Jeśli nie jesteś w stanie wyobrazić sobie, jak bije serce Polski, zapraszam na Wawel. Tam bije Dzwon Zygmunta.
Spracowany, stary „Król” z delikatnym sercem, które trzeba co jakiś czas wymienić. Legenda mówi, że jego pęknięcie, zwiastuje złe czasy dla Polski. Odzywa się tylko w szczególnych okolicznościach. W chwilach szczególnie ważnych. Najbliższa okazja, by posłuchać tego najcudniejszego dźwięku będzie już niebawem, w Wielkanoc.
Zawieszony na potężnych drewnianych konstrukcjach, czeka, aż dwunastu wyszkolonych dzwonników, rozkołysze tego olbrzyma, by swoim dźwiękiem znów przypomniał wszystkie wieki, których był świadkiem.
Słysząc go ludzie, idący plantami, zastygają w bezruchu i nasłuchują. Na te kilka chwil zatrzymuje się wszystko. Na ulicach bliższych zamkowi, przystają samochody, niektórzy wyłączają silniki. Nikt nie ma im tego za złe. Wszyscy rozumieją. Wiele osób przyjeżdża z bardzo daleka, by go posłuchać. Magia dzwonu roznosi się łagodnie po kamienicach i wąskich ulicach Starego Krakowa. Można go słyszeć w wielu miejscach: na Grodzkiej, Kanoniczej, Dunajewskiego, Franciszkańskiej, Plantach i innych krętych uliczkach. A pomylić nie można go z żadnym innym.
Jego dźwięk jest wyjątkowy, niepodobny do wszystkich innych tej wielkości dzwonów. Jego ton jest głuchy, matowy, złamany, a jednocześnie łagodny, miękki.
Najpiękniej słychać go w Katedrze Wawelskiej. Mury Katedry na chwilę ożywają. Marmury grobowców chłoną jego dźwięk. Katedralna cisza, napełnia się echem starych dziejów.
Ten dźwięk przenosi nas na chwilę w świat potężnej monarchii, świetności dawnej Polski, ale też w czasy zaborów, upadku, powstań, wojen i niepokoju. W życie każdego, małego człowieka, któremu bicie dzwonu odmierzało zwykłe, krótkie istnienie, które wespół z innymi wpisało się w dzieje całego wspaniałego narodu.
Dźwięk Dzwonu Zygmunta budzi w człowieku, często skrywane, a nawet u niektórych, niechciane poczucie przynależności i dziedzictwa historii Polski. Powoduje, że zasiana w nas miłość do tego miejsca, każe nam Ciągle tu wracać.
Bo tylko tu serce Polski bije najgłośniej. Chcesz tego czy nie, jeśli usłyszysz Dzwon Zygmunta, przystajesz zahipnotyzowany i zaczynasz mnie rozumieć. I wrócisz tu na pewno.
"DEO OPT[IMO] MAX[IMO] AC VIRGINI DEIPARAE SANCTISQVE PATRONIS SVIS DIVVS SIGISMVNDVS POLONIAE REX|CAMPANAM HANC DIGNAM ANIMI OPERVMQVE AC GESTORVM SVORVM MAGNITVDINE FIERI FECIT ANNO SALVTIS MDXX."
"BOGU NAJLEPSZEMU, NAJWIĘKSZEMU I DZIEWICY BOGARODZICY, ŚWIĘTYM PATRONOM SWOIM, ZNAKOMITY ZYGMUNT KRÓL POLSKI TEN DZWON GODNY WIELKOSCI UMYSŁU I CZYNÓW SWOICH KAZAŁ WYKONAĆ ROKU ZBAWIENIA 1520"
Dzwon Zygmunta- Informacje szczegółowe
Spracowany, stary „Król” z delikatnym sercem, które trzeba co jakiś czas wymienić. Legenda mówi, że jego pęknięcie, zwiastuje złe czasy dla Polski. Odzywa się tylko w szczególnych okolicznościach. W chwilach szczególnie ważnych. Najbliższa okazja, by posłuchać tego najcudniejszego dźwięku będzie już niebawem, w Wielkanoc.
Zawieszony na potężnych drewnianych konstrukcjach, czeka, aż dwunastu wyszkolonych dzwonników, rozkołysze tego olbrzyma, by swoim dźwiękiem znów przypomniał wszystkie wieki, których był świadkiem.
