wiele, że mam ogromny problem wybrać spośród nich..Mieczysława Ćwiklińska to wyjątkowa aktorka z prawdziwym, wielkim talentem komediowych, co na prawdę rzadko zdarza się kobietom, a szczególnie w tamtych czasach. Wtedy kobiety wolały być tajemnicze, niedostępne, fatalne- Ona, śmiała się z tego.... :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Rzeczywiście charakterna z niej babeczka była i szkoda, że tak pięknie zapowiadającą się karierę przerwała wojna, a tym bardziej czasy powojenne.Dzięki za przybliżenie mi jej osoby :)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Zajrzałam dziś tu do Ciebie po raz pierwszy i na pewno będę tu wracać. Niezwykły blog. Mam nadzieję, ze i mnie pomoże pamiętać. A kino przedwojenne też ma dla mnie niezwykły urok. Cieszę się z tego spotkania w sieci, bo cenne :-) Pozdrawiam. a.

    OdpowiedzUsuń
  32. Mota, już od jakiegoś czasu czytam sobie komentarze, jakie pojawiają się na Twoim blogu :) I na moich ustach pojawia się uśmiech - gdyż przypominam sobie Twoje rozterki, kiedy parę miesięcy temu zaczynałaś pisać bloga. Zastanawiałaś się wówczas, czy ktokolwiek będzie chciał to czytać i czy znajdą się ludzie, dla których Twoje wpisy będą coś znaczyć, dla których tematyka poruszana przez Ciebie będzie interesująca. Myślę, że teraz chyba nie masz już wątpliwości, czy warto :) przesyłam buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  33. Iw- cała przyjemność po mojej stronie.Zygza- ja również cieszę się ze spotkania :), bo też pozwoliłam sobie zajrzeć na Twój, który przypomniał mi bardzo miłą i niezwykłą wycieczkę. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam.Eurasku-wiesz,to nie kokieteria, ale naprawdę nie spodziewałam się zainteresowania. Tym bardziej cieszę się z odzewu i z tylu miłych słów płynących od wielu osób. To daje mi moty-wację do działania i nadaje mu sens.Wiem, że nie wszystkich może to zainteresować, ale ja z uporem będę pisać o wspaniałych ludziach, trochę zapomnianych, mało popularnych, niedocenionych lub docenianych za mało.Jeszcze o świecie prostym, naszym, bliskim ot po prostu...Jeśli się komuś spodoba- będę szczęśliwa :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Mota jak to dobrze,że jesteś! Dzięki takim wpisom, wiele osób dowie się jakie wspaniałe kobiety chodziły po tym świecie. Uwielbiałam "W starym kinie" -oglądałam regularnie!

    OdpowiedzUsuń
  35. Aga- to w takim razie jest nas więcej. I na prawdę bardzo się z tego cieszę.

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonymous19 maja, 2010

    chciałbym Was spytać, gdzie jest pochowana Pani Helena ?

    OdpowiedzUsuń
  37. Prawdopodobnie Helena Grossówna leży w grobie rodzinnym od strony męża w Międzylesiu

    OdpowiedzUsuń
  38. Ale w którym Międzylesiu? Jest ich kilka. W tym Warszawskim?

    OdpowiedzUsuń
  39. Przypadkowo znalazlam ten twoj blog Mota, odwiedzilam kiedys inny. Teraz rozumiem, dziekuje za przypomnienie zyciorysu tesciowej.Jest duzo osob zainteresowanych napisaniem biografii Helenki. Mam nadzieje, ze komus uda sie to zrealizowac. Miala b. ciekawe zycie. Po wojnie raczej smutne, niestety. Kochala film, a po wojnie nie miala szans tak naprawde.Pozdrawiam b. serdecznieKasia

    OdpowiedzUsuń
  40. Helenka jest pochowana w grobie rodzinnym tescia (jej drugiego meza) Junosza-Cieslinskich na cmentarzu parafialnym w Zerznie, ul. Cylichowskiej. Blisko ulicy Traktat Lubelski. Grobowiec znajduje sie przy ogrodzeniu po lewej stronie od wejscia na cmentarz, tak mniej wiecej w polowie drogi glownej.

    OdpowiedzUsuń
  41. Muminko - Agnieszko, bardzo dziękuję za wizytę i za komentarz. Chciałam jak najlepiej przedstawić osobę Helenki Grossównej, którą znam z ekranu, ale też z kilku opracowań, do jakich udało mi się dotrzeć.Dziękuję za informacje, gdzie leży pochowana. Tyle jest sprzecznych informacji, a tu wiadomości z pierwszej ręki.Czytelnicy dopytują się, osoba Helenki Grossówny wzbudza wciąż wielkie zainteresowanie. Nie dziwię się wcale. Tak pięknej aktorki o ponadczasowej urodzie, szalonym temperamencie i ogromnej pogodzie ducha, ze świecą szukać.Pozdrawiam gorąco i dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja, może nie na temat, ale mam taką refleksję, czytam te komentarze i serce mi rośnie, nie ma w nich chamstwa, prostactwa, tak wszechobecnego w internecie. Pierwszy raz trafiłam na tę stronę i jestem wdzięczna założycielce. A Pani Helena Grossówna to rzeczywiście wspaniała postać, wspaniała aktorka i człowiek.Pozdrawiam i dziękuję, Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
  43. cudowna aktorka!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Warszawa w rozmowach- Justyna Krajewska

Takie pozycje książkowe lubię najbardziej. Biograficzne, historyczne, prawdziwe i klimatyczne. Takie lubię czytać. Dzięki swoim bohaterom au...