Słysząc go ludzie, idący plantami, zastygają w bezruchu i nasłuchują. Na te kilka chwil zatrzymuje się wszystko. Na ulicach bliższych zamkowi, przystają samochody, niektórzy wyłączają silniki. Nikt nie ma im tego za złe. Wszyscy rozumieją. Wiele osób przyjeżdża z bardzo daleka, by go posłuchać. Magia dzwonu roznosi się łagodnie po kamienicach i wąskich ulicach Starego Krakowa. Można go słyszeć w wielu miejscach: na Grodzkiej, Kanoniczej, Dunajewskiego, Franciszkańskiej, Plantach i innych krętych uliczkach. A pomylić nie można go z żadnym innym.
Jego dźwięk jest wyjątkowy, niepodobny do wszystkich innych tej wielkości dzwonów. Jego ton jest głuchy, matowy, złamany, a jednocześnie łagodny, miękki.
Najpiękniej słychać go w Katedrze Wawelskiej. Mury Katedry na chwilę ożywają. Marmury grobowców chłoną jego dźwięk. Katedralna cisza, napełnia się echem starych dziejów.
Ten dźwięk przenosi nas na chwilę w świat potężnej monarchii, świetności dawnej Polski, ale też w czasy zaborów, upadku, powstań, wojen i niepokoju. W życie każdego, małego człowieka, któremu bicie dzwonu odmierzało zwykłe, krótkie istnienie, które wespół z innymi wpisało się w dzieje całego wspaniałego narodu.
Dźwięk Dzwonu Zygmunta budzi w człowieku, często skrywane, a nawet u niektórych, niechciane poczucie przynależności i dziedzictwa historii Polski. Powoduje, że zasiana w nas miłość do tego miejsca, każe nam Ciągle tu wracać.
Bo tylko tu serce Polski bije najgłośniej. Chcesz tego czy nie, jeśli usłyszysz Dzwon Zygmunta, przystajesz zahipnotyzowany i zaczynasz mnie rozumieć. I wrócisz tu na pewno.
"DEO OPT[IMO] MAX[IMO] AC VIRGINI DEIPARAE SANCTISQVE PATRONIS SVIS DIVVS SIGISMVNDVS POLONIAE REX|CAMPANAM HANC DIGNAM ANIMI OPERVMQVE AC GESTORVM SVORVM MAGNITVDINE FIERI FECIT ANNO SALVTIS MDXX."
"BOGU NAJLEPSZEMU, NAJWIĘKSZEMU I DZIEWICY BOGARODZICY, ŚWIĘTYM PATRONOM SWOIM, ZNAKOMITY ZYGMUNT KRÓL POLSKI TEN DZWON GODNY WIELKOSCI UMYSŁU I CZYNÓW SWOICH KAZAŁ WYKONAĆ ROKU ZBAWIENIA 1520"
Dzwon Zygmunta- Informacje szczegółowe
... z mroków teraźniejszości w cudny świat krainy jagiellońskiej mlekiem i miodem płynącej...:)
OdpowiedzUsuńdwunastu wyszkolonych dzwonników, ależ wizja
OdpowiedzUsuńNivejko- właśnie tak to widzę. Chociaż często jestem za to krytykowana. Ale co mi tam..Anno- zgadza się. Ośmiu do dwunastu i nie każdy może. Istnieje specjale, elitarne stowarzyszenie dzwonników, do którego nie jest łatwo się dostać. Jest ich około trzydziestu.
OdpowiedzUsuńPodobno kiedyś, kiedy okno dzwonnicy nie było jeszcze zabezpieczone, dzwon wyrzucił jednego z dzwonników za okno. Tamtemu nic się, na szczęscie, nie stało, bo kurczowo trzymał się liny.
OdpowiedzUsuńMonika, czytam Ciebie i niemal słyszę ten charakterystyczny dźwięk, jedyny, niepowtarzalny. Nigdy nie miałam okazji być świadkiem tego spektaklu na jeden dzwon i dwunastu dzwonników. To musi być przeżycie... natomiast jak przez mgłę pamiętam, że chyba kiedyś oglądałam w TV film dokumentalny o dzwonie Zygmunta, o jego renowacji, związanych z nim legendach, o mitologii, jaką zdążył już obrosnąć na przestrzeni dziejów... Muszę poszperać w internecie, może trafię na jakiś trop.Będziesz w Krakowie na Wielkanoc? pozdrawiam ciepło. :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się jeszcze taki dowcip:- Kiedy kończy się kultura w Warszawie?- Gdy odjeżdża ostatni pociąg do Krakowa. :-)
OdpowiedzUsuńJolu, rzeczywiście, jest to wielkie przeżycie. Osobiście słuchałam dzwonu w dzień śmierci Jana Pawła II pod oknem na Franciszkańskiej, a potem w 100 rocznicę odzyskania niepodległości przed mszą na Wawelu. Dzwon Zygmunta to jakby przypomnienie każdej ważnej chwili. Dlatego jest tak ważny.W Wielkanoc będę jak ptak, to tu to tam :)A tego dowcipu nie słyszałam, choć znam kilka w podobnym kontekście.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciala tego kiedys posluchac bedac tam na miejscu... nie bylam w Krakowie juz tyle lat a bardzo lubie to miasto, jest piekne...! M
OdpowiedzUsuńPamiętam szczególnie moje wędrówki po Wawelu, kiedy przyjeżdżałam rano do Krakowa a autobus do Skrzydlnej miałam dopiero późnym popołudniem... ciągnęło mnie, a teraz zżera tęsknota, że bywam tam tak rzadko :( Moje dzieciństw, to przystanki w Krakowie w drodze do babci... I dzwon, którego nigdy nie mogłam pojąć!Ech wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńMonisiu wpadam do Ciebie bez zaproszenia, ale to już taki zwyczaj nas blogowiczek. Dziękuję Ci za odwiedziny u mnie i pozostawienie śladu:) Muszę się trochę u Ciebie pokręcić, pooglądać i poczytać, żeby móc coś sensownego do komentarzy wrzucić. Byłam również na Twoim drugim blogu - bardzo mi się podoba - jest taki inny, dla laika nawet, do czytania a zdjęcia piękne. Wpisuję Cię do moich ulubionych, jeżeli oczywiście nie masz nic przeciwko? Na razie życzę Ci Wesołego Alleluja i Smacznego Jajka, do zobaczenia.
OdpowiedzUsuńWitam :)mogłoby być więcej takich "rzeczy", które potrafią nas zatrzymać... spowolnić... :) to musi być wspaniałe uczucie, choć niestety nigdy nie słyszałam tego dźwięku...
OdpowiedzUsuńMota, dziękujemy! Niespodzianka dotarła. U nas na blogu niespodzianka dla Ciebie. ;-) Zapraszam.
OdpowiedzUsuńMamsan- jeśli chcesz, to na pewno tam dotrzesz. Kraków taki po prostu jest :)Margosiu- dedukuję, że w maju będziesz tam na pewno :)Grasza- serdecznie witam na moim blogu i bardzo dziękuję za tyle cudnie ciepłych słów. Resztę napiszę u Ciebie :)Mała Mi- dlatego umieściłam krótki filmik, żeby można było choć uzmysłowić sobie jego dźwięk. :)Jolu- już tam lecę
OdpowiedzUsuńNo Ba! Buziak świąteczny!
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego:) i dziękuję, że piszesz o takich fajnych rzeczach:) Przez Święta muszę odrobić straty w czytaniu. Uściski!
OdpowiedzUsuńJak zwykle bardzo ciekawy wpis. Zdrowych i wesolych Swiat!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście pięknie bije :)pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPięny post, i piękne miejsce... spotkałam Cię przypadkiem wśród komentujących na jednym z blogów(w życiu podobno nie ma przypadków)... Spotkałam i zacznę bywać:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście -podobno nie ma przypadków w świecie. Bardzo cieszę sie z każdej wizyty i serdecznie zapraszam. Cieszę się z opini pozytywnych ( jak dziecko), szanuję odmienne zdanie i chętnie podejmuję polemikę.Pozdrawiam wszystkich i bardzo dziękuję za świąteczne życzenia.
OdpowiedzUsuńNigdy na żywo Zygmunta nie słyszałam. W telewizji owszem, ale to nie to samo. Usłyszeć dzwon, zamieszkać w Krakowie, poznawać go... zawsze chciałam, jeszcze się nie udało, chociaż parę razy do roku w Krakowie jestem.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj bije Dzwon Zygmunta.Chciałabym, żeby dzisiaj nie bił!
OdpowiedzUsuńaro 49Moniko!Piękny jest ten blog. Mądry jest ten blog.Taki współczesny (swoją formą),a taki zwracający uwagę (swoją treścią)na to co najwspanialsze:wartości, historię.I do tego, w jednym miejscutyle sensownych tematów.Nikt, nigdzie, nie znajdzie tych tematów, tak w jednym miejscu.Według mnie:Wspaniała praca i…wspaniałe dla nas owoce.
OdpowiedzUsuń